Część 47

1K 98 15
                                    



- Nie wierzę! Jak ona mogła to przede mną ukryć?! - Julia wparowała do pokoju, w którym mieszkała wraz z Neo na czas przebywania w Collinwood, popychając z taką siłą dwuskrzydłowe drzwi, że te z głośnym trzaskiem uderzyły o ścianę, ledwo utrzymując się na zawiasach.

Neo, który oddawał się ulubionemu zajęciu przedstawicieli swego gatunku, a mianowicie,  drzemał sobie smacznie, ocknął się gwałtownie i rozejrzał zdezorientowany za źródłem hałasu. A kiedy zorientował się, że to jego ukochana jest przyczyną tej burzy, która wparowała do pokoju, skulił się w sobie jakby starał się zlać z fotelem, który służył mu za przedmiot niezbędny do drzemki.

Za Julią do pokoju weszła ta rudowłosa wampirzyca.... Jak jej tam było.... Anabelle.

- Mówiła mi, że służy temu dupkowi, ale nie powiedziała jak on ją traktuje! - Julia kipiała wręcz z wściekłości do tego stopnia, że Anabelle zaczęła żałować iż poinformowała ją jak wyglądają stosunki między jej siostrą a Marcusem.

- Rozumiem, że jesteś zła, ale zrozum Marcusa. On się martwi o syna. O nas wszystkich. - Anabelle próbowała usprawiedliwić męża w oczach drugiej wampirzycy. - Przez to wszystko jest ostatnimi czasy zestresowany.

- Zestresowany?! - Julia parsknęła nerwowym śmiechem.- On traktuję Adirę jak psa! Jeśli nie gorzej! 

- Ostatnio nie jest sobą. - zgodziła się z westchnieniem Anabelle. Usiadła na sofie łapiąc głęboki oddech. - Wszystko wróci do normy, gdy już uporamy się z tą przeklętą wiedźmą i jej chorymi wyznawcami. Wtedy na pewno odnajdzie spokój i będzie jak dawniej.

- Nie bądź naiwna. To nie jest kwestia tego, czy on stara się was chronić, czy nie. - rzuciła Julia wciąż gniewnym głosem. - Musisz przejrzeć na oczy zanim będzie za późno. Marcus jest okrutny. I choć może czasem to ukrywać, to taki właśnie jest.

- A gdybym zdawała sobie z tego sprawę? - spytała Anabelle dziwnie ściszonym głosem. Wstała z sofy i podeszła bliżej Julii. - A gdybym znała prawdę, ale nie mogła nic z tym zrobić? Czy... mogłabyś ty... oczywiście tylko hipotetycznie... pomóc mi pozbyć się... problemu? 

- Co masz na myśli? - Julia spojrzała na Anabelle marszcząc brwi. 

Julia jednak nie dowiedziała się co miała na myśli panna Collins. Przeszkodziło jej w tym coś nie słychanego. Najpierw rozległ się dziwny szum oraz szuranie, następnie zrobiło się jakby ciemniej. Przez chwilę ani Anabelle ani Julia nie dostrzegły co to. Do czasu aż Neolirus nie poderwał się z swojego fotela, na którym smacznie sobie drzemał do niedawna i podszedł do okna.

Dopiero w tedy wampirzyce zrozumiały skąd ten dziwny dźwięk dobiegał.

Za oknem szalała burza. Ale nie zwykła burza ani też nie śnieżna zamieć. Była to burza piaskowa. 

Nie trzeba dodawać, że tutaj, w stanie Maine było to zupełnie nie codzienne zjawisko, ani  tego, że był grudzień a zima panowała twardą ręką.

Neo otworzył okno i wyciągnął rękę, by dotknąć piasku a następnie przyjrzał mu się dokładnie, pocierając w palcach. 

- Nie możliwe.... - mruknął do siebie cicho. - Co miałaby tutaj robić?

- Kto? - spytały obie wampirzyce. Neo spojrzał na nie, lecz nie odpowiedział tylko wybiegł z pokoju bez słowa wyjaśnień.

Julia i Anabelle podążyły za nim 

Idąc za demonem trafiły prosto do holu głównego.

Tam się okazało, że nie tylko one i Neo dostrzegły to dziwne zjawisko pogodowe. 

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz