109. Bardzo Się Z Tego Cieszę

244 12 2
                                    

*Martyna*
Dzisiaj jestem w domu sama z Lenką.
Posprzątałam trochę dom i teraz siedzę i pije kawę. Mała śpi. A mi się nudzi. Po chwili ktoś puka. Wstałam i poszłam otworzyć. Romeo z podłogą.
- cześć Martyna. Mogę?
- nie. Po co tu przyszedłeś.
Odsunął mnie i wszedł do domu.
- ooo. Jesteś sama?
- nie. Z córka i psem. Wyjdź z tąd. Nie mam ochoty z tobą gadać.
- ale czemu mówisz tak cicho?!
- zamknij się Kurwa. Dziecko mi śpi
Mała zaczęła płakać. Potajemnie wezwałam ochroniarza i poszłam do małej. On oczywiście za mną.
- spokojnie lenuś. - Wzięłam ją na ręce i dałam jej buziaka.
- odłóż to dziecko i chodź pogadać
- nie. Nie Będę z tobą rozmawiać.
Poszliśmy na dół.
- wychodzisz albo ci w tym pomogę - Ochroniarz Otworzył mu drzwi
- nie wyjdę.
- nie masz wyjścia. - Ochroniarz go prowadzi aż za bramę.
- dziękuję - mówię
- od tego jestem. - Ochroniarz.
Zamknęłam drzwi i przytulam małą.
- widzisz kochanie. Jesteśmy bezpieczne. Nie pozwolę ci zrobić krzywdy.
- tiak?
- no.
Chodź. Pójdziemy po zakupy na obiadek i potem go ugotujemy.
Ubrałam małej butki i poszliśmy do auta.
Zapięłam ją w foteliku i pojechaliśmy do sklepu. Kupiłam potrzebne rzeczy i wróciliśmy do domu. Zrobiliśmy obiad i czytam małej książeczkę.
*Piotrek*
Właśnie skończyliśmy dyżur. Trochę wcześniej bo mieliśmy niezłą awanturę na wezwaniu.
- pozdrów Martyne - szef
- ok. W sumie jej też pewnie zagrał na nerwach
- no.
- czemu ty ją kontrolujesz? - Adam
- Lubie wiedzieć co robi moja żona
- dlatego nie mam żony. Nie mam problemu.
Kręcę głową i poszedłem z Mateuszem do auta. Ruszyłem i szybko byliśmy na miejscu. Ochroniarz stoi pod bramą.
- jesteś wolny. Możesz iść. Raczej nie będzie nigdzie wychodzić.
- ok. Dowidzenia.
- dowidzenia. Serio słabo się maskujesz
- wiem. Muszę poćwiczyć.
Zaczęliśmy się śmiać. Poszliśmy do drzwi i są zamknięte. Otworzyłem kluczem i weszliśmy do domu.
- Martynka jesteśmy. - mówię głośno a potem cicho - możesz spławić kochanka
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedłem do sypialni a ona śpi z małą. Trzyma książeczkę w ręce.
Wziąłem od niej książkę i dałem im po buziaku. Poszedłem do Mateusza.
- Bajka o kotku je uśpiła
- no to nieźle.
Zrobiłem kawy i szklanka mi spadła.
- cholera.
- kto mi się tu rozwala? - Martyna
- powiem ci. Czujna jesteś - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a co wy tak wcześniej
- bo szef ma nas dość - Mateusz
- uuu. A ja mam z nim nockę.
- do dupy - mówię bo mi szklanka się rozwaliła na małe kawałeczki a oni się śmieją. - Ok?
Posprzątałem szkiełka.
- zastanawiam się czemu się śmiejecie
- no bo to fajnie wyszło. Mam z nim nockę a ty do dupy.
- aaa ok. No w sumie do dupy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co mu zrobiliście?
- źle zaparkowałem karetkę, za szybko jechałem, pacjent nas przytrzymywał i wszystko poszło na nas. Nie wiem pokłócił się z Anką czy coś.
Ale spokojnie. Na ulubienice nie będzie zły.
*Martyna*
- mam nadzieję.
- nawet ciastek nam nie dał bo to dla Martyny i kazał cię pozdrowić.
- no bo ciasteczka są moje. Koniec.
Zaczęliśmy się śmiać.
Napiłam się mojej kawy.
- fe zimna. - otrzepałam się a oni się śmieją - zrób mi nową
- piłaś przecież.
- zrób nie gadaj. Na nockę idę. Muszę być kumata jak szefunio taki zły dzisiaj.
- mam cię odwieźć czy jedziesz swoim?
- swoim jadę - mówię - i swoim przyjadę.
- czyli mam wolne? Pójdę się opić.
- do dupy. Dzieci masz pilnować.
- tak jest. W sumie i tak rano mam dyżur.
- czyli ja przyjdę a ty pójdziesz
- nom.
- a ja mam wolne - Mateusz się cieszy
Zaczęliśmy się śmiać.
- znajdę ci zajęcie. Spokojnie - mówię
- ha ha - Piotrek - to ja już wolę iść do pracy
- przyjdziesz. Spokojnie dla ciebie też coś będzie.
- i co? - Mateusz
- właśnie. Jak przyjdę.
- znajdę cię - mówię i podnosze brew
- jak wyjadę za Warszawę i wyląduje w szpitalu to nie znajdziesz.
- spadaj. Pamiętaj, że zemsta będzie słodka.
- lubię twoje zemsty - dał mi kawę i Mateuszowi.
- wiem - pije kawę.
- są słabe
- spierdalaj
- uuu. Mam dzwonić do mamy, że się do mnie brzydko odzywasz
- to dzwoń. Ja się twojej mamy nie boje
- to do taty
- jesteś zjebany
Zaczęliśmy się śmiać.
- no dzwoń. Przynajmniej się na ciebie też porskarże.
- nie. Bo to ja dostanę zjebe a nie ty.
Zaczęliśmy się śmiać.
Potem Piotrek pojechał po dzieci a ja wstawiłam zapiekanki makaronowe do piekarnika i podgrzewam zupę.
- chciało Ci się to robić?
- nom. I tak mi się nudziło. Małej też
- aha.
Po chwili przyjechali. Zjedliśmy obiad. Zmywam naczynia a Piotrek się nudzi i drażni się z dziećmi.
- mamo!
- co się dzieje?
- tata się z nas śmieje
- to wy pośmiejcie się z taty.
Nie umiecie?
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martynka weź ich ode mnie - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Skończyłam zmywać. Wytarłam ręce i poszłam uratować Piotrka.

~A beautiful life~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz