Część 9

1.4K 135 42
                                    


- Najdroższa! - Marcus uśmiechnął się do Anabelle, gdy tylko opuścił lochy. Podszedł do wampirzycy i musnął ustami jej policzek. - Cieszę się, że cię widzę.

- Również się cieszę, że mnie widzisz. - Anabelle uśmiechnęła się cwanie. - Gdyby nie wyszła z stamtąd o własnych siłach, miałbyś przechlapane.

- Kto? - Marcus zmarszczył brwi. - Adira? Nie widzę jej winy z zaistniałym zajściu. Nie przejmuj się.

- Nie ukarzesz jej? - upewniała się wampirzyca, patrząc w oczy ukochanemu.

- Noo... może jakąś małą karę wymyślę. - wzruszył ramionami. - Ale nie ucierpi. Obiecuję. A teraz musimy porozmawiać. - dodał poważnym tonem. - To naprawdę ważne.

- Och, o czym? - Anebelle odsunęła się od niego nieznacznie.

- O tym jak jesteś piękna i jak bardzo się stęskniłem. - Marcus uśmiechnął się łobuzersko.

- Och, to bardzo poważnie się zapowiada. - Anabelle uśmiechnęła się niegrzecznie, chichocząc. Krzyknęła, gdy Marcus chwycił ją w ramiona i ruszył w stronę sypialni. Rudowłosa wampirzyca splotła dłonie na karku wampira. Wiedziała, że Marcus za nic w świecie nie pozwoliłby jej spaść. No, ale po co ryzykować?

* * *

Im bliżej byli posiadłości lady Elleonory, tym bardziej się denerwował. Nie chciał się przekonać co zrobią mu za ucieczkę. Samochód prowadzony przez Wong'a zatrzymał się na podjeździe posesji.

James wysiadł z Jaguara i szybko zamknął drzwi. Nie chciał zostawić sobie drogi ucieczki z powrotem do auta, by nie stchórzyć jednak uciec.

Wong musiał zmaterializować się w holu. Był dzień, a wampir nie użył kremu chroniącego przed zgubnym dla jego rodzaju światłem słonecznym.

James sam więc wspiął się po schodach i wszedł do domu. Gdy to zrobił, zastał już Wong'a w holu. Wampir kiwnął na wilkołaka, by ten szedł za nim, po czym ruszył, zapewne, do miejsca przebywania Marcusa.

James, idąc za nim, rozglądał się dyskretnie po holu. Oczami wyobraźni widział walkę jego i Adiry. Zniszczenia jeszcze nie zostały sprzątnięte i naprawiona. Jedynie szkło z okna nad drzwiami zostało zmiecione, a okno zasłonięto grubą narzutą, przybitą do ściany.

Zastanawiał się, co teraz z Adirą. Jeśli coś jej się stało... to będzie jego wina. To jest jego wina. Kolejna kobieta zginie przez niego. Jeśli już nie zginęła. ( taka mała informacyjka. Oni nie wiedzą, że nic jej się nie jest. )

Wong wkroczył do salonu, w którym był Marcus i Anabelle. Oboje siedzieli w szerokim fotelu przed kominkiem, wtuleni w siebie i wpatrzeni w płomienie ognia, które płonęły jak ognisty ogień.

Kiara dolewała właśnie wina do kieliszka, który trzymał Marcus.

Kotołaczka na ich widok momentalnie zastygła w bezruchu, przez co przelała zawartość trzymanego przez Malborna naczynia. Wampir syknął, gdy wino polało się po jego ręce i upuścił kieliszek, rozlewając jeszcze więcej na podłogę.

- Przepraszam! - pisnęła kotołaczka. Odwróciła wzrok od nowo przybyłych, by szybko posprzątać, zanim zostanie ukarana. Dzięki temu, może jej uniknie.

Co rusz jednak zerkała na James'a, który stał za Wong'iem.

- Odnalazłem zaginionego wilkołaka. - poinformował Wong.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz