#30

662 41 7
                                    

MELODY POV

Stoimy tak pośrodku chodnika przyciśnięci do siebie i myślę, że byłby to idealny moment, żeby go pocałować.

W sumie zaprzeczyłabym wtedy samej sobie, bo przyjaciele się nie całują i wyszłoby dość skomplikowanie. Więc lepiej nie.

Poza tym i tak sama bliskość z Mendesem przyprawia moje serce o palpitacje.

Melody, masz siedemnaście lat, a zachowujesz się jak jakaś czternastolatka, do cholery.

- Muszę już iść - mówię cicho i dopiero po chwili orientuję się, że naprawdę to powiedziałam.

Proszę, żeby nie usłyszał. Proszę proszę proszę...

- Okay - odpowiada i odsuwa się ode mnie.

Witamy w świecie pechowców po raz trzeci.

- Do... to jutra? - mówi, ale w jego głosie słyszę nutę pytania. Kiwam głową.

- Jasne.

- Będę pisać w razie czego.

- Dobrze.

Shawn lustruje mnie wzrokiem i przez chwilę zbyt długo przygląda się moim rękom.

Pudło, skarbie. Nie tam się cięłam.

- Do zobaczenia - rzucam dziwnym głosem, wymijam go i pospiesznie stawiam kroki.

Szybciej, szybciej, szybciej.

Byleby uciec przed momentem, który dopiero co się wydarzył.

Przed czym uciekasz, Mel? On i tak wie.

Otóż uciekam przed jego spojrzeniem, który wędrował po moich rękach, jakby mógł zobaczyć przez ubrania, czy akurat tam mam blizny, ewentualnie policzyć ile ich jest.

Jak ja go za to nienawidzę.

Jak on mógł szukać na moim ciele oznak cięcia?

Blizny są moją, prywatną sprawą, a to, że wie o ich istnieniu nie daje mu żadnego prawa, żeby mi się tak, kurwa, przyglądać!

Co ty sobie znowu wymyśliłaś? Ludzie się na siebie patrzą, to normalne. Jesteś przewrażliwiona.

Staram się uspokoić oddech i trochę zwalniam.

Shawn ciągle cię obserwuje. Spójrz za siebie.

Odwracam się przestraszona, ale nie zauważam nigdzie wysokiego bruneta.

- Jasne - mruczę - ciągle mnie obserwuje.

Ruszam przed siebie, ale mimo świadomości, że Mendes wcale mnie nie śledzi i tak co kilka sekund rozglądam się i sprawdzam, czy aby na pewno nigdzie go nie ma.

Głupia ja.

SHAWN POV

Znowu zjebałem.

Znowu.

Znowu.

Znowu.

Pewnie tak szybko się ulotniła, bo za bardzo się jej przeglądałem.

Jestem pewien, że od tamtej pory, gdy Warren próbował się do niej dobrać, nienawidzi, gdy ktoś lustruje jej ciało. A ja oczywiście musiałem to robić, w dodatku strasznie nachalnie.

Nie wiem dlaczego się jej przeglądałem.

Bo jest piękna.

No dobra, w tym się akurat zgodzę.

Particular tasteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz