Rozdział 54. Nic Mi Nie Jest

320 17 4
                                    

*Martyna*
Dzisiaj piszemy egzamin. Stoimy już pod tą salą.
Ubraliśmy się elegancko.
- powodzenia - dzieci
- nie dziękujemy - odpowiadam a Piotrek ich przytula.
- powiem Ci, że się boję - Piotrek
- czego? Idziemy. Piszemy i wychodzimy
- to ja się podpisze i wyjdę
- nie przesadzaj
Jutro jest gorzej
- co?
- jutro ustny
- co ja maturę znowu zdaje?
- No coś w tym typie.
Przyszedł szef.
- jak tam moi ulubieni ratownicy?
- co ja panu zrobiłem?
- mam ci teraz wymienić?
Zaczęliśmy się śmiać.
- czasu by brakło.
- nie no tak na serio bez stresu i myśleć.
Ja jestem w komisji.
- ooo już mi się podoba. To może wie Pan taka mała podpowiedzieć
- zapomnij. Umiesz to na bank.
Jak ja zobaczyłem te pytania to oczy mi wyszły.
Np. Wymień co zrobić w sytuacji gdy macie próbę samobójczą - to powiedział do nas cicho.
- serio?
- No. To przykład
- ej, ale i tak co zrobisz to i tak skoczy.
Nie pamiętasz - Piotrek
- Piotrek bo normalnie cię zaraz trzepne
- ale dla zmylenia innych
Dzieci się śmieją
- nie śpieszcie się. Macie aż 4 godziny.
Telefony proszę i inne takie.
Oddaliśmy wszystko.
- to my idziemy do szkoły. - dzieci
- No Oki
Przytuliliśmy się mocno i poszli.
Po chwili szef poszedł a my ustawiliśmy się pod drzwiami. Za nami wszyscy.
- będzie dobrze - dałam mu buziaka
Uśmiechnął się.
- musi.
- jesteśmy w tym razem.
Przytulił mnie mocno.
Po chwili weszliśmy na salę trzymając się za ręce.
- pracujecie w parach.
- jestem uratowany - Piotrek po cichu
Usiedliśmy przy stanowisku.
Szef się uśmiecha. Rozdali nam arkusze i po chwili mogliśmy pisać.
- dobra na poważnie. - Piotrek - umiesz coś?
- wszystko. Ty też. Patrz
- eee to luz
- macie godzine - patrzymy na szefa
Zaczęliśmy uzupełniać zadania. Raz Piotrek raz ja. I tak uzupełniliśmy cały test. Podnieśliśmy rękę do góry.
Szef się za głowę chwycił i podszedł do nas.
- co tak szybko?
- bo to proste.
Szef sprawdził i wziął arkusz.
- siedzicie jeszcze i cicho.
- tak jest.
Szef poszedł.
Napiliśmy się wody.
- myślałem, że będzie gorzej - Piotrek szepta
- No mówiłam
- ostatnie poprawki i oddajemy
Szef się śmieje.
Wszyscy oddali i mogliśmy wyjść.
Szef za nami.
- zabije was
- czemu?
- nie wiem. Nie umiem być przy was poważny
- tego da się nauczyć.
Zaczęliśmy się śmiać.
- No to my możemy iść?
- No dzisiaj tak. Tylko jutro się widzimy
- tak. Tak. Miały być cztery godzinki?
- oj. Pomyliły mi się dni.
Zaczęliśmy się śmiać.
- zmiatać do domu i powtarzać materiał na jutro. - Szef dał nam materiał na jutro z uśmiechem
- tak jest. Dowidzenia
- Dowidzenia.
Pojechaliśmy do domu i zaczęliśmy powtórkę.
- nuda
Zaczęliśmy się śmiać.
- No sumie. Już mnie głowa od tego boli. - chwyciłam się głowę i wstałam
- to może idź się połóż - wstał i dał mi buziaka.
- zaraz mi przejdzie.
Na pewno. Bo jak się rozłożysz to leżę.
- na pewno.
Kocham cię
- ja ciebie też
Ukradłam buziaka.
Odgarnął kosmyk moich włosów.
- jedziemy po dzieci?
- yhym
Pojechaliśmy do rodziców po dzieci a potem po nasze duże dzieci do szkoły a potem do domu.
- jak wam poszło?
- super, ekstra.
- pracowaliśmy w parach
Zaczęliśmy się śmiać. Zjedliśmy ala obiad i zaczęliśmy powtórkę.
- albo ja jestem taka głupia, albo to jest mega łatwe
- bo to jest mega łatwe.
Np. Co zrobić gdy twój pacjent umrze-Piotrek
- zgonić winę na Partnera. Proste - mówię
Dzieci się śmieją.
- a jeśli to strzelecki to i go można zabić
Zaczęliśmy się śmiać.
- pytam serio?
- tak jest panie Piotrze
Zaczęliśmy się śmiać.
- ty jednak nie jesteś normalna
- a miałeś kiedyś wątpliwości?
Zaczęliśmy się śmiać.
- stworzyłem zło wcielone
- No. Dlatego wszyscy psychiatrzy mówią, że jestem normalna
- nie to nasza praca do tego doprowadza
- No w sumie.
Dobra tak na poważnie gdy pacjent umrze należy powiadomić Rudą i wezwać S i policję. A potem należy na nich poczekać. A potem ładnie wrócić do bazy. A jeszcze później należy być uśmiechniętym bo takie jest życie.
- a teraz skróć w dwóch zdaniach
- ty od tego jesteś
Dzieci się śmieją.
Przytuliłam się do niego.
- głowa cię boli?
- trochę.
- idź się połóż
- sam się idź połóż. Ciśnienie mam wysokie po prostu.
- mierzyłaś?
- tak.
- za dużo kawy pijesz
- ty już nie zganiaj na kawę bo to ty mi ciśnienie podnosisz.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale teraz się martwię.
- nie potrzebnie. Jeszcze nie umieram.
Kręci głową.

Naprawdę nic mi nie jest.
























~A beautiful life~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz