Część 15

1.4K 134 18
                                    

Nowy Meksyk 1916

Nie ma pojęcia ile czasu minęło odkąd Leyto zamknął ją w ciężarówce. Siedziała w ciemnościach a on prowadził. Ciężarówka toczyła się po wyboistych drogach a Adira miała nadzieję, że na prawdę wiezie ją do domu.

W końcu pojazd stanął,  silnik przestał ryczeć a po chwili usłyszała jak ktoś grzebie przy mechanizmie zamka drzwi od paki.

Drzwi otworzył się i zobaczyła Leyto. Nadal wyglądał jak człowiek, co dawało jej nikła nadzieję, że wróciła na rodzinną farmę, a on ukrywa dla tego swoje prawdziwe ja.

- Witaj w domu. - troll w ludzkiej skórze uśmiechnął się drapieżnie. Cofnął się by mogła wysiąść. 

Przybliżyła się powoli do krawędzi i zsunęła się na ziemię. Rozejrzała się. Na prawdę zabrał ją do domu. Droga, na której się zatrzymali wiodła przez zbocze na farmę jej ojca.

- Dziękuję. - uśmiechnęła się niezręcznie do do trolla i zaczęła zbiegać wzniesieniem w kierunku domu.

Ale coś ją zatrzymało.  W talii oplotły ją pnącza i została pociągnięta do tyłu. Wylądowała boleśnie na tyłku, jęcząc z bólu. 

- Co ona tu robi?! Miałeś zabrać wszystkich niewolników na targ! - Beatrice przeszła obok Adiry, patrząc wściekłym wzrokiem na Leyto.

- Chciałem, żeby to zobaczyła. - odpowiedział troll, wzruszając ramionami. Podszedł do wciąż siedzącej na ziemi dziewczyny i podniósł ją szarpnięciem za ramię. Mocno je ścisnął, tak, że aż krzyknęła z bólu. - Zabrałem cię do domu, ale nie wspominałem nic o tym, że pozwolimy ci tam wrócić. Ale pozwolę ci ostatni raz na niego spojrzeć.

- Co? 

Nie odpowiedział. 

Nie musiał.

W tym samym momencie jej rodzinny dom stanął w ogniu. Płomienie były tak ogromne, że sięgały nieba, rozświetlając okolicę swym blaskiem.

- Nie! Mamo! Tato! - Adira zaczęła się szarpać, lecz troll nie puszczał jej. Eksplozja rozerwała jej rodzinny dom na strzępy. W oddali widziała długie cienie dziwacznych stworzeń, które otaczały troje ludzi. Jej rodziców i Rico.

Zaciągnęli ich na środek  płonącej farmy.

Adira kopnęła Leyto w piszczel. 

Poskutkowało to tym, że stwór puścił ją, a ona natychmiast  zaczęła biec do rodziny.

Leyto podskakiwał na jednej nodze masując obolałe miejsce.

- A to suka. - syknął troll.

- Przeżyjesz? - spytała Beatrice chłodno. - Na co czekasz? Goń ją!

Leyto pokuśtał za uciekającą dziewczyną.

Adira zdążyła pokonać już ogrodzenie i przebiegła pod ramieniem masywnego stwora o wielkiej paszczy i bardzo małych oczkach. 

Jej ojciec widząc, że się zbliża starał się ją dosięgnąć, lecz koleiny potwór zdążył już złapać Adirę za ramiona i odciągnął do tyłu. 

Palce Pablo Ramireza minęły o cal dłoń swojej córki.

- Adira! - Maria również próbowała dosięgnąć córki, lecz jeszcze jeden potwór uderzył kobietę w brzuch.

 - Ty gnoju! - Pablo rzucił się z pięściami na potwora, lecz ten złapał go za szyję i ścisnął mocno, unosząc wysoko w górę. Mężczyzna zacharczał, robiąc się purpurowy na twarzy, lecz nie przestawał walczyć.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz