Część 32

1.4K 147 12
                                    

Harry zmarszczył brwi.

Coś kapało mu na twarz. Delikatne krople zraszały jego policzki, a na ustach czuł czyjś delikatny dotyk. Innych ust.

Powoli uniósł powieki i napotkał przed sobą najpiękniejsze oczy jakie znał. Pełne łez.

Zamrugał, patrząc na twarz pochylonej nad nim kobiety.

- Adira? - mruknął niepewnie.

Latynoska rozpłakała się jeszcze bardziej i rzuciła mu się na szyję.

Harry skrzywił się, gdy bardzo mocno przytuliła się do niego. Wszystko go bolało. Przez chwilę nie miał pojęcia co się dzieje, a potem powoli zaczęło wszystko do niego wracać.

- O Boże! Adira! - Harry usiadł gwałtownie na kanapie, ale Adira nie pozwoliła mu wstać, kładąc ponownie go na sofę. - Ja... Zapomniałem... Ja... Przepraszam. Tak bardzo przepraszam...

- Não diga nada. - przyłożyła palce do ust Harry'ego. - Nic nie mów. Teraz to już bez znaczenia.

- Jak to bez znaczenia? - oburzył się Harry. - Ojciec? Gdzie on jest?! To on... ja, pamiętam....

- Nie teraz, Harry. - powiedziała Anabelle. - Najważniejsze, że możecie znów cieszyć się sobą. Marcus o niczym się nie dowie.

- Nie możesz więc pójść do niego, by mu nawrzuczać. - dodał Wong. - To chyba jasne. Gdy dowie się o tym, nie ograniczy się do hipnozy. Zabije ją. Rozumiesz?

Harry nic nie odpowiedział. Spojrzał na Adirę.

Latynoska chwyciła go za dłoń.

- Oni mają rację. Na razie musimy się ukrywać, Harry. - powiedziała Adira.

- Ukrywać? - powtórzył Harry. - Dziesięć lat żyłem w kłamstwie. A gdy go spytałem, kłamał jak z nut.

- Teraz to nie ważne. Jesteśmy razem. - Adira uśmiechnęła się smutno do Harry'ego. - To wystarczy.

- Ona ma rację. - odezwał się Logan. - po za tym, jeśli wszystko pójdzie dobrze, niedługo Adira będzie wolna od Marcusa.

- Co? Niby jak? - Wong wyraźnie się zdziwił. To było do niego nie podobne. - Co knujesz?

Wong stanął przed Loganem tak blisko, że stykali się niemal twarzami.

- Ja nic. To Marcus. - Logan nie dał się zastraszyć. Spojrzał wampirowi w oczy. - Wszystkie moje wilki będą podległe tylko wobec mnie. Bez wyjątku.

- Twoje wilki? - Adira zmarszczyła brwi, patrząc na Logana. - Co to znaczy?

- Po to mnie tu ściągnął, malutka. Mam przewodzić nowemu stadu. A ty jesteś częścią niego. - odpowiedział jej nowy Alfa. - Oczywiście Marcus jeszcze o tym nie wie. Ale nie może już się wycofać z naszej umowy. Jesteś moja.

- Chyba coś ci się pomyliło. - Harry łypnął na Logana gniewnym wzrokiem. - Ona jest moja.

Adira chwyciła Harry'ego za rękę na wszelki wypadek. Ostatnim razem rzucił się na wilkołaka Alfę. Miała jednak wrażenie, że Logan nie uzna to za niewinny wybryk jak zrobił to Adam Hautman dawno temu.

- Twoja? Ostatnie dziesięć lat nawet nie pamiętałeś o jej istnieniu. - rzucił Logan a sądząc po reakcji Harry'ego trafił w czuły punkt. - Ale bez obaw. To moja córeczka. Nie pożądam jej. W każdym razie już.

- Jak to już? - syknął Harry. Tym razem on musiał złapać Adirę za ramiona, starając się ją utrzymać.

- Nie jesteś moim ojcem! - warknęła Adira, szarpiąc się, choć nie na tyle mocno, by wyrwać się swojemu Mate. - On nie żyje!

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz