40. Nie Spodziewałem Się Tego

330 11 2
                                    

*Martyna*
Piotrek przyłapał mnie na całowaniu z nowym. Dokładnie z Kubą.
On dobrze widział, że Piotrek idzie i mnie Pocałował a ja go nie odępchnęłam.
Teraz próbuje go dogonić.
- Piotrek zatrzymaj się. Proszę
Pobiegłam do niego.
- przepraszam
Patrzy na mnie. Ominął Mnie i idzie przed siebie.
Powtórzyłam tą czynność kilka razy.
Stanął i wziął kilka głębokich wdechów. Przytuliłam się do niego.
- zawiodłem się na tobie.
- wiem. - wtulił mnie w siebie - przepraszam.
- chodź pogadamy tam bo się patrzą.
- ok
Poszliśmy za bazę. Usiedliśmy na pierwszym lepszym murku.
- widziałem wszystko, więc nie musisz mi się tłumaczyć
- Piotrek to nie tak...
- pogadamy w domu. A teraz się uspokój i zachowuj się jakby nigdy nic.
- idziesz już?
- tak. Nie zapominaj, że mamy dzieci
Przyszedł szef. Piotrek dał mi buziaka i wtulił w siebie.
- jesteś rozpalona - Piotrek
Szef do mnie podszedł i dotknął mojego czoło.
- nic mi nie jest - mówię
- idź się przebierz - szef - i Piotrek zabiera cię do domu
Piotrek wstał i wziął mnie za rękę.
Poszliśmy razem do bazy. Wszystkie oczy na nas.
Poszłam do szatni.
- Piotrek chodź na chwilę - szef
- ok.
Martynka przebierz się i na mnie poczekaj
- ok
Poszedłem z szefem do gabinetu.
- co zamierzasz?
- nie rozumiem
- wszystko ok?
- tak. Wezmę ją do domu i pogadamy na spokojnie
- No mam nadzieje.
- a co szef myślał, że wyrzuce ją z domu?
- No.
- nie. Jej się nie da. Po prostu.
- wiem i dobrze, że to mówisz. Jesteś wolny idź
- kontrola. Uwielbiam
Zaczęliśmy się śmiać. Wyszedłem z gabinetu.
- Martynka gotowa?
- tak
Dotknąłem jej czoło. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Ugotowałem obiad a Martyna siedzi przygnębiona.
- głowa cię nie boli? - podszedłem do niej i pytam
- przepraszam
- przestań bo zaraz naprawdę ci powiem pakuj walizki i wynocha
Dzieci weszli.
Patrzą się na mnie a Martyna uroniła łzy.
- żartuję. Patrz na mnie.
Podniosła głowę i przytuliłem ją mocno.
- wybij sobie to z głowy. Raz na zawsze.
Dzieci poszli do swoich pokojów
- to moja wina
Pocałowałem ją znienacka.
- przestań
Kiwnęła głową i wtuliłem ją mocno w siebie.
- nigdy cię nie zostawię. Już wziąłem cię pod moją opiekę i cię nie opuszcze.
Aż do śmierci.
- dziękuję
Pocałowaliśmy się.
- chodź bo się martwią
- i to bardzo - wparadowali do nas i mocno nas przytulili
Daliśmy im po buziaku.
- nie ma czym.
- na pewno?
- tak
Zjedliśmy obiad
- o co wam poszło?
- o nic. - mówię
- dzieci nie powinny wtrącać się w sprawy dorosłych - Martyna
- wykute na pamięć -  śmieje się
- śmieszne - dzieci
Zaczęliśmy się śmiać a oni stoją i się patrzą na nas.
- dzwonimy do dziadków
- ej bez takich.
Zaczęliśmy się śmiać.
- to co się stało?
- No pokłóciliśmy się jak to dorośli ludzie a potem się pogodziliśmy.
Nie macie się o co martwić.
Nic się nie stało. - wytłumaczyłem im to na spokojnie
- No dobra. Idę się szykować na koncert.
- pomogę ci - Martyna
*Martyna*
Poszliśmy do pokoju Michaliny.
- Mamo?
- co tam?
- o co wam poszło?
- misia
- powiedz proszę.
- nowy ratownik Pocałował mnie znienacka. Tata to widział i się wściekł. Przeszło mu już, więc jest dobrze.
- to nie twoja wina przecież
- nie myśl o tym. Idź i baw się dobrze
- No dobrze
Przytuliliśmy się mocno.
Ubrała się w nową sukienkę. Pomogłam jej zrobić makijaż i zrobiłam jej loki.
- wyglądasz pięknie
- dziękuję
Przytuliliśmy się mocno.
- chodź pokażesz się tacie
- ok
Poszliśmy do Piotrka.
Rozmawia z tym nowym z bazy. Tak z tym co się całowałam.
- No to jak się pokłóciłeś z żoną to jest moja, nie?
- No zapomnij.
- nie zapomnę. Jutro ma dyżur.
Bez ciebie. Więc mam okazję.
- i co myślisz, że poleci do ciebie.
Jesteś głupi. Dobrze widziałem co dzisiaj zrobiłeś. To nawet było fajne patrzeć jak dostajesz od mojej żony.
A teraz, może już pójdziesz, albo ci w tym pomogę. Co ty na to?
Poszedł.
Piotrek zamknął drzwi i obrócił się.
Zamurowało go jak zobaczył swoją córkę.
- Jezus Maria. Ja jestem już taki stary?
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytulili się mocno.
- wyglądasz pięknie córeczko
Uśmiecham się.
- dziękuję tato
Dał jej buziaka.
- o Jezu Siora się odstawiła? - młody
- podoba Ci się? - pytam
- tak.
- niemożliwe - Michalina
Zaczęliśmy się śmiać.
Młody poszedł do kolegów.
- dobra młoda twój pojazd jest gotowy
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek zapiął jej korlie.
- i teraz. Żadnegi alkoholu, narkotyków, dopalaczy, jakiejś wogóle mieszanki. Masz ochroniarzy, więc razie czego idziesz do tych panów. - Piotrek pokazuje na ochroniarzy.
- dzień dobry - młoda
- cześć - podali sobie ręce. - z nami będzie bezpieczna. Pilnowaliśmy twojego tatę i widzisz żyje.
Zaczęliśmy się śmiać.
Daliśmy jej bo buziaku i poszła.
- zostaliśmy sami - Piotrek
- No. Powiesz mi co on chciał?
- ten nowy. Tylko pograć mi na nerwach. Nie bój się. Widziałem wszystko i jestem Ci wdzięczny bo miałem ubaw jak fajnie Piszczał z bólu. - zaśmiałam się - i, że ja tak jeszcze nie oberwałem.
Jutro masz dyżur. Ja nie. Ufam Ci i wiem, że mnie nie zawiedziesz, prawda?
- prawda, ale nie chce z nim sama zostawać.
- spokojnie jeździsz z Anią i Tomkiem.
Trzymaj się ich. Załatwiłem ci obstawe.
Przytuliłam się do niego.
- wolę ciebie.
- odwioze cię i przyjadę po ciebie. Jestem na telefonie, więc zawsze możesz dzwonić.
- wiem kochanie. Dziękuję
Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
Poszliśmy na motor. Poinformowaliśmy młodego jakby wrócił do domu. Pojechaliśmy na nasze kochane jeziorko. Zawsze bałam się do niego skoczyć i dostałam ataku histerii a dzisiaj chwyciłam Piotrka za rękę i skoczyliśmy razem.
- Jezu Martynka. Nie spodziewałem się tego - dostałam buziaka - jestem z ciebie bardzo dumny.
Uśmiechnęłam się.
- zaskoczyłam?
- tak. Nawet bardzo
- chodź wracamy musimy się przebrać
- ok
Wróciliśmy do domu. Przebraliśmy się i czekaliśmy na powrót naszych dzieci.



















~A beautiful life~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz