Rozdział 84

778 55 100
                                    

-Wiesz, że najlepsze było to, że potrafiliśmy przez cały dzień nie wychodzić z łóżka i kochać się całymi dniami i nocami. - zaśmiał się. -Ona i jej ciało wiedziało jak zaspokoić moje potrzeby. - jęknął, a we mnie coś pękło. -Tobie pewnie jeszcze nie dała, bo widzi jaki kiepski jesteś. - zarechotał normalnie, a ja nie wytrzymałem i przywaliłem mu w twarz.

-Jeśli chciałbyś wiedzieć to już to robiliśmy wiele razy i ona jest taka cudowna dla mnie. - uśmiechnąłem się cwanie. -Ty już możesz tylko sobie pomarzyć, że jeszcze kiedyś ją zobaczysz. - dodałem, a on nagle zaatakował swoją pięścią moją twarz.

-Wstrzymaj się, bo nie wiesz, co będzie jutro. Ja tak łatwo nie zrezygnuję z dobrej dupy. - odburknął, że dałem mu jeszcze raz w gębę.

-Nie waż się tak o niej mówić. - oznajmiłem, dając mu jeszcze po żebrach. Wstałem z niego i miałem zamiar odchodzić. -Lepiej trzymaj się od niej z daleka, bo jeśli zobaczę cię jeszcze kiedykolwiek w jej pobliżu to już nie będzie tak miło. - zagroziłem i poszedłem w swoją stronę.

Przechadzałem się ulicami Buenos Aires. W szarości nikt nie mógł dostrzec mojego rozwalonego nosa i poobijanego oka. Na wieży zegarowej dojrzałem godzinę 4:20, więc uznałem, że najwyższa pora wrócić do domu. Wszyscy pewni spali, ale za chwilę mogą się obudzić. Stanowczo za długo już tak chodzę bez celu. W taki oto sposób zwiedziłem miejsca, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Tam lepiej nie zapuszczać się samemu, ale ja się nie boję. Zbliżałem się już w kierunku domu Mike'a, bo chciałem jeszcze zobaczyć jak Karol się czuje. Jednak miałem nadzieję, że nie obudzi się. Jeśli zobaczyłaby mnie w takim stanie, mogłaby nie być zbyt wyrozumiała.

Znajdowałem się już w środku i mogłem zauważyć kuzyna mojej dziewczyny z Valu śpiących na kanapie. Pewnie czekali na mój powrót, ale się nie doczekali. Też bym się nie doczekał jak jest już 4:35. Po tych krótki przemyśleniach udałem się schodami na górę do pokoju mojej królewny. Wszedłem i stałem w progu. Widziałem ją. Leżała tam taka bezbronna i niewinna. Nie mogę dalej uwierzyć jak ona mogła być kiedykolwiek z takim człowiekiem jak Ferro, ale na jej drodze los postawił w końcu mnie. Usiadłem na łóżku obok niej by móc ją dotknąć. Myśląc, że śpi byłem coraz bliżej. Zaskoczyła mnie, gdy zaczęła się unosić i spoglądać na mnie.

-Ruggero, gdzie ty byłeś tak długo ? Miałeś zajrzeć do mnie wcześniej ? - pytała, na całe szczęście na mnie nie patrząc.

-To nie ważne. Lepiej powiedz dlaczego ty nie śpisz ? - zapytałem z przejęciem.

-Nie mogłam spać kiedy nie wiedziałam gdzie jesteś i nie było cię obok. - mówiła i odwróciła wzrok w moją stronę. Chciałem skarcić świat za to, że już jest widno w pokoju. -Matko co ci się stało ? - zapytałam przerażona i zaczęła dotykać bolące miejsca.

-O czym mówisz ? - próbowałem udawać, że o niczym nie wiem.

-Mówię o tym co masz na twarzy. I nie udawaj tu chojraka, że nie zauważyłeś, że tam to masz. - oznajmiła i patrzyła na mnie spod lekko przy mrużonych oczu.

-Aaaa o tym mówisz. To naprawdę nic.

-Wygląda poważnie. Trzeba to będzie opatrzyć. - wstała z łóżka i po chwili wróciła z łazienki z apteczką w dłoni.

-Najlepiej to połóż się spać i odpocznij. Nic mi nie będzie. - powiedziałem i syknąłem, gdy przyłożyła swoją dłoń do policzka.

-Najpierw musisz mi powiedzieć skąd to masz. Tylko masz być szczery. - zaznaczyła i spojrzała na mnie groźnie.

Kochani zapraszam was do komentowania. Następny może też za kolejne 100 komentarzy. Liczę na poprawę waszej aktywności. Lovvvvv ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️  

Czy Ruggero się przyzna do wszystkiego, co zrobił ?

Dwa serca, jedno bicie - RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz