Część 19

1.3K 134 16
                                    

Nowy Jork. 1916

Ciemność. Przeszywający, bezkresny mrok. I ból.

Skuliła się jeszcze bardziej drżąc z zimna. 

Leżała w ciemności i czekała aż przyjdą tym razem po nią.

Za każdym razem, gdy przychodzą zabierają kogoś, a czasem nawet kilkoro z obecnych w tej norze. Ten kto odejdzie nigdy nie wraca.

Gdziekolwiek ich zabierają, nigdzie nie może być tak źle jak tutaj, prawda?

W oddali usłyszała ciężkie kroki wartowników.

Uniosła się do klęczek, próbując jak najbardziej wtopić się w ciemność tego miejsca.

Widziała jak setki par oczu robią to samo.

Daleko w głębi celi drzwi się otworzyły i pogrążone w mroku lochy  rozświetliło światło lamp oliwnych.

Do środka weszły dwie człekopodobne  istoty, lecz jedynie tym przypominały ludzi.

Trolle przechadzały się wśród rzędów klatek i wybierały niewolników. Ci, którzy zostali wybrani, byli wyciągani z nich i zaganiani na początek lochu.

Adira dyskretnie cofnęła się aż pod samą ścianę krat swej klatki. Miała nadzieję, że nie zwrócą na nią uwagi.

Jak bywa z nadzieją i tak dalej.... 

Zatrzymali się przy jej klatce.

- A tu co? Kotołak? - troll uniósł wyżej lampę, by poświecić mocniej na skuloną w klatce dziewczynę.

- Według listy to ludziowa samica. - powiedział drugi stwór, przypatrując się długiej liście przyczepionej do tabliczki.

- Bierzemy ją. Publiczne przytułki też potrzebują świeżego mięsa.

- Słyszałaś? - zarechotał troll z lampą. Otworzył klatkę i swoim wielkim łapskiem złapał Adirę za nogę i wyciągnął z klatki.

Krzyknęła, próbując złapać się krat, lecz daremne były jej wysiłki. 

Zawisła głową w dół, trzymana za nogę przez trolla. 

Próbowała utrzymać podartą, brudną sukienkę, tak zasłaniała to co miała zasłaniać.

- Mała wstydnisia, co? - zarechotał troll. Upuścił ją na podłogę. Jęknęła boleśnie, gdy kamienna posadzka spotkała się z jej twarzą.

Szybko jednak została postawiona na nogi przez tego samego trolla. Jego towarzysz złapał jej ręce i szarpnął do tyłu, by związać jej nadgarstki grubym sznurem.

- Zabierz ją do reszty. - polecił stwór.

- No rusz się, maleńka. - troll popchnął Adirę w stronę grupki niewolników przy drzwiach lochów.

Kiedy tylko dotarła do towarzyszy niedoli, wśród których była jedynym człowiekiem, wyprowadzono ich z lochu do długiego korytarza, którym poprowadzono ich dalej aż do małego, obskurnego pokoiku, w którym czekało jeszcze więcej trolli i wielki, pomarszczony, stary ślimak w trójkątnych okularach i sweterku. 

- Co tak długo? - zaskrzeczało ślimaczysko, gdy wszyscy niewolnicy znaleźli się w pomieszczeniu.

- Wybacz, madame Perkins. - powiedziały pokornie trolle.

Adira skrzywiła się z obrzydzeniem. To kobieta?

Ślimaczysko prześlizgnęło się przed niewolnikami, przyglądając się im.

Wierność ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz