Zdał sobie sprawę jak bardzo wszystko go boli dopiero jak emocje opadły.
Siedzi w kawiarence w szpitalu już opatrzony nad filiżanką kawy.
Czekał na Rona, którego lekarze wciąż składali. Okazało się, że ma pęknięte kilka żeber.
Myśli Harry'ego krążyły jednak w okół nieznanej kobiety będącej wciąż na sali operacyjnej.
Wyglądała znajomo. Bardzo znajomo.
Nie pamiętał jedynie skąd ją zna. Wciąż widział jej oczy.
Pogrążony w zamyśleniu nie zauważył, że do jego stolika ktoś podszedł.
- Pan Malborn? Mamy kilka pytań.
Harry podniósł wzrok znad kawy na mężczyznę, który stał przy jego stoliku. Obok niego stał drugi mężczyzna. Wyglądali na gliniarzy. I pewnie nimi byli.
- O co chodzi? - spytał Harry.
- Detektyw Swan i detektyw Parker - przedstawił ich pierwszy przedstawiciel wydziału sprawiedliwości. - Mamy kilka pytań odnośnie zgłoszenia o próbie morderstwa. Podobno widział pan całe zajście.
- Owszem. - potwierdził Harry.
- Opowiedz nam. - usiedli razem przy stoliku Harry'ego. - Co tam zaszło?
- Jechałem z znajomym do Portland. Mieliśmy wypadek i wypadliśmy z drogi. Kiedy udało nam się wrócić na drogę, nieopodal zatrzymało się srebrne Audi. Ona siedziała po stronie kierowcy, a on, pasażera. Wysiedli razem. On celował do niej z broni. Nie słyszałem o czym rozmawiali. Strzelił do niej i odjechał.
- Mógłby pan zidentyfikować sprawcę? - spytał drugi detektyw.
- Nie widziałem dobrze go. Przez tę ulewę nic nie było widać. - Harry zaprzeczył.
- A numery samochodu?
- Na moich oczach facet nafaszerował dziewczynę ołowiem. To jasne, że nie notowałem numeru rejestracyjnego. - powiedział Harry zdenerwowany.
Co za absurd?!
- Proszę nie podnosić głosu. - powiedział detektyw Parker. - Chcemy ustalić co się stało.
- Właśnie powiedziałem. A teraz, jeśli panowie pozwolą, muszę iść zobaczyć co z moim przyjacielem. - wstał od stolika i odszedł.
* * *
Nocne niebo rozświetliła świetlista smuga, gdy piorun uderzył gdzieś na zewnątrz.
Anabelle podeszła do okna, by je zamknąć i poprawić zasłony.
- Okropna pogoda. - powiedziała wampirzyca. Odwróciła się do Marcusa.
Wampir sączył krew z kieliszka. - Nie powinieneś odwołać ich?
- Robią to za co im płacę. - Marcus odstawił naczynie na stoliczek. - Mają pilnować posiadłości. Nie musisz się martwić. Potrafią o siebie się zatroszczyć. - wstał z fotela i podszedł do wampirzycy, by przytulić ją do siebie. - A ty mogłabyś zatroszczyć się o mnie w tej chwili. - wymruczał, całując ukochaną po szyi.
- Och, jak? - Anabelle zachichotała zupełnie jak nie kilkuset letnia wampirzyca.
- Improwizujmy. - Marcus wychylił się, by pocałować wampirzycę. Rudowłosa uśmiechnęła się, nie przerywając pocałunku. Odwróciła się przodem do męża, zarzucając mu ramiona na szyję.
CZYTASZ
Wierność ponad wszystko
Werewolf9 lat po wydarzeniach z Życia w niewoli Marcus wciąż poluje na wiedźmę, która tak bardzo namieszała w spokojnym życiu jakie wiedli wraz z Anabelle i pozostałymi wampirami z Collinwood. Adira natomiast tęskni za Harry'm, Lub tęskniła by, gdyby wci...