Rozdział 65

945 54 92
                                    

Lot był naprawdę spokojny i już jesteśmy w naszym Buenos Aires. Ruggero od drogi z pokoju aż tutaj nie odezwał się do mnie słowem. Nie wiedziałam co to ma znaczyć, więc gdy byliśmy już przed lotniskiem postanowiłam z nim porozmawiać.

-Ruggero, możesz mi powiedzieć o co ci chodzi ? - zapytałam zła i wkurzona.

-O czym mówisz ? - zapytałem zdezorientowany.

-Mówię o twoim zachowaniu. Od Paryża się do mnie nie odzywasz i to wcale nie jest fajne. - zaznaczyłam całą wypowiedź podniesionym tonem głosu.

-Nic mi nie jest. Jak nie mam, co ci powiedzieć to przecież nie będę się odzywać. - powiedziałem, patrząc na wyraźnie podirytowaną dziewczynę.

-Skoro nie masz mi nic do powiedzenia to lepiej będzie jak wrócimy do domu osobno. - odpowiedziałam i wsiadłam razem z moją walizką do pierwszej lepszej taksówki.

-Karol, nie wygłupiaj się. - powiedziałem zanim kierowca taksówki ruszył.

-Nie wygłupiam się. Nie chciałeś ze mną rozmawiać i nie masz mi nic do powiedzenia, więc nie będziesz się musiał męczyć. - oznajmiłam. -Niech Pan jedzie. - rzuciłam do kierowcy to krótkie zdanie po którym od razu ruszył.

Zdenerwowałam się na niego, bo całą podróż ze mną nie rozmawia, a teraz nagle jak przywróciłam go do pionu to zachciało mu się do mnie odezwać. Ja sobie nie dam w kaszę dmuchać, więc niech wie to już teraz. Może w Paryżu było miło, ale tutaj jest inna rzeczywistość, do której musimy wrócić. Moje rozmyślania przerwał głos taksówkarza, który oznajmił mi, że już znajdujemy się przed domem mojego kuzyna.

-Proszę Pani już jesteśmy na miejscu. - powiedział.

-Dziękuję. - rzuciłam i wyszłam z taksówki, wcześniej płacąc za przejazd.

Wzięłam swoją walizkę i stałam już przed drzwiami. Otworzyłam je swoimi kluczami i od razu rzuciłam walizkę w kąt i udałam się do kuchni. W Buenos Aires była już 21:00 więc musiałam pamiętać, że rano idę do pracy. Zgarnęłam z kuchni szklankę wody i zauważyłam kartkę od mojego kuzyna.

Karol

Jestem w delegacji i wracam jutro wieczorem, więc mam nadzieje, że nadrobimy stracony czas. Kocham cię bardzo.

Mike

Po jej przeczytaniu zebrałam się do mojego pokoju. Stwierdziłam, że rozpakuję się jutro i wykonałam moją wieczorną rutynę po podróży i położyłam się spać. Z myślą, że jutro czeka mnie konfrontacja z Ruggero.

Następnego dnia rano

Wstałam około 7:00 z pełnią nowych sił. Wykonałam poranną rutynę i ubrałam się w czarny kombinezon, a do tego czarne szpilki. Zgarnęłam jeszcze moją białą torbę i poszłam wrzucić coś na ruszt. Ostatecznie skończyło się na soku i kanapce z szynką, serem i pomidorem. Na nic innego nie miałam już czasu. Wyszłam z domu i swoje kroki skierowałam prosto do firmy. Na miejscu znalazłam się o 7:50 i weszłam do środka. Gdy już znajdowałam się na odpowiednim piętrze skierowałam się w stronę gabinetu. Na moje nieszczęście siedział tam już Ruggero. Postanowiłam być jednak ponad to i bez wahania tam weszłam. Odwiesiłam swój szary płaszcz na wieszak i zajęłam miejsce za swoim biurkiem od razu biorąc się do pracy. Kątem oka jednak widziałam i czułam na sobie wzrok Ruggero, co nie ułatwiało mi zadania żebym się skoncentrowała. Po chwili jednak się odezwał nie mogąc wytrzymać już tej ciszy.

-Serio Karol ? Teraz nawet nie będziesz się odzywać ? - zapytałem z wściekłością.

-Jestem profesjonalistką, więc jak masz do mnie jakąś sprawę albo polecenie to ci odpowiem. -powiedziałam.

-Wiesz, że nie oto mi chodzi.

-Oooo czyli jak coś działa w drugą stronę to już ci się nie podoba ? 

-Nie o to chodzi. Możemy porozmawiać ? - zapytałem.

-Nie wiem czy mamy jeszcze o czym. - oznajmiłam. -Wczoraj ja chciałam porozmawiać i totalnie mnie olewałeś od południa, a teraz nagle chcesz rozmawiać. A to dobre. - zaśmiałam się.

-Porozmawiajmy. - powiedziałem i chwyciłem ją za nadgarstek.

-O czym ty chcesz rozmawiać ? - zapytałam zniecierpliwiona, wyrywając dłoń z jego uścisku.

Zapraszam do komentowania misiaki, choć dziś dajecie tak czadu, że nie nadążam odpowiadać ❤❤❤

Dwa serca, jedno bicie - RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz