Nowy Jork. 1916
Ciemność. Przeszywający, bezkresny mrok. I ból.
Skuliła się jeszcze bardziej drżąc z zimna.
Leżała w ciemności i czekała aż przyjdą tym razem po nią.
Za każdym razem, gdy przychodzą zabierają kogoś, a czasem nawet kilkoro z obecnych w tej norze. Ten kto odejdzie nigdy nie wraca.
Gdziekolwiek ich zabierają, nigdzie nie może być tak źle jak tutaj, prawda?
W oddali usłyszała ciężkie kroki wartowników.
Uniosła się do klęczek, próbując jak najbardziej wtopić się w ciemność tego miejsca.
Widziała jak setki par oczu robią to samo.
Daleko w głębi celi drzwi się otworzyły i pogrążone w mroku lochy rozświetliło światło lamp oliwnych.
Do środka weszły dwie człekopodobne istoty, lecz jedynie tym przypominały ludzi.
Trolle przechadzały się wśród rzędów klatek i wybierały niewolników. Ci, którzy zostali wybrani, byli wyciągani z nich i zaganiani na początek lochu.
Adira dyskretnie cofnęła się aż pod samą ścianę krat swej klatki. Miała nadzieję, że nie zwrócą na nią uwagi.
Jak bywa z nadzieją i tak dalej....
Zatrzymali się przy jej klatce.
- A tu co? Kotołak? - troll uniósł wyżej lampę, by poświecić mocniej na skuloną w klatce dziewczynę.
- Według listy to ludziowa samica. - powiedział drugi stwór, przypatrując się długiej liście przyczepionej do tabliczki.
- Bierzemy ją. Publiczne przytułki też potrzebują świeżego mięsa.
- Słyszałaś? - zarechotał troll z lampą. Otworzył klatkę i swoim wielkim łapskiem złapał Adirę za nogę i wyciągnął z klatki.
Krzyknęła, próbując złapać się krat, lecz daremne były jej wysiłki.
Zawisła głową w dół, trzymana za nogę przez trolla.
Próbowała utrzymać podartą, brudną sukienkę, tak zasłaniała to co miała zasłaniać.
- Mała wstydnisia, co? - zarechotał troll. Upuścił ją na podłogę. Jęknęła boleśnie, gdy kamienna posadzka spotkała się z jej twarzą.
Szybko jednak została postawiona na nogi przez tego samego trolla. Jego towarzysz złapał jej ręce i szarpnął do tyłu, by związać jej nadgarstki grubym sznurem.
- Zabierz ją do reszty. - polecił stwór.
- No rusz się, maleńka. - troll popchnął Adirę w stronę grupki niewolników przy drzwiach lochów.
Kiedy tylko dotarła do towarzyszy niedoli, wśród których była jedynym człowiekiem, wyprowadzono ich z lochu do długiego korytarza, którym poprowadzono ich dalej aż do małego, obskurnego pokoiku, w którym czekało jeszcze więcej trolli i wielki, pomarszczony, stary ślimak w trójkątnych okularach i sweterku.
- Co tak długo? - zaskrzeczało ślimaczysko, gdy wszyscy niewolnicy znaleźli się w pomieszczeniu.
- Wybacz, madame Perkins. - powiedziały pokornie trolle.
Adira skrzywiła się z obrzydzeniem. To kobieta?
Ślimaczysko prześlizgnęło się przed niewolnikami, przyglądając się im.
CZYTASZ
Wierność ponad wszystko
Werewolf9 lat po wydarzeniach z Życia w niewoli Marcus wciąż poluje na wiedźmę, która tak bardzo namieszała w spokojnym życiu jakie wiedli wraz z Anabelle i pozostałymi wampirami z Collinwood. Adira natomiast tęskni za Harry'm, Lub tęskniła by, gdyby wci...