Rozdział 51. Nagle Ci Się Przypomniało, Że Masz Rodzinę?

312 8 3
                                    

*Martyna*
Piotrka nie ma od tygodnia w domu. Nie odbiera telefonu. Nie daje nawet znaku życia. Byłam u jego rodziców. Oni też nie wiedzą. Zostawiłam u nich dzieci i zaczęłam go szukać. Byłam na policji już kilka dni temu, ale oni nic nie robią, żeby go znaleźć.
Pojechałam do szefa.
- i co nie przyszedł?
- nie. Nawet się nie odezwał.
Szef mnie przytulił.
- na pewno wszystko się wyjaśni
- ale czemu chociażby się nie odezwie.
- może mu się telefon rozładował.
Chodź sprawdzimy w szpitalu.
- byłam. Oni nic nie wiedzą.
- to się mają dowiedzieć.
Poszliśmy do szpitala.
Jednak nic się nie Dowiedzieliśmy.
Rodo weszło. Ochrona danych osobowych.
- ja chyba pojadę do domu. Nie mam już sił.
- No dobrze. Odwioze cię
Szef mnie Odwiózł do domu.
- dziękuję
- trzymaj się. Jak coś to dzwoń
- dobrze
Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w Swoją stronę.
Weszłam do domu i momentalnie opadłam w kącie.
Gdzie jesteś Strzelecki? Gdzie?
Daj chociaż jakiś znak. Daj znak, że żyjesz.
Po chwili pojechałam po dzieci. Nie chcę być sama.
Zrobiłam obiad. Nie chcą jeść. Wcale się nie dziwię.
- misie musicie coś zjeść. Chociaż troszeczkę
- nie mamy ochoty.
- rozumiem was. Sama nie chce, ale musimy jakoś żyć. Tata wróci, ale narazie go nie ma. - ocieram łzy - zjedzcie chociaż na siłę
Zjedliśmy.
Poszłam do garażu, gdzie zawsze szedł gdy się pokłóciliśmy, zawsze stały tam jego motor a teraz go nie ma. Nie ma i Piotrka i jego motoru.
- jesteś z siebie zadowolony?
Tym razem nikt mi nie odpowie. Poszłam do dzieci i mocno je Przytuliłam.
Kolejny dzień mija a Strzeleckiego jak nie ma tak nie ma.
- chodźcie idziemy na spacer. Wyrwiemy się od tego
- No dobrze
Poszliśmy do parku. Idziemy tą alejką co kiedyś na niego wpadłam.
Jego kręcone włosy ahh nigdy nie zapomnę. Jego perfumy w tamtej chwili działały na mój umysł jak narkotyk. Nie mogłam się od niego uwolnić. I nie żałuję tego wyboru.
Bez niego moje życie nie miało by sensu. Jego uśmiech w tamtej chwili pamiętam jakby to było wczoraj. Po prostu pamiętam jak zareagował jak na niego wpadłam. Przytulił mnie do swojej umieśnionej klatki piersiowej.
Wziął mnie pod swoje ramiona.
I wtedy się przedstawił. Zawsze wierzyłam w przeznaczenie. I Co jestem żoną Piotra Strzeleckiego. Syna najbogatszych ludzi w Warszawie. Mam z nim czwórkę cudownych dzieci. Michaline, Kubę, Antosia i Antosie. I wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Tylko teraz gdy nie ma naszej najważniejszej osoby. Jesteśmy tacy ponurzy, ale gdy przyjdzie będzie inaczej. Na pewno.
Poszliśmy do tej kawiarni co byłam z Piotrkiem. Przychodziliśny każdej soboty na kawę i posiedzieć chociaż chwilę razem. Mieć tą chwilę dla siebie. Wypiliśmy ciepłe kakao i Zjedliśmy lody. Wróciliśmy do domu z nadzieją, że właśnie wróciłem i opowie nam co robił przez ten tydzień i wytłumaczy dlaczego zostawił nas samych. Bez przygotowania i bez Pożegnania. Ahh Strzelecki przyjdź.
Zrobiłam sobie herbatę i stoję przy oknie. Dzieci zajmują się sobą. Maluchy się bawią a ja proszę, żeby on wkońcu przyszedł. Chcę już wiedzieć czemu to zrobił, czemu wystawił mnie na tak wielką próbę. I na koniec czy tego żałuję...
Gdy tak rozmyślam nagle czuje czyjś ciepły dotyk na moich rękach.
- już nie myśl tak. Już jestem.
- co to? Nagle ci się przypomniało, że masz rodzinę?
- to też. Ale, że czeka na mnie żona, które teraz na pewno da mi popalić. Teraz przegiołem i masz rację, ale za nim zaczniesz na mnie Wrzeszczeć to chociaż daj mi się wytłumaczyć.
To naprawdę nie wygląda tak jak myślisz.
Odwróciłam się ze łzami w oczach. Spojrzałam na niego od stóp do głów.
Przytuliłam się do jego umieśnionej klatki piersiowej.
- jesteś głupi jeśli myślisz, że w tej chwili zacznę na ciebie Wrzeszczeć.
- to tak jestem głupi
Zaśmiałam się.
- możesz to powtórzyć?
- tak.
To tak jestem głupi.
Przytulił mnie mocno.
Poszliśmy do dzieci.
- tata?!!!!
- tata tata
Przytuliliśmy się mocno wszyscy. Przewaliliśmy go na łóżko.
- teraz chcemy wyjaśnienia
- No dobra dobra. Spokojnie.
Wsiadłem na motor i jechałem przed siebie i wylądowałem są granicami Warszawy. Tak Się złożyło, że odwiedziłem szpital i oczywiście musiałem zostać na obserwacji.
- czemu?
- lekko się zarysowałem i walnąłem głową. Jeszcze mi się telefon rozładował i, że nie miałem z wami kontaktu a ci lekarze to chyba z psychiatryka uciekli bo nie rozumieli słowa telefon.
A jak mi kochanie nie wierzysz to mam dowód.- Dał mi wypis
Otworzyłam i czytam.
- yhym
No powiedzmy, że to cię usprawiedliwia. Powiedzmy.
Przez duże P
- czyli tak spoko.
- trzeba powiadomić rodziców, że zguba się znalazła
- nie Martynka. Naprawdę. Nie rób tego. To Się źle skończy
- dla ciebie nie dla mnie. I tak muszę bo napewno się martwią
Zadzwoniłam. Piotrek zdążył wziąć prysznic i za chwilę byli.
- to nie tak jak myślicie - Piotrek próbuje się bronić. Słodkie.
Przytulili go mocno.
- jesteś głupi.
- ile razy jeszcze to usłysze.
- myśleliśmy, że nie żyjesz rozumiesz.
Wszyscy odchodziliśmy od zmysłów.
- ale żyje. - pokazał im wypis.
Przeczytali go.
- dlaczego nikt nas nie powiadomił?
- bo rodo weszło. Nie mogą nikomu powiedzieć o moim stanie zdrowia.
- bzdura.
Pogadali jeszcze a ja zadzwoniłam do szefa.
Jego rodzice pojechali a przyjechał szef.
- ooo kto raczył się pojawić?
- ja - Piotrek się uśmiecha
- gdzie Byłeś - szef go poklepał po policzku
- w szpitalu za granicami Warszawy
Dał wypis.
- Strzelecki strzelecki
Motor cały?
- cały
Po chwili szef pojechał. Zjedliśmy kolacje i potem dzieci poszły spać a ja poszłam wziąć prysznic. Wyszłam z łazienki a Piotrek szuka leków.
- co się dzieje? - podeszłam do niego
- nic
- co cię boli? - pytam z troską.
- głowa mi nawala.
- uderzyłeś się w nią?
- yhym
- siadaj
Usiadł na krześle.
- miałeś prześwietlenie?
- miałem. Lekkie wtrząsienie mózgu.
Dałam mu tabletkę przeciwbólową.
- chodź. Idziemy spać.
Poszliśmy do sypialni. Położyliśmy się.
- przepraszam kochanie - dał mi buziaka
- nie gniewam się. - uśmiechnęłam się do niego.
- masz piękny uśmiech - uśmiechnął się i zbliża się do moich ust
- ponoć cię głowa bolała
- magia. Przestało
Zaczęliśmy się śmiać.
Pocałowaliśmy się.
- spać
Patrzy oczami smutnego psiaka
Przytuliłam go.
- jeeea działa - szepta
- słyszałam
Zaczęliśmy się śmiać.






~A beautiful life~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz