Część 13

1.4K 138 22
                                    


Wyszedł na lunch wcześniej niż zwykle.

Po prostu poczuł, że musi wyjść.

Podszedł do wieszaka i narzucił na siebie płaszcz, opuszczając biuro.

- Panie Malborn? Już pan wychodzi? - usłyszał z prawej strony, gdy zmierzał ku windom.  Patrzyła na niego blondwłosa kobieta w stylowej garsonce. Jego sekretarka poprawiła na iście uroczym nosku nieco za duże okulary. - Ma pan spotkanie za dwadzieścia minut z panem Scra... Shroo... Panem prezesem Dickens&sons

- Wychodzę na lunch. Przełóż spotkanie z panem Scrooge'em na jutro - powiedział Harry, ruszając dalej do windy.

- Już się tym zajmuję. - powiedziała kobieta, sięgając po telefon służbowy.

Na zewnątrz budynku z jego nazwiskiem w logo stał już podstawiony jego Aston Martin. Tylko osoba, która stała przy samochodzie nie była pożądanym widokiem.

- Czołem, Harry! Jak ci mija dzień? - rudowłosy młodzieniec w szytym na miarę garniturze, opierał się jakby nigdy nic o maskę jego samochodu, zupełnie rozluźniony. Był synem głównego eksportera sprzętów komunikacyjnych w Stanach. Przez co upierał się, że zostanie najlepszym przyjacielem Harry'ego, którego firma pięła się w pierwszej piątce listy najbardziej dochodowych firm farmaceutycznych. 

- Do tej pory był bardzo udany. - powiedział ponuro Harry. Minął rudego, wsiadając do samochodu. Oczywiście on też musiał wsiąść. Bo czemu nie?

- To dokąd jedziemy? - spytał rudy.

- Po pierwsze ty nigdzie nie jedziesz tylko ja. - powiedział Harry, patrząc na drugiego mężczyznę chłodnym wzrokiem. - A po drugie, ile razy mam ci mówić. Nie dotykaj mojego samochodu. Nie wspominając o wsiadaniu! W brudnych butach!

- Pogoda jest jaka jest. Sorry, taki mamy klimat. Nic nie poradzę. - rudy wzruszył ramionami.

Harry westchnął, ciężko oddychając i uruchamiając silnik. Aston Martin zamruczał cicho.

- Zapłacisz za czyszczenie tapicerki. - oświadczył Malborn, ruszając gładko.

- Nie ma sprawy. - jego towarzysz uśmiechnął się chytrze. 

Harry zajechał przed swoją ulubioną restaurację. Ichiraku Ramen.

Zaparkował na wolnym miejscu i pierwszy wysiadł

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaparkował na wolnym miejscu i pierwszy wysiadł. Musiał poczekać aż jego przyjaciel wysiądzie. Guzdrał się z tym wręcz zawodowo.

- Długo jeszcze? -  spytał w końcu Harry.

- Już. Już. Nie denerwuj się. - rudzielec wygramolił się w końcu z Astona. 

Harry zamknął samochód i ruszył do wejścia restauracji.

- Zawsze jemy tutaj. Nie masz ochoty na coś nowego?

- Nowego? Tym razem wezmę Ramen z podwójną porcją  ciastek naruto. I proszę. Już coś nowego. 

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz