112. Jeszcze Jedno Słowo...

227 11 2
                                    

*Martyna*
Dzisiaj ja i Mateusz mamy wolne a Piotrek idzie na nockę. Piotrek odwiózł dzieci i teraz szuka ochroniarzy.
- czemu sprawdzasz ochroniarzy? Mojego proszę nie zmieniać - mówię
- no to go zmienie. - Piotrek
A Mateusz się śmieje.
- nie no tak serio to jacyś goście się kręcą koło naszego domu. Już 10 razy ich tu widziałem.
- jesteś pewny, że to nie Ochroniarze którzy się słabo maskują
- tak. Jestem pewny bo ich nie zatrudniałem.
- a może masz skleroze, panie Piotrze
Zaczęliśmy się śmiać.
- tak czy siak sama nigdzie nie wychodzisz
- ale przez okno mogę?
- i tak nie wyskoczysz - Piotrek - za dużo cię znam.
- a nie sama to znaczy z kim?
- z twoim kochanym ochroniarzem.
Będzie stał przed domem. Dwóch będzie.
- nie. Dziękuję. Bo zaraz będę słyszeć, że zdradzam cię z ochraniarzem.
- ale się przejmujesz - Piotrek pije kawę - w bazie wszystko ucichło a szef nikogo nie zwolnił.
- tak?
- no. I byłem grzeczny. Wszyscy żyją
- ta... - Mateusz
- cicho.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jak tam Gabi?
- a z kąd ja mam to wiedzieć?
- a mam ci pokazać? - Wzięłam jego telefon.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra żono. Widzę, że zaczyna ci się nudzić
- mi się nudzi całe moje życie
Zaczęliśmy się śmiać.
- to zbierajcie się i idziemy na zakupy. Dorzucę też kawę i ciacho tam gdzie zwykle.
- hmm. Ok. A gdzie haczyk?
- przestań sprawdzać mój telefon.
Zaczęliśmy się śmiać.
Podrzuciliśmy małą do firmy Piotrka rodziców.
- ty patrzcie cud. Weszliśmy i Wyszliśmy normalnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy do galerii.
- me lady zapraszam - Piotrek
- od kiedy ty znasz angielski? - pytam
- od zawsze.
Objął mnie i dał mi buziaka. Weszliśmy do galerii.
- ale nie myśl sobie, że ci już nie będę sprawdzać telefonu
- spoko. Już skasowałem wszystko.
- nie lubię Cię.
- jak niespodzianka to niespodzianka.
Do samego końca.
- to ty mi powiesz - mówię do Mateusza
- ja nic wiem
- myślisz, że zdradził bym swój plan?
- nie. Już się boję.
Piotrek kupił mi wszystko co chciałam w każdym sklepie.
Piotrek zaniósł wszystko do auta a my idziemy pomału za nim.
Jacyś faceci idą za nami.
- poczekaj chwilę - mówię do Mateusza i patrzę na wystawę gdzie są kolczyki.
- ok
Przyszedł Piotrek i faceci się zmyli.
- co to? Kolczyki wypatrzyłaś? - Piotrek
- nie. Jacyś kolesie za nami chodzą.
Na twój widok się rozeszli.
- serio. Tak strasznie wyglądam?
- dla mnie nie - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź jak tu już jesteśmy. Wybierzesz sobie kolczyki.
Poszliśmy. Wybrałam pięć par kolczyków. Piotrek dobrał do nich naszyjniki. I zapłacił.
- dziękuję
- a no proszę cię bardzo. - dostałam buziaka i poszliśmy do auta
- Martyna! - ktoś mnie woła. Odwróciłam się.
- uuu. Masz wielbicieli - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Otworzył mi drzwi. Wsiadłam. Oni też.
- czyli jednak nie wszyscy się ciebie boją... - mówię
- no nie zastraszyłem całej Warszawy. - takie jeszcze - Mateusz
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek ruszył i ktoś mu wyleciał przez koła. Dobrze, że zdarzył zachamować.
- co jest? - Piotrek wysiadł - życie ci nie miłe?
- mogę porozmawiać z Martyną?
- a kim jesteś?
- znajomym ze studiów
- imię?
- Filip
Piotrek otworzył drzwi od mojej strony.
- Martynka Pan Filip ze studiów chce z tobą porozmawiać
- ok
Wysiadłam a Piotrek wsiadł za kierownicą.
- Martyna. Dobra. Dzisiaj jest spotkanie. Będą wszyscy ze studiów i fajnie by było gdybyś ty też przyszła?
- a męża mogę wziąć?
- tak. Im więcej tym weselej.
- poczekaj - poszłam do Piotrka - Romeo. Idziesz ze mną na spotkanie?
- kiedy?
- dzisiaj
Piotrek wysiadł.
- o której?
- o 16 do 20.
- ok. Ale ja mam dyżur. - Piotrek
- pogadam z szefem.
- ok.
- czyli jak?
- będziemy.
- ale gdzie? - Piotrek - adres?
- Mickiewicza 84
- ok.
- na przyszłość - Piotrek - nie wyskakuj mi pod koła. Mało brakowało.
- ok. Zapamiętam
Pożegnaliśmy się i Wsiedliśmy do auta.
Zaczęliśmy się śmiać.
- daj mi swój telefon
- trzymaj - dał mi.
Wybrałam numer do szefa.
- słucham Piotrek.
- to nie Piotrek. To ja Martyna
- yhym. Już wiem po co dzwonisz
- to dobrze bo Piotruś dzisiaj na dyżur nie przyjdzie.
- a to dlaczego?
- nagła sytuacja. No. Potrzebuję go.
- yhym. Dowiedziałaś się, że ma dyżur z Gabi?
- teraz już tak. Koniec. Zostaje w domu.
- ok. Nie denerwuj się.
- jutro też macie wolne. No i dziękuję.
- dziękuję
Szef się rozłączył.
- i co?
- czemu nie powiedziałeś, że masz dyżur z Gabi?
- nie chciałam cię denerwować.
- mamy wolne. Jutro i dzisiaj.
- genialna jesteś. Jak Ty to robisz? - Piotrek
- dobra dobra. Skończ podlizowanie i zadzwoń do Gabi, że nie będziesz z nią jeździł.
- nie.
Pojechaliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy kawę i ciacho.
Pijemy kawę i jemy ciasto.
Zrobiłam Piotrkowi zdjęcie a Mateusz się śmieje.
- Martynka?
- słucham cię
- nie Rób mi zdjęć bo wyglądam jak zjeb
- ale mój zjeb.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszła Gabi.
- patrz. Twoja kochanka idzie - mówię
- uuu zazdrosna - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
- masz okazję z nią pogadać - mówię i się śmieje
- nie. - Piotrek - dziękuję
Wypiliśmy kawę i pojechaliśmy do firmy po nasze maleństwo.
- cześć lenuś - Wzięłam ją na rączki a ona się Przytuliła - grzeczna była?
- tak - mama Piotrka - poszła odwiedzić grafików.
- tiak - Lenka
- to chodź. Pójdziemy jeszcze raz - tata Piotrka
- nie będą się złościć? - Piotrek.
- nie. Pokochali ją - mama Piotrka
Poszliśmy do grafików.
- akuku - mówię i pokazuje samą małą
Zaczęliśmy się śmiać.
- akuku - Lenka się śmieje
- dzień dobry - mówią nam
- a no dobry dobry. - Piotrek i ja.
Przeszliśmy między komputerami.
- odwiedzaj nas częściej - mówią
- tiak? - Lenka
- tak.
- mami
- no nie wiem. Nie wiem.
Dziadków się zapytaj.
- Martynka... - Rodzice Piotrka.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok. Będziemy przychodzić jak nas wpuszczą ci Ochroniarze. - mówię a Piotrek się śmieje.
- co zrobiłeś? - Rodzice Piotrka
- nic - Piotrek - przysięgam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie no. - mówię - dzisiaj był grzeczny
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy jeszcze do sklepu uzupełnić lodówkę.
- kupimy owoce i tatuś zrobi soczek - mówię do lenki
- tiak.
Piotrek kręci głową
Zaczęliśmy się śmiać. Lenka z moją pomocą spakowała owoce.
- pięknie - Piotrek
Lenka się cieszy.
- co robimy na obiad?
- am - lenka
- nie wiem. Spaghetti?
- ok. I zupę jarzynową z ryżem. - mówię - może być?
- może - powiedzieli jednocześnie.
- no to git.
Kupiliśmy potrzebne produkty i co nam było potrzebne.
Poszliśmy do kasy. Zapłaciliśmy i pojechaliśmy do domu. Gotuję z Lenką obiad a Piotrek robi soczek.
- trzymaj kochanie i wsyp do zupki - mówię do lenki i daje jej ryż
- tiak - wsypała
- pięknie - mówię i daje jej buziaka
Cieszy się a Piotrek z Mateuszem się śmieją.
Po godzinie obiad był gotowy i Piotrek pojechał po dzieci. Po chwili przyjechali. Zjedliśmy obiad i poszliśmy się szykować do wyjścia.
- Mateusz zostaniesz? - pytam
- tak.
- ok.
- muszę zakładać krawat? - Piotrek
- nie - mówię
- ale teraz mówisz serio czy robisz sobie ze mnie żarty? - mówi a dzieci się śmieją.
- mówię na serio.
- aaa. Ok.
Zaczęliśmy się śmiać.
Skończyłam makijaż i już jestem gotowa.
-, gotowa
- super - Piotrek się poprawia przed lusterkiem.
- laluś
Zaczęliśmy się śmiać.
- muszę jakoś przy tobie wyglądać.
- zjebanie? Rozumiem.
- dobra młodzi. Michalina, Kuba 21 max. Reszta godz 19 idzie spać.
Wujek was pilnuje - mówię
- ok. A na którą będziecie? - Mateusz
- 21 gdzieś tak.
- ok.
- nie musisz na nas czekać, jak coś - Piotrek
- ok.
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy pod wyznaczony adres. Otworzyli nam bramę.
Piotrek wysiadł i otworzył mi drzwi.
- zapraszam
- dziękuję.
Wysiadłam i Piotrek zamknął drzwi.
- schowaj - dał kluczyki.
- ooo - mówię - mogę prowadzić
Zaczęliśmy się śmiać.
Schowałam kluczyki.
- zrobię Ci siare. Zobaczysz
- ok
Poszliśmy do wszystkich.
- cześć - mówię
- cześć! - wszyscy.
Każdy się przedstawił a Piotrek nie musiał.
- dziwnie się czuję. - Piotrek.
- no. Jesteś najstarszy. - mówię
- cii
Zaczęliśmy się śmiać.
- powiem ci, że nic się nie zmieniłaś - Dominika
- serio? - pytam
- no - Filip - Odrazu cię poznałem
- a ja dzięki tobie mam nowego ochroniarza. - mówię
- no przepraszam, ale wyglądałeś podejrzanie - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra to jutro go odwołam
- czyli jutro przyjdzie? - Martyna
Zaczęli się śmiać.
Weszliśmy do środka.
Dzwoni szef.
- Martynka. Twój szefunio
- co? Znowu.
Zaczęliśmy się śmiać.
Odebrałam.
- co tam szefuniu mój kochany.
Zaczęli się śmiać.
Wzięłam telefon od Piotrka i odpisałam.
- no Martynko. Piotrek ma się przyjść podpisać
- powiedział szef, że mamy wolne dzisiaj i jutro. Koniec. Nigdzie nie idziemy.
- ale... On się tylko podpisze i potem was już nie wołam.
- ale jesteśmy na spotkaniu.
- możemy iść wszyscy - Piotrek po uzgodnieniu ze wszystkimi
- dobra doktorku. Szykuj ciasteczka
- super. Czekam na was
Rozłączyłam się i dałam telefon Piotrkowi.
- no to idziemy - Filip.
- słaby z ciebie prawnik - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z domu i idziemy w kierunku bazy.
- ooo nie. Ty tam nie idziesz - Piotrek
- co zrobiłeś? - pytam a oni się śmieją
- nic. Z tego co wiesz to nic.
- a z tego co nie wiem?
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Gabi stoi przy karetce.
- to ty idź a ja sobie z nią porozmawiam.
- nie.
Poszliśmy do bazy wszyscy.
- uwaga uwaga Strzelecki przyszedł z szmatą- Tomek
- jeszcze jedno słowo i dostaniesz w ryj - Piotrek - tym razem nie Żartuje.
- uuu - wszyscy a Tomek się zamknął
Wyszedł szef.
- o moi ulubieńcy przyszli - szef
- też się cieszymy, że tu jesteśmy. - mówię
- naprawdę - Piotrek - co mam podpisać?
- grafik Piotruś. Co Ty taki wkurzony?
- level hard - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek podpisał.
- wiesz jak to będzie kiedyś cenne to wiesz ile ja na tobie zarobie
- domyślam się - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak dobrze, że nie masz dyżuru. Nie Będę musiał cię Znosić.
- wzajemnie.
- spokój - szef
- dobra dobra.
Coś jeszcze mam podpisać?
- papiery Rozwodowe? - Tomek
- chyba twój akt zgonu.
- dobra idziemy bo serio go zabijesz.
- no zmykamy.
Pożegnaliśmy się z pozostałymi i Wyszliśmy z bazy.
- teraz na Tomka się przerzuciłeś? - pytam
- raczej on na mnie, ale to jeszcze bym zniósł, ale obraził ciebie i za to by już dostał w mordę, ale miałem być grzeczny przy tobie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- przy tobie, pamiętaj - Darek
- to od dzisiaj nie spuszczam cię z oka
- jak ja to przeżyje - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobrze, przepraszam za moje zachowanie. Nie powinienem.
- spoko. W sumie szkoda, że nie dostał w ryj - wszyscy
- ej - mówię
- za dużo świadków. Gdyby coś mu się stało.
- zapomniałeś, że masz prawnika w rodzinie - Filip
- to nie zmienia faktu, że - mówię
- tak. Wiem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a nie było by miejsca tutaj dla nas.
- na pewno jest. Chodźcie - mówię
- podejście numer dwa. - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
Tomek wyszedł i poleciał do karetki.
- Ratownik nie biega - mówię
- zamknij ryj
- ryj to masz ty - mówię
- ja nie chcę widzieć jak wyglądają wasze kłótnie
- zwykle się nie kłócimy, ale jak coś to zawsze na końcu jest a spierdalaj.
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy do bazy.
- szefuniu jest sprawa. - mówię
- już się boję królewno - szef
- dobra nie jestem w pracy. Przyszłam prywatnie.
- masz wino?
Zaczęliśmy się śmiać.
- ci państwo pytają się czy jest dla nich miejsce w pracy i czy ich przyjmiesz?
- jasne. Potrzebuję ratowników, kierowców bo Strzelecki mi nawalił.
- no jak chłopak mi pod auto wyleciał to nie było innego wyjścia.
- a jak wytłumaczysz karetkę zarysowaną?
- dwa słowa.
To Adam.
- Strzelecki ty jebniety kablu - Adaś
Poszliśmy do gabinetu. Usiadłam za biurkiem. Wyciągłam ciasteczka a Wiktor drukuje umowy.
Podzieliłam się ze wszystkimi.
- ty dobre.
- wiem, ale zapamiętać. One są moje.
- nasze - Piotrek
Wiktor się śmieje.
- a jak tam Ania? - pytam
- spóźnia się na dyżur
- pewnie Piła. Beze mnie.
- do dupy Martyna. Jestem - Anka zdyszana
Zaczęliśmy się śmiać
Poznała wszystkich. Podpisali umowę.
- to ten tego. Tomek. Musi sobie pójść pa pa. - mówię
- ok
Szef pisze wypowiedzenie.
- jedno dla ciebie a drugie dla Tomka
- a no dziękuję. Strzelecki mam wolne.
- dobra. Jutro zacznę ci szukać nowego auta.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra oddaj to.
- co?
- jajco
- i teraz powiedziałam bym brzydko, ale jesteś moim szefem.
- nie chce mieć z twoim ojcem do czynienia.
- eee. Piotrek jeszcze żyje.
Zaczęliśmy się śmiać.
- twój tata mi nic nie zrobi
- a to pójdę do twoich rodziców.
Znam adres.
- to oni żyją? - szef
- no. Chcieli mi dać lekcje od życia i dostałem całkiem niezłą.
- uuu to ja mogę się iść porskarżyć.
- wyprowadzam się - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- no ja juz byłam tam kilka razy. Razem z Lenką i Lenka powiedziała, że tata nie chce jeść.
- no mówię. Następny kabel rośnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra ludzie ja tam muszę odprawę zrobić.
- a to my zmykamy.
Widzimy się pojutrze
- a ta Gabi to długo tu będzie? - pytam
- no. Z niej jest świetny lekarz.
- aaa. To muszę jakoś inaczej się jej pozbyć.
- przecież bardzo dobrze się dogadujecie.
- tak tak.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy kontynuować spotkanie.





















































~A beautiful life~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz