Część 37

1.3K 122 26
                                    

Odgłos wielu łap rozchodził się echem po lesie.

Usłyszał go jednak dopiero, gdy zagłębił się w puszczę.

Rozejrzał się, starając się wypatrzeć istoty, które słyszał. Lecz nawet jego wampirze oczy nie były wstanie ich dostrzec.

Nie przeszedł jednak kolejnych trzech kroków, gdy wybiegli zza drzew.

Dziewięć wilków. Każdy innej maści i wielkości, choć jak Marcus zauważył tylko jeden mógł równać się rozmiarami z Adirą. A jeśli o niej mowa to nie dostrzegł wśród nich białej wilkołaczycy.

Ustawili się w rzędzie, choć wyraźnie wciąż mieli problem z dyscypliną. I ustaniem w bezruchu w miejscu. Stojący po środku wilkołak o ciemnym ubarwieniu kłapnął szczękami, warcząc. Wysunął się nieco do przodu, by popchnąć do szyku małego, brązowego wilka, który wysunął się na przód za bardzo. Młody nie zgrywał twardziela, uciekając przed nim do linii.

Gdy już się w końcu uspokoili i ustawili w rzędzie Marcus zobaczył Adirę.

Biała Wilczyca wysunęła się zza drzew, poruszając się lekko niczym duch, zatoczyła łuk, nie spuszczając z niego swoich wilczych ślepi. W przeciwieństwie do pozostałych, nie usłyszał jej, gdy stawiała łapy. Zatrzymała się przed nowymi wilkołakami.

Nie stanęła jednak w szeregu jak pozostali. Zatrzymała się przed nimi. A oni nawet nie myśleli, by sprowadzić ją do porządku. Najwyraźniej uznawali jej dominację.

Zastrzygła uszami wciąż obserwując obserwując wampira.

Ostatni, który wyszedł zza drzew był Logan. Czarno-czerwony wilkołak górował wzrostem i rozmiarami nad każdym z wilkołaków zebranych przed Marcusem. W przeciwieństwie do reszty, on wyglądał na prawdziwego Wielkiego Złego Wilka. Wielki, masywny, z czerwonymi ślepiami. Dawno nie widział go w tej formie. Nadal robił wrażenie.

~ Któż to nas nawiedził ~ odezwał się Logan do Marcusa. ~ Jak widzisz, nowi wciąż potrzebują szkolenia.

- Obchodzi mnie tylko jedno. - powiedział Marcus, robiąc krok w stronę białofutrej. - Co ona tu robi?

Masywny wilkołak o niemal niebieskiej sierści wyskoczył do przodu, zdenerwowany tonem wampira.

Marcus cofnął się. Niebieskawy wilkołak jednak nie zbliżył się do niego, bo Adira potrąciła go warcząc. Wilk cofnął się do szeregu, patrząc wszędzie, tylko nie na nią.

~ Jak widzisz, pilnuje porządku. ~ Logan wyszedł przed wilki, zasłaniając swoim cielskiem sforę przed wzrokiem wampira. ~ Zwykle się jej słuchają.

- Spytam więc inaczej. Dlaczego ona tu jest? - spytał Marcus, usilnie starając się zachować spokój. - Nie zgodziłem się, byś przyjął do stada moją sukę.

~ Ależ się zgodziłeś. Pamiętasz? Wszystkie moje wilki należą do stada. ~ powiedział Logan.

Odsunął się w samą porę, by Marcus mógł zobaczyć jak wilki odbiegają. Adira biegła na przedzie.

Jeden wilkołak próbował ją wyprzedzić, ale szybko został naprostowany przez waderę.

~ Ona jest im potrzebna. ~ Logan przysiadł patrząc na wampira. ~ Ja jestem Alfą, ale ją traktują jak matkę. Widzą jej siłę. W każdym razie, gdy są wilkami. To jej miejsce.

- Jej miejsce? - powtórzył Marcus. - Jej miejsce jest pod moim butem! - krzyknął, uderzając pięścią w najbliższe drzewo. Drzazgi poleciały we wszystkich kierunkach. Drzewo runęło ciężko na ściółkę leśną tuż obok Logana. Wilkołak nie poruszył się ani o cal.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz