Część 11

1.3K 127 7
                                    

Kiedy dotarła do holu wszyscy już tam byli jak mówił James. 

I oczywiście, kiedy tylko weszła niemal wszyscy spojrzeli na nią. Skuliła się nieco, poprawiając torbę na ramieniu. W holu byli Elleonora, Anabelle, Marcus, Wong, Alex, oraz James i Kiara. Ta ostatnia dwójka stała nieco oddalona od pozostałych. Trzymali się za ręce, wpatrzeni w siebie zapłakanymi oczami. Szeptali coś do siebie.

- Jesteś wreszcie. - Marcus obrzucił ją surowym spojrzeniem. - Wiesz ile na ciebie czekamy? Obyś miała dobre wytłumaczenie.

- Nie mam, Panie. - mruknęła Adira. - Zaspałam.

Marcus pokręcił głową i kiwnął w stronę wyjścia oraz góry toreb i walizek przy drzwiach.

- Zabierz bagaże do samochodu. - polecił, beznamiętnym tonem.

Poprawiła na ramieniu jeszcze raz swoją torbę i pozbierała bagaże wampirów oraz James'a.

Na prawdę, nic by im się nie stało, gdyby choć raz zrobili to sami. - pomyślała, pakując wszystko do bagażnika limuzyny.

~ Możesz pomarzyć. ~ odezwała się Fiss. Wilczyca przeciągnęła się mentalnie wewnątrz niej. Nagłe odezwanie się wilczycy zaskoczyło Adirę. Nie pamiętała, kiedy ostatnio rozmawiała z swoją bestyjką. 

~ No, no, no. Któż to się obudził. ~ Adira zamknęła bagażnik. ~ Dawno cię nie słyszałam.

 ~  Nadal jesteś naiwna. ~ mruknęła wilczyca. ~ Łudzisz się, że przestaną nas traktować jak zwierzątko?

~ Skoro tylko tyle masz mi do powiedzenia, to lepiej milcz. ~ skwitowała Adira.

~ Tak najwygodniej, prawda? ~ prychnęła wilczyca. 

Adira westchnęła, biorąc głęboki wdech. Oparła się rękoma o bagażnik. 

Sięgnęła świadomością  głęboko w głąb siebie aż stanęła oko oko z swoją wilczycą.

Fiss leżała na wielkiej poduszce w otoczeniu pogrążonej w mroku komnaty.

~ No proszę. Udało się. ~ Adira rozejrzała się po miejscu, w którym się znajdowały. ~ Ponuro tu.

~ To miejsce jest takie, jak je sobie wyobrażę. ~ poinformowała Fiss. Wilczyca usiadła na swojej poduszce. ~ Na prawdę nie istnieje. A ty, jak się tu dostałaś?

~ Ćwiczę medytację, podobno uspokaja. Skoro to miejsce zależy od wyobraźni, to co powiesz na to? ~ Adira znów zamknęła oczy, skupiając się. Kiedy znów je otworzyła ona i Fiss stały pod wielką jabłonią na trawiastym pagórku, w okół którego rozciągał się bezkres kwiecistych łąk. Na błękitnym  niebie poruszały się leniwie białe chmurki.

~ Od razu lepiej, co? ~ Adira uśmiechnęła się szeroko, opierając ręce na biodrach. ~ No, a teraz mów. Co cię gryzie? Milczysz całe miesiące, aż nagle się odzywasz. O co chodzi?

~  O to, że jesteś żałosna. ~ warknęła wilczyca. ~ Zawodzisz raz za razem. 

~ Co? Niby co znów zrobiłam? ~ Adira zmarszczyła brwi, patrząc na swoją wilczycę.

~ Och, zaraz ci wyjaśnię. ~ białofutra wstała z swojej poduszki i okrążyła swoją ludzką postać. Adira nie spuszczała z niej wzroku. Do tej pory nie zwróciła na to specjalnej uwagi, ale Fiss, to znaczy jej wilczyca naprawdę była ogromna.  ~ Jesteśmy niewolnicami. Przez ciebie. Straciłyśmy naszego Mate. Również przez ciebie. Straciłyśmy stado. Chyba nie muszę przypominać, kto był tak naiwny i grzecznie pobiegł na tortury? I ta sprawa z wiedźmą. Też twoja wina. ~ wyliczała Fiss, wciąż krążąc w okół Adiry. ~ Zawiodłaś jako Alfa i jedyny członek naszego nowego stada  uciekł. No i nie zapominajmy, że dopiero co wymówił nam posłuszeństwo. Może zrób w końcu coś pożytecznego dla nas obojga i skończ z sobą.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz