SHAWN POV
Ziewam przeciągle i rozciągam się. No nie. Znowu zasnąłem na stole? Poważnie?
Przeciągam się ponownie i przypadkiem strącam coś z biurka. Ee, trudno.
Podnoszę się obolały z krzesła i przyciskam twarz do szyby. W mieście szaleje istna masakra, leje, wiatr wieje jak opętany i zauważam nawet, jak komuś brutalnie zostaje wyrwana parasolka. Uśmiecham się z rozbawieniem. Biedna parasolka.
Obserwuję ją, jak wznosi się i spada, wznosi, spada. Właściciel biegnie za nią i macha rękami, próbując złapać swoją własność. Bezskutecznie. Pogoda ma nieco inne plany.
Parasolkę wywiewa aż na jakieś drzewo, dość wysokie, a zrezygnowany koleś wzdycha i potrząsa brutalnie drzewem, które ani drgnie.
Zaczynam się śmiać, gdy parasolka uwalnia się z liści i leci dalej, aż na autobus. Opada na dach pojazdu i w tym samym czasie autobus rusza. Koleś zaczyna biec, ale po chwili staje w miejscu i unosi głowę ku niebu. Biedaczek.
Odsuwam się od szyby i przeczesuję włosy. Okay. Która jest godzina?
Znajduję telefon pośród papierów i podświetlam ekran. No tak. 14:38.
Otwieram lodówkę i marszczę brwi. Przyznaję, nie ma tu praktycznie żadnego jedzenia, bo jadłem w większości w restauracjach, albo na spotkaniach.
(Nie chciało mi się gotować).
Obrzucam wzrokiem salon, idę do łazienki, sypialni, kuchni i stwierdzam, że: syf.
Czyli muszę ogarnąć co nieco mieszkania i zrobić porządne zakupy, bo Mel kocha jeść i gdy usłyszy, że nie mam nic do żarcia oprócz kilku plasterków wędliny, kartonu mleka i jakiegoś piwa to zwariuje.
Poprawka - zwariuje i wypije piwo. O tak. Typowa Melody.
Uśmiecham się lekko i dzwonię po obsługę.
- Słucham, panie Mendes?
Panie Mendes. Zabawne.
- Dzień dobry, czy mógłbym dostać śniadanie za jakieś 15 minut?
- Oczywiście. Czy ma pan jakieś wymagania co do swojego śniadania?
- Wydaje mi się, że nie.
- Co do picia? Kawa? Herbata? Sok?
- Kawa. Latte.
- Oczywiście. Dziękuję.
- Dziękuję.
Odkładam słuchawkę i idę do sypialni. No dobra. W co by się ubrać?
Dresy? Jeansy?
Yyy... dresy.
Czarne.
I biała bluzka.
Może być.
Biorąc prysznic zastanawiam się nad tym, co właściwie będziemy robić.
No oglądać filmy i jeść, jełopie.
Znając mnie, jebnę coś głupiego i całe spotkanie będzie niezręczne. Albo stanie się coś krępującego... O nie. Tylko nie to. Niech to nocowanie się uda, błagam wszystkie niebiosa.
Ubieram się, psikam pierwszymi lepszymi perfumami, myję zęby i słyszę pukanie do drzwi.
Idealne zgranie.
Otwieram pracownicy i odbieram śniadanie z grzecznym uśmiechem na ustach. Dziewczyna zbyt długo na mnie patrzy, aż w końcu sobie idzie. Zamykam za nią drzwi i kręcę głową. Pewnie wyobrażała sobie jakieś sceny erotyczne z nami w roli głównej. Zabawne.
CZYTASZ
Particular taste
Fanfiction(...) "Trzeba być Shawnem Mendesem, żeby wywołać tyle sprzecznych emocji naraz u innej osoby." Co wyniknie z przypadkowego spotkania siedemnastoletniej, niczym niewyróżniającej się Melody Jones i, uwielbianego przez miliony ludzi, Shawna Mendesa? Cz...