Część 56

1.2K 96 35
                                    

- Zamierzamy spędzić cały dzień w łóżku? - zapytał Harry, czując jak zaczepnie muska zębami płatek jego ucha.

Dopiero co skończyli się kochać. 

Dosłownie chwilę temu a jej zaczepne podkąsywanie nieco go przerażało. Nie miał już sił na kolejną rundkę seksu.

A tylko to mogła mieć na myśli atakując go zębami. Mogła być też głodna, ale wątpił, by chciała go zjeść. 

- Mhmmm... Mnie ten pomysł bardzo leży. - wyszeptała mu do ucha zmysłowym głosem. - A tobie? Sam mówiłeś, że chcesz nadrobić stracony czas. - przypomniała mu Adira.

- Zgoda. Ale cztery razy temu. - Harry obrócił się na plecy w momencie, gdy Adira usiadła okrakiem nad nim. Mając przed sobą taki widok trudno było mu się opanować i twardo odmówić kolejnego razu ukochanej.

Adira wsparła dłonie na jego piersi, nachylając się nad  Harry'm, by wygłodniale pocałować. Oblizał wari tak samo jak ona zresztą, gdy przerwała pocałunek.

Uwielbia smak jej ust. I ma powody sądzić, że działa to również w drugą stronę.

- Kto by tam liczył? - Adira wzruszyła ramionami, zrzucając z siebie nieco za dużą koszulkę. Musnęła palcami jego żuchwę, gdy znów się nachyliła do pocałunku, lecz zamiast połączyć ich usta razem przeciągnęła językiem od jego szczęki przez usta i oko Harry'ego, a następnie zaczęła  zsuwać się niżej, naznaczając ustami ścieżkę przez jego tors. 

- Wyobraź sobie, że ja. - Harry jęknął, gdy zatrzymała się na chwilę  przy jego brzuchu. Aż cały się spiął, wypuszczając powietrze, a wciągając na tyle na ile się dało ową, zagrożoną część ciała, gdy pocałowała a następnie lekko ukąsiła jego skórę poniżej mostka.

Dla kogoś z boku nie byłoby w tym geście nic niezwykłego podczas gry wstępnej. Tyle, że on wiedział co ją do tego nakłoniło. Co ją do tego nakłania za każdym razem

Brzuch to najdelikatniejsza część ciała, nie osłonięta ani przez żebra ani przez więzadła mięśniowe.  I to właśnie od niego drapieżniki najczęściej zaczynają żer.

Logan kiedyś powiedział mu, że to dobrze iż się kochają, ale przestrzegł go także, by nie zapominał, że Adira to jednak wilkołak. Ufał wybrance całym sercem, ale wiedział, że jedynie głupiec nie boi się choć trochę wilkołaka.

- Stop, stop, stop. - Harry powstrzymał ją nim zjechała jeszcze niżej. - Naprawdę no, kobieto. Po prostu chcę odpocząć.

- Jeszcze ten jeden raz . - sapnęła Adira, patrząc na niego sarnimi oczkami.

- Nie. - Harry nie dał się przekonać tym przepięknym oczom, które nagle błysnęły błękitem, gdy z jej gardła wyrwał się nieludzki warkot.

Przełknął nerwowo ślinę. Był pewny, że to jego odmowa ją zdenerwowała, ale w tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi.

- Och, zamorduję. - Adira zeszła z łóżka i nie przejmując się brakiem jakiegokolwiek odzienia poszła otworzyć drzwi. - Oby było to coś ważnego, bo naprawdę jesteśmy zajęci. - otworzyła gwałtownie drzwi tak szybko, że dziewczyna za nimi pisnęła przestraszona. Zakryła twarz w dłoniach, dostrzegłszy, że Adira jest praktycznie zupełnie naga.

Latynoska spojrzała po sobie w dół. Podeszła do kanapy, na której leżał szlafrok i okryła się nim.

- Wejdź wreszcie. - powiedziała Adira, odwracając się ponownie do młodej służącej. - Możesz już patrzeć. - dodała takim tonem, że nie trudno było się domyślić, że wstydliwa reakcja dziewczyny rozbawiła wyraźnie wilkołaczycę.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz