SHAWN POV
Tygodnie mijały za tygodniem, można by powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Śpiewałem swoje piosenki na festiwalach, udzielałem wywiadów, spotykałem na ulicach masę fanów, rozdawałem autografy, robiłem miliony zdjęć... Co by tu mówić? Tak wyglądało moje życie od kiedy zostałem sławnym piosenkarzem.
Jednak dopóki nie poznałem Melody myślałem, że mam wszystko co sprawi, że będę szczęśliwy.
Błąd.
W tym dniu, w którym ją, jak to ujęła, porwałem, nie myślałem, że będę chciał ją poznać coraz bardziej i bardziej. Ciągnęło i nadal ciągnie mnie do niej niemiłosiernie, ale z każdym dniem coraz skuteczniej to w sobie duszę.
Albo po prostu staram się zapomnieć.
Przecież już niejedna dziewczyna zawróciła mi w głowie, więc dlaczego miałbym przejmować się kolejną?
Ciągle to sobie powtarzam, ale z marnym skutkiem
Ciekawe czy ona też o mnie myśli.
Jasne, że nie.
Na pewno już o mnie zapomniała.
Tak powinno być... co nie?
MELODY POV
Szkoła, nauka, siostra. To są moje główne priorytety, im głównie poświęcam swój cały wolny czas. Chodzę do szkoły, uczę się, żeby mieć dobre wyniki, dbam o młodą, żeby nie miała poczucia pustki i uczucia, że coś jej brakuje.
Zupełnie jak mi.
Staram się odgonić negatywne emocje od Ash, ale widać one postanowiły przylgnąć do mnie. No cóż.
Zdaje mi się, że gdybym nie poznała Mendesa, tych złych uczuć byłoby znacznie mniej.
No bo co dobrego wynikło z tej znajomości?
Prawdopodobnie on cierpi, ja cierpię, bo nie mogliśmy dojść do porozumienia, na spokojnie wyjaśnić pewne kwestie i... cóż, stało się.
Chociaż wydaje mi się... chrzanić, jestem pewna, że gdybym na niego nie naskoczyła i nie powiedziała wielu raniących słów, może teraz siedziałabym z nim w jakiejś kawiarni i... rozmawiała?
Czy takiego obrotu sprawy na pewno bym chciała? Tak szczerze to nie wiem w jakich relacjach chciałabym z nim być.
Z jednej strony ten człowiek bardzo mnie intryguje.
A z drugiej - cholernie irytuje.Trzeba być Shawnem Mendesem, żeby wywołać tyle sprzecznych emocji naraz u innej osoby.
SHAWN POV
- Poważnie, nie wiedziałam, że Jeremy będzie chciał po tym wszystkim ze mną gadać, ale w sumie stwierdziłam, że nawet lepiej wyszło, no wiesz jak jest i dlatego postanowiłam, że trzeba jakoś naprawić nasze kontakty... - Cabello wzrusza ramionami, upija łyk, zapewne zimnej już kawy, i kontynuuje swój monolog.
Przypadkiem natknęliśmy się na siebie na ulicy i jakoś tak wyszło, że wstąpiliśmy do Starbucksa. Dzisiejsza pogoda jest zajebiście okropna i na okrągło albo leje, albo wieje tak zimny wiatr, że przez całe twoje ciało przechodzi paraliżujący dreszcz. Masakra.
Naprawdę uwielbiam Camilę, ale czasami mogłaby mówić trochę mniej. Nawet moje myśli muszą się przekrzykiwać, bo ich nie słyszę.
- Shawn Peter Raul Mendes - dziewczyna powoli wymawia moje pełne imię i nazwisko.
Chyba mam przejebane.
- Tak?
- Nie słuchasz mnie, prawda?
- Ależ oczywiście, że słucham - nachylam w kierunku ust plastikowy kubek, ale ku mojemu niezadowoleniu, w moim gardle nie pojawia się ten zbawienny płyn, przez ubogich i prostych ludzi nazywany kawą. Odstawiam kubeczek na stolik i dostrzegam utkwione we mnie spojrzenie Cabello. - No co? Kontynuuj.
- Po co, skoro mnie nie słuchasz?
Odchylam się na krześle i unoszę brwi.
- Dość odważne stwierdzenie. Po czym to wnioskujesz?
- Gapisz się na mnie jakbym była kosmitką to raz, dwa, że notorycznie wyglądasz przez okno, trzy, że pewnie nawet nie wiesz kim jest Jeremy, chociaż wspomniałam o nim z tysiąc razy, mam wymieniać dalej?
- No okay, okay - wzdycham głośno i stukam palcem w kubek. - Ale akurat wiem kto to Jeremy.
- Doprawdy? - Cam rozpogadza się nieco. - Zabłyśnij w takim razie.
Hmm.
- Mam jakieś szanse?
- Po co ci szanse, skoro dobrze wiesz kto to? - uśmiecha się zwycięsko.
- Rzeczywiście - śmieję się nerwowo.
Kim on jest? Ja pierdziele.
- No jest twoim... twoim... Definitywnie jest twoim przyjacielem i... ten... - Myśl debilu! - I stwierdziłaś, że chcesz z nim odnowić kontakt - wypuszczam powietrze z ust i rzucam jej triumfalnie spojrzenie, na co prycha.
- Udało Ci się. Brawo. A teraz gadaj co cię trapi.
Zaciskam mocno szczękę i staram się powstrzymać natłok wspomnień. Nic się przecież nie stało, Melody jest jedynie wspomnieniem, jest jedną z wielu dziewczyn na tym jebanym świecie...
- Co miałoby mnie trapić? Ciągle tylko praca i tyle. Nie dzieje się nic, czym mógłbym się przejąć.
Wymuszam uśmiech na twarzy i chyba to działa, bo Cam kiwa głową i przez chwilę przygląda się wnętrzu Starbucksa. Uff. Dobrze, że nauczyłem się przekonująco kłamać. Nienawidzę mówić o swoich uczuciach i problemach. To krępujące i sprawia, że wyjdę na żałosnego chłopca. Lepiej dla innych, żeby nie wiedzieli o moich prywatnych sprawach. No dobra. Dla Richarda zrobiłem wyjątek. Ale tylko dla niego. Słowo.
Nagle komórka przyjaciółki rozdzwania się.
- Wybacz - rzuca szybko i odbiera połączenie. - Tak. Tak. Z Shaw... Ach. Wiem, pamiętam... Dobra. Zaraz będę... Uhm. Cześć.
- Musisz iść? - pytam ze zrozumieniem. Cabello kiwa posępnie głową.
- Będziemy w kontakcie, dobra? - ściska moją dłoń, a ja czuję lekkie ukłucie w klatce piersiowej.
- Jasne - uśmiecham się z wysiłkiem. Przytulamy się na pożegnanie, a ona po chwili wychodzi. Wyrzucam nasze kubki do śmietnika i opuszczam kawiarnię.
Cholernie boli mnie fakt, że okłamałem przyjaciółkę. Powinna wiedzieć.
Ona na pewno poinformowałaby mnie, gdyby coś złego się u niej działo. Chociaż... czy u mnie coś się dzieje? Może dobrze zrobiłem nie mówiąc jej o Mel? W końcu po co miałaby się przejmować kimś, kto... zniknął, zapewne bezpowrotnie, z mojego życia?
--------
Małe info!
Następne części czyli 9 i 10 będą opublikowane w tym samym czasie, ponieważ nie chcę żebyście czekali standardowo 3 dni, a poza tym gwarantuję, że będzie Wam się lepiej czytało 😏
Dziękuję za każdą gwiazdę i komentarz!
CZYTASZ
Particular taste
Fanfiction(...) "Trzeba być Shawnem Mendesem, żeby wywołać tyle sprzecznych emocji naraz u innej osoby." Co wyniknie z przypadkowego spotkania siedemnastoletniej, niczym niewyróżniającej się Melody Jones i, uwielbianego przez miliony ludzi, Shawna Mendesa? Cz...