Część 43

1.2K 99 36
                                    

Nie mógł zmrużyć oka.

Leżał na łóżku w swoim dawnym pokoju i patrzył w sufit.

No, w pokoju, który został postawiony w miejscu gdzie miał dawniej pokój przed pierwszym atakiem Amandy Wallerius, w którym płomienie pożaru strawiły całe Collinwood.

Logan i James wrócili do stada, by wznowić trening i szykować nowe wilkołaki do ewentualnego ataku ze strony ludzi tej szalonej wiedźmy.

Wong natomiast starał się dowiedzieć o czymś, co mogłoby dać im jakiś trop w sprawie Adiry.

Nie wiedział co, ale Anabelle na pewno też coś robiła.

A on ma bezczynnie siedzieć i czekać aż inni uratują jego ukochaną.

On nie może pomóc, bo jest tylko człowiekiem. Nie powiedzieli mu tego w oczy, ale był pewny, że właśnie tak uważają.

Nie! Będzie walczył! Nie będzie siedzieć w pokoju, gdy inni szukają się do walki.

Zerwał się z łóżka i zaczął boksować powietrze, przypominając sobie stare nauki i doświadczenie, które nabył, gdy trenował boks. Następnie wykonał część innych ćwiczeń.

Zmęczył się jednak prędzej niż się spodziewał. Z jego kondycją było gorzej niż myślał. Nie podda się jednak od tak po prostu.

Wybiegł z pokoju, zarzucając na ramiona kurtkę.

Udało mu się dotrzeć do pomieszczenia, które służyło za zbrojownie.

Wyłamał zamek i wślizgnął się do środka. Czas nauczyć się strzelać.

Spojrzał na rząd ustawionych karabinów, mieczy oraz wszelkiego rodzaju innej broni półautomatycznej i automatycznej, oraz noży czy sztyletów. Były tu też kusze i łuki, wszystko, co jego ojciec mógł uważać za broń.

Zabrał jeden z pistoletów kalibru 45 milimetrów oraz przewiesił sobie na ramieniu karabin M16 Rifle.

Teraz będzie musiał tylko znaleźć miejsce, gdzie będzie mógł trenować. Gdzie nie usłyszą go ani wilkołaki Logana ani Wong i Anabelle. Przyszło mu na myśl tylko jedno miejsce. Ale to może być na prawdę zły pomysł jechać tam. Musi jednak to zrobić dla Adiry. Wyszedł z Collinwood i skierował się od razu do garażu.

Wrzucił broń do bagażnika  jednego z samochodów i wkrótce wyjechał z Collinwood.

Pojechał do miasta, a następnie wyjechał poza jego granice, nie bez trudu odnajdując starą drogę do opuszczonej fabryki obuwia, która kiedyś służyła łowcom wiedźmy.

Tak jak miał nadzieję, była opuszczona. Wysiadł z samochodu, rozglądając się. Tutaj nikt nie powinien mu przeszkadzać.

Wyciągnął z samochodu karabin i ponownie przewiesił go sobie przez ramię.

Ruszył w stronę wejścia do głównej hali.

W środku nie było śladu po łowcach. Mimo, że minęło przecież dziesięć lat, nie widać było, ktokolwiek używał tego miejsca dla paramilitarnego oddziału polującego na wampiry.

Najpierw rozejrzał się po fabryce, by znaleźć odpowiednie miejsce, a potem zorganizował jakieś cele.

A mianowicie lniane worki wypełnione suchą trawą oraz watą, stare butelki albo puszki.

- No dobra. - mruknął do siebie, trzymając karabin, tak jak widywał to na filmach akcji. - Czas obudzić w sobie Vin Diesel'a. - przeładował karabin, ściskając go pewnie.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz