Rozdział 14

1K 59 25
                                    

Miałem cichą nadzieję, że tym wyglądem zrobię wrażenie na Karol. Po tych rozmyślaniach od razu wyszedłem. Było już po wpół do ósmej. Do mojego biura przybyłem tak mniej więcej za pięć ósma. Wszedłem na moje piętro i zauważyłem tam Karol, która cała roześmiana rozmawiała z jednym z moich współpracowników, a dokładniej mówiąc Jorge. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale moja dłoń mimowolnie zacisnęła się w pięść, więc postanowiłem podejść do nich i przerwać tą miłą pogawędkę. Będę musiał coś wymyślić, żeby spotykali się jak najmniej.

-O widzę, że już jesteś. - powiedziałem w ich kierunku, a mój wzrok powędrował na urodziwą meksykankę.

-Tak. Przyszłam trochę wcześniej żeby się nie spóźnić. Pytałam w recepcji i powiedzieli mi, że cię jeszcze nie ma, więc postanowiłam poczekać, a los chciał, że wpadłam na mojego starego przyjaciela z dzieciństwa. - odpowiedziała, a ja spojrzałem na moją dłoń, która nadal była zaciśnięta w pięść.

-Ej, no taki stary to ja nie jestem. - zaśmiał się i objął szatynkę.

-Przecież wiem, już tak nie udawaj, że obraziłeś się na mnie. - odpowiedziała mu dziewczyna.

-Przepraszam, że wam przerwę, ale musimy iść z Karol, bo przed nami jeszcze cały dzień pracy. - oznajmiłem, a swoje kroki już skierowałem w kierunku mojego gabinetu. Czekałem czy ona też zrobi to samo.

-No tak. Naturalnie. Muszę iść, ale skoro tu pracujesz to może jeszcze się spotkamy i coś powspominamy. - odpowiedziała z uśmiechem.

-No jasne, że tak. Do zobaczenia. - odpowiedział.

-Do zobaczenia. - powiedziała i swoje kroki też skierowała do mojego gabinetu.

-To jak ? Możemy już podpisywać umowę ? - zapytała lekko zestresowana Karol.

-Oczywiście, ale może najpierw dam ci ją i ją przeczytasz zanim cokolwiek podpiszesz. - oznajmiłem i uśmiechnąłem się pod nosem.

-Powinnam ci raczej zaufać. W końcu jesteś przyjacielem mojego kuzyna i nie oszukałbyś nas, bo jak by się tylko o tym dowiedział to by mogła się skończyć ta wasza przyjaźń. - powiedziała i również się zaśmiała.

-Zawsze możesz mi ufać. W każdej nawet błahej sprawie. Ja zawsze będę przy tobie i cię nie zawiodę. - oznajmiłem i zacząłem wprowadzać w życie plan mojego przyjaciela.

-Dziękuję. Naprawdę bardzo dobrze wiedzieć, że przyjaciele mojego kuzyna są moimi przyjaciółmi. - odpowiedziała i znów mogłem zobaczyć ten jej piękny uśmiech.

-Mam taką bardzo prostą zasadę, że przyjaciele moich przyjaciół albo jakaś ich rodzina to też moi przyjaciele i zawsze mogą na mnie liczyć, w każdej sprawie. - odpowiedziałem i wstałem ze swojego miejsca, podszedłem jeszcze po szklankę wody.

-To naprawdę bardzo się szanuje. Ja na przykład bardzo doceniam ludzi, którzy mają takie podejście do życia i potrafią pomóc, pomimo tego, że sprawy mogą ich nie dotyczyć. - odpowiedziała i zaczęła się do mnie zbliżać.

Karol:

-To naprawdę bardzo się szanuje. Ja na przykład bardzo doceniam ludzi, którzy mają takie podejście do życia i potrafią pomóc, pomimo tego, że sprawy mogą ich nie dotyczyć. - odpowiedziałam i zaczęłam się do niego zbliżać. W sumie sama nie wiem, co mną kierowało.  

Hej kochani !!! Przychodzę tutaj do was z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Czekam na wasze szczere opinie. Pozdrawiam <3

Mam też do was pytanie :) W której książce chcielibyście zobaczyć maraton, o ile chcielibyście go zobaczyć.

Dwa serca, jedno bicie - RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz