#44

621 41 0
                                    

MELODY POV

- Melody! Melody! - ledwo otwieram szafkę, a już atakuje mnie Ruby.

- Co jest? - rzucam z niepokojem, widząc przerażenie w oczach dziewczyny.

Ciężko oddycha i opiera się o sąsiednie szafki.

- Nie... nie uwierzysz... - Mamrocze. - Sama w to nie wierzę... kurwa. Co ja zrobię? Przecież mam zrujnowane życie...

- Ruby, powoli - odpowiadam i dotykam jej ramienia. - Oddychaj, okay? - Czekam kilka sekund. - Już? Dobra. Wytłumacz mi co się stało. Spokojnie.

- Todd... - Urywa i spuszcza wzrok. - On... ja... my... Melody no!

- Zapomniałaś jak układa się normalne zdanie?

- Kurwa, jestem w ciąży, Jones - syczy i parska z irytacją.

Momentalnie zasycha mi w gardle. No nie. Kurwa, no nie.

- Todd zrobił ci dzieciaka? - upewniam się.

- A kto inny? - wzdycha. - Zabawił się i spierdolił. Typowo.

- Boże - dotykam ręką czoła. - Co my teraz zrobimy?

- Chciałabym wiedzieć - wywraca oczami i niespodziewanie uśmiecha się krzywo. - Ale na mnie jeszcze nadejdzie pora.

Zaraz... co?

- Słucham?

- Nie jestem w ciąży, idiotko! Wiesz w ogóle co jest dzisiaj za dzień? - w jednej chwili na jej twarz wstępuje szeroki uśmiech. Kręcę powoli głową. - Gdzie ty żyjesz?!

Wyciągam telefon i podświetlam ekran. Od razu pojawia się moja czarna tapeta, godzina 7:49 i...

- Kurwa - wyrywa mi się. - 1 kwietnia.

- Dokładnie - szczerzy się jak głupia -  a ty dałaś się wrobić. Cóż, jestem pierwszą osobą, która cię nabrała.

- Dumna z sobie jesteś? - wywracam oczami i wzdycham z ulgą.

- Nawet nie wiesz jak!

- Gdybyś była w ciąży to wiesz - unoszę brwi. - Nie byłoby cudownie.

- Wiem - kiwa głową, chmurząc się. - Zaraz by było, że musiałby płacić alimenty, byłaby niezła drama między naszymi rodzicami i takie tam. Porażka.

- I to jaka - potwierdzam, zamykając szafkę.

- A ty i Mendes? - uśmiecha się niewyraźnie. - Coś się ruszyło w waszych relacjach czy nadal stoicie w miejscu?

Prycham kpiąco i idziemy pod salę fizyczną.

- Błagam cię. Nadal nic.

- Nikt z was się nie odważył? - pyta zaskoczona, a widząc jak kręcę głową, parska śmiechem. Wywracam oczami i przyciskam mocniej książki do klatki piersiowej. - Cholera, wybacz. Ja... - Wzdycha. - Mel, naprawdę chcę twojego szczęścia. Cholernie pragnę, żebyś była w końcu z tym matołem. Pasujecie do siebie. I te zdjęcia, na których jesteście razem... Boże. - Uśmiecha się lekko. - Idealni.

- Mówisz o Photoshopie? - robię skwaszoną minę. - To istna podróbka. Nie wierz w to.

- Kto by o tym pamiętał? Wszyscy mówią tylko o tym, co aktualne.

Dopiero po dłuższej chwili dociera do mnie to, co powiedziała.

- Są jakieś nowe zdjęcia?

- Masa! - odpowiada z nagłym ożywieniem. - Osobiście uważam, że należy się wam prywatność, no ale media są wścibskie i wiesz...

- Masz te fotki? - pytam z rosnącym niepokojem. Ruby kiwa głową i wyciąga telefon. Chwilę coś w nim robi i po chwili podaje mi komórkę.

Particular tasteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz