MELODY POV
Nadchodzi poniedziałek. Cały weekend spędziłam u Mendesa (to było silniejsze ode mnie, dobra?), do domu wróciłam dopiero w niedzielę wieczorem, żeby sprawdzić co u siostry. Jednak nadal siedziała u koleżanek i nawet nie przyszło jej do głowy, żeby zadzwonić. Jak tu z nią wytrzymać?
Na szczęście, gdy zbierałam się do szkoły widziałam ją w kuchni. Próbowałam z nią porozmawiać, ale, jak wiadomo, nie chciała mnie nawet posłuchać.
Spójrzmy prawdzie w oczy - nie nadaję się do bycia matką. Nawalam po całości. Już samo bycie siostrą w zupełności mnie wykańcza.
- Ruby! - wołam za oddalającą się blondynką. Nawet się nie odwraca. Wydaje mi się, że nawet przyspieszyła kroku. - Jackson! - podbiegam do niej i dotykam jej ramienia. - Hej.
- Cześć - mruczy i lekko spina się czując moją rękę na jej ramieniu. Zabieram dłoń lekko zaskoczona jej reakcją i idziemy pod klasę.
- Jak tam? Co robiłaś na weekendzie?
- Uhm... nic takiego. Siedziałam w domu. - Uśmiecha się krótko. - No wiesz, mam zagrożenie z matmy i muszę poprawić to i owo. A u ciebie? Jak u... Mendesa?
- Nie uwierzysz - zaczynam i niekontrolowanie szeroko się uśmiecham, ignorując to, że wypowiedzenie na głos jego nazwiska wprawiło ją w zmieszanie. - Całowaliśmy się! Nadal nie mogę w to uwierzyć. Pojebane, nie?
- Cholera, to super - odpowiada Ruby i uśmiecha się bez emocji. - I co? Jesteście razem?
- Chyba nie... Nie wiem tak szczerze. Nie rozmawialiśmy o związku i w sumie to nie mam pojęcia - paplam jak najęta. - A ty jak myślisz? Gdybyś była na moim miejscu, to uznałabyś go za chłopaka?
- Nie wiem, Mel - odpowiada cicho i zauważam, że jej głos zaczyna drżeć. - Chyba nie. Nie zawsze pocałunek coś znaczy. - Otwieram usta, żeby odpowiedzieć, ale blondynka odwraca wzrok i rzuca: - Nieważne. Wiesz co, muszę pójść na chwilę do toalety. Zaraz wracam, okay?
- Tak... jasne - marszczę brwi i odwracam się, żeby odprowadzić wzrokiem szybko oddalającą się Ruby.
Nigdy się tak nie zachowywała. To dziwne.
***
Próby rozmowy z Ruby przeważnie kończyły się niepowodzeniem. Starałam się ją rozbawić, pocieszyć, ale uparcie milczała, lub powtarzała z tym swoim pustym uśmiechem, że nic jej nie jest.
A doskonale widziałam, że coś jednak jest.
Ale cóż - ja też się tak zachowywałam. Odmawiałam pomocy, rozmowy, wsparcia i wyszło jak wyszło. Chociaż... czy ja miałam wtedy wsparcie? Wtedy nie znałam jeszcze Shawna i nie miałam komu się wygadać. A teraz, gdy mam przy sobie i jego, i Ruby moje życie zmieniło się diametralnie. Dzięki nim, nie jestem już taka zamknięta w sobie, daję sobie pomóc i chyba stałam się bardziej szczęśliwa. A to dobrze. Bardzo dobrze.
- Ruby, nie możesz mnie ciągle odrzucać - odzywam się i wzdycham ciężko, gdy parę minut wcześniej nie odpowiedziała na moje pytanie. Naprawdę, nie mam pojęcia co jej zrobiłam, że zachowuje się do mnie wręcz wrogo. Jakoś nie przypominam sobie, żebym popełniła jakiś błąd, który by ją zranił.
Blondynka zaciska usta i rozgląda się po stołówce, jakby nie była w stanie spojrzeć mi w oczy dłużej niż kilka sekund.
- Nie odrzucam - odpowiada obojętnie i obdarza mnie spojrzeniem. - Poważnie, Mel. Mam masę nauki i...
CZYTASZ
Particular taste
Fanfiction(...) "Trzeba być Shawnem Mendesem, żeby wywołać tyle sprzecznych emocji naraz u innej osoby." Co wyniknie z przypadkowego spotkania siedemnastoletniej, niczym niewyróżniającej się Melody Jones i, uwielbianego przez miliony ludzi, Shawna Mendesa? Cz...