Część 51

1.1K 95 16
                                    

Nowy York 1916

Niecierpliwił się. Choć starał się to ukrywać najlepiej jak potrafił, odczuwał zniecierpliwienie, ukradkiem obserwując dziewczynę.

Powinna już skończyć. Ile czasu można polerować podłogę. A miał z nią związane znacznie ciekawsze plany. 

Podniósł wzrok znad książki na dziewczynę klęczącą na posadzce  i polerującą drewniane panele w całym pomieszczeniu.

Zamknął książkę tak, by wydała ten głuchy odgłos huknięcia stron.

Adira  zatrzęsła się momentalnie nieruchomiejąc z wyciągniętą ręką do przodu.

- Skończyłaś? - spytał Marcus zwracając się do niej podejrzanie wręcz spokojnym głosem. 

- Jeszcze nie, Panie.- odpowiedziała cicho Adira.

- Nie. Nie. Nie. Oczywiście, że nie. - Marcus odłożył książkę na stolik i wezwał ją do siebie gestem.

Adira wstała z klęczek i podeszła posłusznie do wampira.

Nie mogła nic na to poradzić, że serce łomotało się w jej piersi niczym ptak, który usiłuje wyrwać się z klatki przez drzwiczki.

Ostatnio jej pan bardzo łatwo popadał w złość a jej się przez to obrywało.

Ostatnio, dwa dni temu, wychłostał ją, bo strąciła z kredensu starą wazę. Roztrzaskała się na drobne kawałeczki a i tak była pusta.

Uderzał batem raz po raz, za każdym razem powtarzając, że czeka. A choć przepraszała raz po raz nie przestawał dopóki całkiem nie straciła przytomności. Nazajutrz nie było śladu po razach, choć nadal wszystko ją boli. 

Dlatego tak długo zajmują jej codzienne prace porządkowe. I to pewnie tak złościło jej pana. 

Nie mogła wiedzieć, że zadając jej ból Marcus stara się zmusić ją do pierwszej Przemiany. 

Nadal nie pamiętała nic z tego, co zdarzyło się w chacie nad rzeką, a Marcus postanowił, że nie ma sensu jej informować, że teraz jest wilkołakiem. 

Dziewczyna zauważyła oczywiście zmiany, które zaszły jak wyostrzyły się jej zmysły i wzrosła jej siła. Oraz to, że ciągle jest głodna. Pochłaniała wręcz ogromne ilości mięsa, choć wcześniej nie specjalnie za nim przepadała. Raz starała się nawet ograniczyć spożywane przez nią ilości jedzenia. Prędko słabła i miewała zawroty głowy, a jej żołądek  głośno domagał się żarełka. 

To przez to właśnie stłukła tamtą wazę.

Marcus spojrzał na niewolnicę groźnie.

- Nalej mi wina. - polecił, sięgając z powrotem po książkę.

- Proszę? - mruknęła zupełnie zaskoczona uprzejmym tonem Marcusa. 

- Nalej mi wina. - powtórzył Marcus z nieco większym naciskiem, mrożąc ją wzrokiem.

Wzdrygnęła się i pośpiesznie podeszła do kredensu, na którym stała kryształowa karafka z czerwoną substancją. 

Nalała z niej wina do kieliszka i wróciła z nim do wampira.

Marcus bez słowa przyjął od niej wina i napił się.

Dziewczyna w milczeniu czekała na dalsze instrukcje. Może powinna wrócić do polerowania podłogi ale wolała tego nie robić.

Od samego rana dziwnie się czuła. Raczej nie przyjemnie. A potęguje się ono, gdy klęczy. Chyba złapała jakieś choróbsko.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz