31. Przepraszam, Że Tak Długo Mnie Nie Było

363 11 4
                                    

Kilka miesięcy później.
*Martyna*
Trochę się z Piotrkiem oddaliłam.
Wychodzi rano jak śpię i przychodzi późno w nocy. Pracuje 12 godzin na dzień. A ja zostaje sama z małą i liczę, że może przyjdzie wcześniej. Ehh marzenia.
Dzisiaj też poszedł. Za chwilę zapomne jak on wygląda. A może już zapomniałam... Nie. Jeszcze nie
Wysoki, szczupły brunet z kręconymi włosami. Z Zabójczym uśmiechem i wielkimi brązowymi oczami.
Jakbym ja chciała, żeby on teraz wszedł do domu. Wtuliłam bym się w niego i nigdzie nie puszczała.
Jednak to się nie wydarzy. Wróci znowu późno. Ehh. Mała śpi to ja też się  położę.
*Piotrek*
Patrzę na grafik. Nie no znowu cały dzień w bazie.
- doktorze?
- co jest Piotrek?
- tak nie może być. Nie mogę cały dzień siedzieć w pracy. W dzień w dzień.
- wiem Piotrek. Nie mam wyboru. Przepraszam
- nie zgadzam się na to
- uuu. Piotruś się stawia - Adam
- Piotrek uspokój się.
- jutro nie przychodzę. Odrazu mówię.
- co?
- no bo Martynka płaczę. To musi lecieć jak na skrzydłach - Kaśka
- zamknij się. - mówię
- chodź Piotrek do gabinetu.
Poszedłem za szefem.
Zamknąłem drzwi.
- mogę iść do domu
- po co się pytasz? I tak wiem, że to zrobisz, więc idź. Zastanów się co chcesz zrobić. Jutro daje ci wolne. Coś się myśli, ale przychodzisz tutaj i mówisz albo pracujesz albo Piotrek sorry...
- pogadam z Martyną. Może gdzieś wyjedziemy.
- no to idź i pogadaj z nią.
Wyszedłem z gabinetu i idę w stronę szatni. Wszystkie oczy na mnie.
Przebrałem się i poszedłem do grafiku.
Szef daje mi długopis.
- Piotrek nie rób tego - Adam
- sorry. - wziąłem długopis
- oj zastanów się porządnie
- i tak pan wie, że wrócę.
- wrócisz jak odpoczniesz.
Masz rację. Idź do żony i córki. Bo kiedyś ich może zabraknąć
Skreśliłem swoje nazwisko i napisałem zwolniony. Jutro.
- a co mam napisać za jutro?
- to co uważasz?
Przyjdziesz to zostaw, nie przyjdziesz to Skreśl i się podpisz
Skreśliłem i się podpisałem.
- Piotrek no.
Starczy.
- jutro proszę o decyzję. Ty i Martyna
- oczywiście
Podaliśmy sobie ręce.
- eee no. Martyne zabierasz? - Ania
- Martyna i tak nie pracuje
- zapomniałam.
Uśmiechnąłem się.
Pożegnałem się i pojechałem do domu. Jak tylko wszedłem szukam Martyny. Śpi na kanapie. A to niech śpi. Będzie miała lepszy humor. Przykryłem ją kocem i dałem jej buziaka.
Mała Zaczęła płakać więc do niej poszedłem.
- cześć misia - wziąłem ją na ręce i mocno przytuliłem. - przepraszam, że tak długo mnie nie było. Kiedyś to zrozumiesz. - dałem jej buziaka - kocham cię i nic tego nie zmieni.
Pamiętaj o tym.
Zmieniam jej pieluszke. Martyna przyszła.
- cześć kochanie
- cześć Piotruś
Pocałowaliśmy się.
Ubrałem Michalinke i poszliśmy na kanapę.
Przytuliliśmy się mocno.
- przepraszam - mówię
- za co?
- za to, że mnie nie było tak długo.
- to nie twoja wina.
- moja. Zgodziłem się na to.
- a co miałeś się zwolnić?
- właśnie...
- Piotruś... Chyba tego nie zrobiłeś?
- Tak będzie lepiej kochanie.
Zrobimy sobie dłuższe wakacje.
Jakieś dwa lata.
Ty i tak nie pracujesz a szef nas potem zatrudni.
Mamy mu podać jutro decyzję.
- no dobrze, ale Piotruś. Patrz jak to wyszło...
- wyszło, że cię bardzo kocham.
Szef chyba to zrozumiał bo kazał mi iść do was. I tak bym to zrobił, ale mniejsza z tym. Powiedział, że kiedyś może mi was zabraknąć. Dlatego nie zamierzam siedzieć cały dzień w pracy.
Dostałem buziaka. Nawet dwa.
- kocham cię. Dla mnie rzuciłeś pracę.
- no, ale wiesz. Myślisz że rodzice mnie zabiją
- eee może nie
Zaczęliśmy się śmiać.
- to co sprawdzamy gdzie byśmy chcieli jechać - idę po laptopa
- yhym
Wiem jedno. Jak najdalej od Warszawy
- wiadomo.
Za granice czy w Polsce
- w Polsce. Jest tyle fajnych miejsc.
- no i ok.
To może zakopane. Pozwiedzamy góry. Przejedziemy się kolejką górską.
Tylko wiesz to miasto jest tylko takie do zwiedzania.
- a chodzi o trochę dłużej.
- no to nie wiem.
- może nad morze
Zaczęliśmy się śmiać.
- no.
To teraz sprawdzamy jakiś domek
- jest. Patrz jaki piękny.
Z widokiem na morze
- piękny. Ale również piękna cena
10 tys. Zł
- o cenę to ty się nie martw.
- no tak. Zapomniałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra to jedziemy dzisiaj do szefa?
- yhym.
- to ja kupuje domek a ty przyszkuj naszą małą księżniczkę. - dałem im po buziaku. Poszły. Kupiłem dom.
Wydrukowałem wypowiedzenia.
- Martynko podpisz się
- Oki
Podpisała. Ja też.
- wyjazd dobrze nam zrobi - Mówi i mnie przytula
- wiem kochanie - również ją przytuliłem.
Dałem małą do wózka. Przykryliśmy ją kocykiem i daliśmy jej misia.
- tak misio przyszedł.
Wyszliśmy z domu. Martynka zamknęła drzwi.
- oddaje - mówię
- nie. Woź tatusiu. Pasuje Ci
Uśmiecham się.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- dzień dobry - mówię
- wrócił - wszyscy
- wrócił tylko po jedno - Martyna - dzień dobry
- dobry dobry
Przytuliłam się z szefem.
*Martyna*
- już przemyślałeś? - szef do Piotrka.
- tak. Podjęliśmy decyzję
- ej. Nikt ci nie kazał rzucać pracy
Zgrywam niewinną jak coś
Zaczęliśmy się śmiać.
- pogramy trochę na nerwach - Piotrek
- komu? Mi? - szef
- nie rodzicom
- a Panu przy okazji - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
Mała płaczę.
- ojoj
Piotrek był pierwszy i wziął ją na rączki.
- cio tam misia? Cio.
- no i co wymyśliłeś?
- jedziemy nad morze. Nie wiem na ile. Bo dom mamy już prawie kupiony.
Prawie bo ten gościu ma dzwonić, ale jedziemy.
- no dobrze
Wyciągłan wypowiedzenia.
- ty też Martynko? - szef
- na tak. Sama nie zostanę.
- Piotrek zmusił? - Tomek
- zaraz ciebie zmusze
- Piotruś cicho.
Daliśmy wypowiedzenie.
- nie przyjmuje - szef potargał wszystko
- szefie
Jedźcie i tu na pewno wrócicie.
Idziecie na wychowawczy.
- dziękujemy
- liczymy, że nas jeszcze odwiedzicie
- pewnie.
Usiadłam na kanapie z małą. Zaczęła płakać.
- tata musisz być koło nas - mówię i uspokajam małą.
- już idę. - przyszedł do nas - jestem maluchu. Buu
Zaczęliśmy się śmiać.
- co to córeczka tatusia.
- oboje.
Jak nie ma Martyny to płaczę. Nie ma mnie to też płaczę.
- aha
Siadaj tutaj - Anka wstaje
*Piotrek*
- nie. Siedź
Kucnąłem do małej.
- cześć - dałem jej rączkę.
Śmieje się.
Wytarłem jej łezki.
Przytuliła się do mnie mocno.
- ooo - dziewczyny
- ukradne ci. - mówię
- Oki
Wziąłem małą na ręce i mocno ją przytuliłem.
- oj tatuś jak pierwsza klasa - Adam
- radzi sobie? - Anka do Martyny
- radzi. Idzie mu rewelacyjnie.
- Ja bym tego tak nie nazwał.
Tak. Co ta mama mówi?
Podnosze małą do góry.
- oddaj nam ją. - Adam
- zapomnij. Jest moja
Zaczęliśmy się śmiać.
































~A beautiful life~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz