Część 22

1.3K 143 8
                                    


Marcus siedział nad własnym notatnikiem, znużonym wzrokiem czytając notatki, które sam zanotował w tym notatniku, długopisem do notowania.

Nie mógł jednak skupić się na pracy.  

Był już niemal ranek.  Obiecał Anabelle, że przyjdzie niebawem, parę godzin temu.

Był zdenerwowany od tak dawna.

Nawet, gdy odpoczywał od pracy, cały czas błądził myślami  w okół zagrożenia, które nad nimi czuwa. 

Wstał od biurka, by podejść do okna. 

Linię horyzontu rozjaśniało szare światło poranka. Nowe okna chroniły  przed światłem słonecznym, lecz wiedział, że powinien odpocząć. Tylko jaki to ma sens? I jak cały czas będzie błądził myślami w okół tej przeklętej wiedźmy. 

Muszą być bezpieczni. Anabelle musi być bezpieczna. Bez względu na wszytko i wszystkich, nie może pozwolić, by cokolwiek stało się jego ukochanej. 

I może to lekka paranoja, jego nowy plan powinien jeszcze zwiększyć ochronę tego miejsca.

Jest pewien, że Wong go nie zawiedzie. 

A Adira... 

Będąc ze sobą szczerym, wie, że ona też. I choć ostatnio, ma prawo go serdecznie nienawidzić, to wie, że sprowadzi Logana do Collinwood. 

Gdy będzie miał więcej wilków, żadna wiedźma, czy maniak z miotaczem kołków zagroził nie zagrozi już Anabelle.

A jeśli dobrze się spisze, to może nawet ją pochwali.

Odwrócił się od okna w momencie, gdy ktoś zapukał do drzwi jego gabinetu.

- Proszę. - powiedział, zapraszając pukającą osobę do środka. 

Drzwi otworzyły się i do gabinetu weszła właśnie jego żona.

Wampir uśmiechnął się do ukochanej.

- Lada moment wstanie słońce, dlaczego jeszcze nie śpisz? - spytał wampir, podchodząc do wampirzycy. 

- Czekałam na ciebie.  Miałeś przyjść do mnie wcześniej. - powiedziała takim tonem, że oczywiście poczuł jak igła poczucia winny,  wielkości pala, na którego nabijano nieszczęśników i innych drani  od końca strony, dźga mu serce.

- Przepraszam. Pracowałem. - przytulił ją do siebie, całując w czoło. 

- Oczywiście. Mogłam się domyśleć. - westchnęła ponuro Anabelle. - Ciągle pracujesz. Czasem myślę, że twoja praca jest dla ciebie ważniejsza niż ja.

- Oczywiście, że nie. Nie ma dla mnie niczego, ani nikogo ważniejszego od ciebie. - powiedział Marcus, patrząc wampirzycy w oczy. - Wiesz o tym.

- Ostatnio nie jestem tego pewna. - powiedziała Anabelle, odsuwając się od Marcusa. Zaskoczony jej słowami puścił ukochaną. Jej słowa zabolały go niespodziewanie mocno. - Mówisz, że mnie kochasz, ale nie spędzamy razem niemal w ogóle czasu. - Anabelle stanęła przy biurku zwrócona do niego plecami. Objęła się ramionami. - Całe noce i dnie spędzasz albo w swojej pracowni, albo tutaj. Nawet nie pamiętam kiedy miałeś czas tylko dla mnie.

- Anabelle. - Marcus podszedł znów do ukochanej. Kiedy ją dotknął, spodziewał nawet, że odsunie się od niego. Wampirzyca jednak nie zareagowała tak jak się tego bał, objął ukochaną, całując ją w szyję. - Kocham cię. Pracuje tak dużo, bo nie mogę cię stracić.  Jesteś całym, moim światem. 

- Wiem. Wiem. I doceniam twoje starania, ale... - Anabelle odwróciła się do niego. 

- Ale co? - spytał Marcus. 

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz