Część 28

1.2K 135 35
                                    

James i Kiara spojrzeli ponad ramionami latynoski na parę, która właśnie weszła do kuchni.

Że też akurat teraz Harry i Elizabeth musieli przyjść. W dodatku trzymali się za ręce.

Adira przerwała to co mówiła. Powoli odwróciła się, jakby wyczuła, że weszli do środka. Tak pewnie było.

Jej oczy otworzyły się szeroko, gdy zobaczyła kto stoi przed nią.

Patrzyła na kobietę oniemiała, przesunęła wzrokiem na kobietę u boku swojego Mate, którą trzymał za rękę. Miała pierścionek z brylantem na palcu.

- Ja panią znam. - odezwał się Harry. - To pani wtedy na drodze....Halo? Czy coś się stało?

Adira uciekła z kuchni zapłakana.

- Powiedziałem coś nie tak? - Harry spojrzał na James'a pytająco.

- To zbyt delikatna sprawa. Zostawię to między tobą a... - odpowiedział James, lecz gdy chciał wypowiedzieć imię Adiry, nagle coś zabrało mu je z gardła.

- Nie wolno nam o tym mówić, Harry. - wtrąciła Kiara. - Twój ojciec... Lord Marcus mocno to podkreślił. Po prostu nie możemy.

- To była ona? - Elizabeth mocniej ścisnęła dłoń Harry'ego. - Ta kobieta, do której strzelali?

- Tak. - mruknął Harry.

- Jak to możliwe? - spytała Elizabeth. - Przecież to było tak niedawno... Wciąż powinna być w ciężkim stanie.

- Ona jest jak ja. - powiedział James.

- Jak ty? To znaczy? - spytała Lis.

- No tak, przecież nie wiesz. - powiedział James.

- Czego nie wiem?

Harry nagle złapał się za głowę, opadając na krzesło ciężko.

Nagle poczuł silny ból głowy. Tak bardzo, że biel narzucała mu się na oczy.

W głowie wyświetlił mu się obraz wielkiej białej bestii. Była zamglona, niewyraźna.

Trwało to tylko kilka sekund.

- Harry! - Elizabeth natychmiast przyklękła przy nim.

Czarnowłosy skrzywił się.

- Nie tak głośno. - wyszeptał niemal Harry. - Moja głowa.

- Masz. - Kiara podsunęła mu szklankę z musującą tabletką.

- Dziękuję. - powiedział Harry i wypił wodę z Aspiriną.


* * *

Marcus kazał zebrać się wszystkim najemnikom z ochrony oraz James'owi i Adirze za posiadłością, gdy tylko zajdzie słońce.

Zjawili się wszyscy oprócz Adiry. James wcale się nie zdziwił.

Natomiast Marcus nie był zachwycony z tego powodu.

- Gdzie Ramirez? - spytał wampir, mrużąc groźnie oczy.

Logan, który przyszedł wraz z Marcusem, również rozejrzał się za latynoską. Faktycznie nie było jego szczenięcia.

- Ona... - James pomasował się nerwowo po karku. - Ona pobiegła do lasu... jakiś tydzień temu.

- Po jakie licho? - syknął Marcus, ale westchnął po chwili głęboko oddychając. - No trudno. Dowie się wszystkiego jak wróci.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz