Część 40

1.3K 126 19
                                    

Od wieków krążyły plotki o położeniu tego miejsca. O tym gdzie jest ukryte, jak się do niego dostać oraz jakie skarby skrywa w swoich komnatach. 

Tych pogłosek jest tak wiele, a niektóre tak nierealnych, że można by uznać to wszystko za nierealne.

Marcus również nie wierzył w to wszystko. 

Choćby istnienie łuku, który może zgasić słońce, gdy wystrzeli się z niego strzałę w jego stronę. To zupełnie nie praktyczne. Jeżeli słońce zgaśnie wszyscy będą mieli przechlapane. Wampiry też. Niech lepiej pozostanie tam gdzie jest. Po drugiej stronie planety. Spojrzał na księżyc zawieszony na  rozgwieżdżonym niebie, stojąc na szczycie klifu u wybrzeża Norwegii.    

Nic jednak nie wskazywało, by wejście do Drontheimu znajdowało się faktycznie w tym miejscu. 

Oczywiście wejście musi być ukryte przed ludźmi. Miał jednak nadzieję, że przed wampirem ukarze się. Nie jest przecież byle śmiertelnikiem. 

Nic się jednak takiego nie stało. Przylatując tutaj stracił jedynie cenny czas. Wkrótce zakończenie roku. Pogładził się po szyi machinalnie. 

Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni swój telefon i już miał dzwonić do Wong'a, by natychmiast zajął się ich jeńcem.

Będą musieli odszukać tą przeklętą wiedźmę z informacjami, które już posiadają. 

Wybierał już niemal numer, gdy nagle coś poczuł. Coś się znajdowało za nim. Nikt nie jest w stanie podejść go od tyłu a teraz ktoś lub coś stało za nim pojawiając się zupełnie znikąd. 

Odwrócił się powoli, ściskając w ręce telefon.

Za nim stał goblin. 

No, nie zupełnie stał, bo był pozbawiony nóg aż do pasa.

Siedział na czymś w rodzaju misternie wykonanego wózka inwalidzkiego, obładowanego różnymi rzeczami. 

Marcus zamarł patrząc na goblina.

Trwał oto chwilę jak obaj milczeli i patrzyli na siebie.

- Powiesz wreszcie czego chcesz? - odezwał się goblin. - Czy mam tkwić na tym mrozie całą noc? Odmarzają mi nawet palce u stóp, a nie wiem nawet jak to jest możliwe.

- Słucham? - Marcus schował telefon z powrotem  do kieszeni.

- Szukasz wejścia do Drontheim. - goblin potarł dłonie. - To oczywiste. Zastanawia mnie jednak dlaczego? Po cóż wampir miałby poszukiwać wejścia do Mrocznej Kuźni?

- Wiesz gdzie ono się znajduje? - Marcus nagle się ożywił, podchodząc bliżej goblina. - Muszę znaleźć Kielich Krwawego Kamienia.

- Znalezienie Kielicha jest niemożliwe. - powiedział goblin. - Ale wiem jak wejść do Kuźni.

- Zabierz mnie więc tam. Sam odszukam Kielich. 

- Wątpię. - powiedział goblin. - Ale skoro tego chcesz, wampirze. Jednak coś za coś. Co mi zaoferujesz w zamian za dostanie się do Kuźni? 

- Mogę ci zapłacić ile chcesz. - zapewnił Marcus. - Jestem bogaty. 

- To mnie nie interesuje. - goblin machnął lekceważąco ręką. - Mam całe komnaty wypełnione najróżniejszymi skarbami, złotem i szlachetnymi kamieniami. Aż się rzygać chce.

- Czego więc chcesz? Może ten czasomierz? - Marcus podwinął rękaw garnituru, pokazując goblinowi zegarek. - Służy do odliczania czasu...

- Mam już zegarki. - skwitował goblin . 

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz