Część 38

1.3K 116 27
                                    


Niedaleka przyszłość

Marcus rozsiadł się wygodnie na tronie w sali tronowej Farrawal Hall.

Komnatę wypełniały podwładne mu  wampiry, które patrzyły na niego z czcią w oczach równą bogom. Był w śród nich poprzedni Najwyższy Król wampirów Ramiel, raz za razem kłaniając się przed nim do samej kamiennej posadzki.

On sam, Najwyższy Król Marcus ma na swojej głowie wspaniałą koronę. U jego prawicy zaś siedziała najukochańsza mu osoba, Anabelle. Płomienistowłosa wampirzyca miała na sobie najpiękniejszą biżuterię oraz najpiękniejszą suknię. Wszystko wykonane z najlepszych materiałów najwyższej próby. Karmiła go winogronami, patrząc na niego tak jak wszyscy z nieskalaną miłością w oczach.

Z lewej zaś strony klęczała  na posadzce jego nowa niewolnica, szakalica Nefretari. Podległa mu Pradawna polerowała królewski pierścień rodowy na jego dłoni. W jej złotych oczach było czyste oddanie.

U stóp schodów na szczycie których stał tron były zamocowane w podłogę włócznie. Po jednej z lewej i prawej strony. Nabite na nie były głowy martwej wiedźmy, przeklętej po tysiąckroć Amandy Wallerius, a na drugiej głowa jej uczennicy  Elise.

Wong i Smith stali przy nich. Dbali o bezpieczeństwo najważniejszego wampira na świecie.

Marcus rozprostował nogi, układając je wygodniej na swoim podnóżku, wilkołaku Loganie Warnerze. 

Wrota  do sali otworzyły się nagle i do pomieszczenia wkroczył jeszcze jeden wampir, ciągnąc na łańcuchu kobietę, która była tak słaba, że ledwo mogła utrzymać się na nogach. 

Tłum jego podwładnych rozstąpił się, by wampir mógł dojść pod sam tron prowadząc na łańcuchu Adirę Ramirez.

- Ach, widzę, że wracasz. Wraz z swoim celem. - przemówił Marcus, zwracając się do swojego syna, Harry'ego Malborna. Księcia wampirów. - Trudno było upolować swą ukochaną, książę Harry?

- Nie, ojcze. Nigdy tak na prawdę jej nie kochałem. - odpowiedział wampir Harry, dociskając do podłogi Adirę swoim butem. - Miałeś rację, mój królu i ojcze. 

- Jak zawsze. - potwierdził wspaniałomyślnie Marcus. 

Anabelle wsunęła mu do ust kolejny owoc czerwonego winogrona, który przyjął z błogością. 


                                                                           *                   *                  *

 Otworzył oczy.

Woda rozmywała ostrość jego wzroku, migocząc załamanym światłem, przesyłając jeszcze urywane sceny wizji, którą zesłało mu to źródło. Usiadł powoli, przecierając twarz dłońmi. Woda spłynęła po nim, zabierając ze sobą niepokojące go myśli.

To jego przyszłość. Będzie królem!

Zawsze wiedział, że musi być kimś, ale nigdy nawet nie marzył o koronie. 

Jednak teraz, gdy ujrzał siebie na tronie Farrawal Hall, oczywiście, uważa, że należy mu się ona jak nikomu innemu.

Był tak zachwycony, że pozwolił sobie na chciwy uśmieszek, odgarniając mokre włosy do tyłu.

- Po pańskiej minie zgaduje, że Źródło ukazało panu coś pięknego, mam rację? - usłyszał. 

Ponownie przetarł oczy i rozejrzał się. 

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz