Część 20

1.6K 148 36
                                    

Harry wciąż był zdenerwowany.

Czekał w biurze na ojca. Miał przyjść przeszło godzinę temu.

Musi to wiedzieć.

Teraz, gdy miał podejrzenia, że jego ojciec zrobił coś takiego, nie mógłby się uspokoić. Krążył przy biurku w tę i z powrotem. Zawsze tak robił, gdy się denerwował. Nie pamięta, kiedy podchwycił ten tik, ani od kogo. Pamięta jednak, że ktoś tak robił. Ktoś dla niego bardzo ważny.

Drzwi się otworzyły i Harry został wyrwany z rozmyślań.

Marcus wszedł do biura i zamknął za sobą drzwi.

- Synu. - powiedział wampir na wstępie. - Co ...

- Musimy porozmawiać - oznajmił od razu Harry, zbliżając się do ojca.

Marcus uniósł dłoń, uciszając Harry'ego. Przeszedł obok niego i zajął miejsce za biurkiem. Splótł dłonie, patrząc na Harry'ego.

- Tato...

- Jak sobie radzisz? - spytał Marcus.

- Radzę z czym? - mruknął Harry zaskoczony pytaniem ojca.

- Słyszałem, że twoja firma dobrze prosperuje. - powiedział Marcus. - Interesy idą dobrze?

- Bardzo. Wkrótce wypuszczamy nowy lek. - odparł Harry. - Ale nie o tym chciałem rozmawiać...

- Chcę cię o coś spytać. - ponownie przerwał mu Marcus, unikając specjalnie tematu. - Przyjechałeś tu z panienką Elisabeth. To coś poważnego?

- Myślę, że tak. - powiedział Harry. - Tato, czy ty...

- Ale nie wie, czym jesteśmy? - znów przerwał mu Marcus. - Nie muszę ci chyba przypominać, że nasze istnienie musi pozostać tajemnicą.

- Nie mówiłem jej! Nie wie. - warknął Harry.

- To bardzo dobrze. W przeciwnym razie musiałbym ją zabić. Takie jest nasze prawo. Wiesz o tym.

- Wiem. Jeszcze w Nowym Jorku mi o tym mówiłeś. Przy każdej okazji. - Harry coraz bardziej się niecierpliwił. Postanowił wykrzyczeć to pytanie nawet jeśli ojciec znów postanowi mu przerwać.

- Usunąłeś mi pamięć?! - podniósł głos, zadając w końcu to pytanie. Jego ojciec znów zamierzał mu faktycznie przerwać. Zdążył jednak przed nim.

Marcus westchnął ciężko i wstał od biurka.

Podszedł do okna, skąd widział jak James, pod postacią wilka, bawi się z tą kocią dziewczyną. Kiara trzymała ogromną wyrzutnię ziemniaków, ale zamiast ziemniakami strzelała kurczakami, które wilkołak łapał, ganiając po całych błoniach. Może kiedyś tak pobawi się z Adirą? Weźmie wyrzutnię granatów, a ona będzie musiała uciekać od nich. Kuszące.

- Ojcze. - naciskał Harry. Domagał się odpowiedzi.

- Zrobiłem to. - potwierdził Marcus, na poczekaniu wymyślając genialny plan. - Sam mnie o to prosiłeś. - dodał, odwracając się do syna z smutkiem wymalowanym na twarzy.

- Ja? - zdziwił się drugi mężczyzna w biurze.

- Byłeś jeszcze młody. Nie będę owijał w bawełnę. Twoja opiekunka wykorzystywała cię seksualnie. Niczego nie zauważyliśmy z twoją matką. Bardzo dobrze to ukrywała, a ty nazywałeś to zabawą. Potem jak wiesz, rozstaliśmy się z Grace i wyjechałem, razem z twoją opiekunką. Ale gdy przyjechałeś tu po śmierci matki, znów zaczęła się przy tobie kręcić.

- Dlaczego więc jej nie zwolniłeś? - spytał Harry, przerywając ojcu.

- To... skomplikowane, ale zanim zapytasz. Nie. Nie miałem z nią romansu. Nigdy nie zdradziłem twojej matki. Po prostu musieliśmy się rozstać. - wyjaśnił Marcus i pośpiesznie wrócił wyjaśnień. - Kontynuując, pewnego dnia, po tym jak przyjechałeś, przyszedłeś do mnie, prosząc o pomoc. Chciałeś zapomnieć. Uprzedzałem, że może nie być odwrotu, ale nie chciałeś dać się przekonać.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz