Część 17

1.2K 130 9
                                    

Obudziła się w momencie, gdy podjeżdżali pod posiadłość Collinwood. 

Wyprostowała się w fotelu, patrząc na ogromną bramę i jeszcze większy mur.

Przed bramą stali wartownicy. Kiedy się zbliżali samochodem, natychmiast wycelowali w nich broń.

Dopiero, gdy rozpoznali Wong'a i upewnili się, że to on, przepuścili ich. Kiedy wjechali na posesję, Adira dostrzegła jeszcze więcej zmian. 

Przede wszystkim zniknęły ozdobne żywopłoty oraz fontanna, która zdobiła podjazd do dworu.

Sam dwór również się zmienił.

Wyglądał bardziej na twierdzę, a niżeli dom. I pewnie teraz nią był. 

Wszędzie byli teraz wartownicy. Przechadzali się po trzech i byli uzbrojeni.

- Wiele spraw się pozmieniało. - powiedział Wong.

- Widzę. - mruknęła Adira. Mogłaby przysiąść, że z rozwartych paszczy kamiennych gargulców  zawieszonych wysoko, niemal przy samym dachu połyskiwały metaliczne lufy karabinów M60 png.

Wong zatrzymał samochód przed wejściem. Wysiadła, podpierając się na kulach. Obejrzała się, czekając na wampira, ale Wong'a nie było już ani w samochodzie, ani przy nim.

Ktoś chrząknął za jej plecami. 

Wong stał w otwartych drzwiach posiadłości.

- Zapraszam panią do środka. - powiedział wampir. - Zaprowadzę cię do twojego nowego pokoju. Został przeniesiony. 

- Przeniesiony? Niby po co? - spytała idąc za Wong'iem. 

- Tak zdecydował Marcus. - odpowiedział Wong.

- Mam spać w piwnicy, tak? - spytała ponuro Adira, kuśtykając  za nim . - Czy może poszedł na całość i postawił mi budę w ogrodzie? 

- Chyba lekko przesadzasz, Ramirez. - powiedział Wong, szczerze rozbawiony. - Twoja sypialnia została przeniesiona dla wygody. - dodał, gdy w końcu dokuśtykała się o kulach po schodach. 

- Wcale nie.... Co tu się stało? 

Hol bardzo się zmienił.

Zniknęły szerokie schody, które się rozwidlały  i prowadziły na piętro. Na ich miejscu postawiono stanowisko ochrony. Siedziało tam dwoje ludzi uzbrojonych tak samo jak ci co patrolują posiadłość. Za stanowiskiem  ochrony znajdowały się wysokie drzwi. Jedyne w holu oprócz wejściowych i jeszcze jednych. 

Między wejściem a stanowiskiem ochrony znajdowała się ściana pancernego szkła gruba na trzydzieści centymetrów. Można było przez nie przejść tylko pokonując tytanowe, przesuwane drzwi rodem z filmów sci-fi. Wong czekał na nią właśnie przy nich. 

- Przyłóż dłoń. - powiedział, wskazując na panel przy drzwiach. - Inaczej nie przejdziesz na drugą stronę. 

- Marcus ma aż taką paranoje? - spytała, wykonując polecenie. 

 - Lord Marcus. - upomniał ją wampir. - Lady Anabelle też nie jest zachwycona  , lecz Lord Marcus ją przekonał, że to środki zaradcze. Tym razem każdy kto spróbuje nam zagrozić zginie zanim przejdzie przez tę bramę. 

- Paranoja. - skomentowała, mrucząc pod nosem. 

- Powiedziała kobieta, którą nafaszerowano srebrem. - Marcus stanął w ogromnych, dwuskrzydłowych drzwiach, z drugiej strony pancernej ściany, otwierając je na roścież. 

- Panie. - Adira spróbowała uklęknąć, lecz nie dała rady. Wampir machnął nieznacznie ręką, dając do zrozumienia, że nie musi tego robić.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz