MELODY POV
Szkoła. Praca. Lekcje. Jedzenie. Sen.
Czuję się jak istna maszyna. Każdy dzień wygląda tak samo - wstaję, siedzę w szkole, idę do pracy, odrabiam lekcje, bądź się uczę, coś tam jem i idę spać.
Szkoda, że w tym schemacie nie ma jeszcze rozmowy z Mendesem i Ashley.
Cóż. Całkowicie ich zaniedbałam.
Z siostrą mijam się tylko w domu, coraz rzadziej jemy razem posiłki, nie mam pojęcia co robi po lekcjach, chyba wraca późno, ale nie zwracam na to uwagi. A chyba powinnam. Trzynaście lat to wcale nie tak dużo.
A Shawn? Sama nie wiem. Od tamtej sytuacji minął jakiś tydzień i ani ja, ani on nie palimy się do rozmowy. A tym bardziej do spotkania.
Tęsknię za nim. Za jego śmiechem, głupotą, słabymi żartami, obecnością, uśmiechem, ramionami, pocałunkami w czoło i tych intymnych momentów, gdzie prawie się całowaliśmy. Jezu. Tak bardzo chcę, żeby był mój. Wyłącznie dla mnie. Ale to tylko marzenia, które raczej się nie spełnią.
- Co dla państwa? - pytam tak miło, na ile jestem w stanie. Za to mi płacą.
- Mów pierwsza, kochanie - mówi z przesadzonym, słodkim uśmiechem mężczyzna. Kobieta siedząca naprzeciwko odpowiada tym samym, sztucznym uśmiechem i zamawia jakąś sałatkę. Facet mówi, że chce jakiegoś tam kurczaka i gdy zaczynają się kłócić, szybko się ulatniam.
Dzisiaj mam naprawdę dużo pracy, bo akurat we wtorek ma spotkanie jakaś gruba firma, zakładam, że pewnie bogata i pewnie sypną trochę kasą, może nawet dostanę napiwek? Niby nie narzekam na ilość dostawanych pieniędzy, no ale jakiś bonus by mi się przydał.
- Co dla panów? - staram się uśmiechać naturalnie. Mężczyzna z lekko siwymi głosami zamawia steka i piwo, reszta bierze jakieś kotlety, zupy, alkohole, dodatki, spaghetti i wiele innych pysznych rzeczy, które są w menu. Przyznaję, robię się głodna.
- Cóż za piękna pani! - uznaje otyły facet w pogiętej, czarnej koszuli. Ładnie się uśmiecham i trochę bolą mnie policzki od ciągłego uśmiechu. Czy mogę już stąd iść?
- Ślicznotko, mamy nadzieję, że tylko ty będziesz nas obsługiwać - dorzuca inny koleś, a reszta przytakuje mu z entuzjazmem i zaczynają mi się intensywnie przyglądać. Słyszę nawet pojedyncze wyrazy typu wygląda "lepsza niż moja żona", "ale ma nogi", "istna modelka", "nic, tylko brać" i wiele różnych kompletów, od których chce mi się wymiotować.
Dlaczego oni mnie oceniają? Dlaczego tak się gapią? Czemu się ślinią na mój widok?
Muszę. Stąd. Jak. Najszybciej. Wiać.
- To wszystko? - mamroczę, nerwowo ściskając notatnik. Wszyscy kiwając głowami, ale odzywa się jakiś przygłup:
- Na deser poproszę ciebie.
Rozlega się gwałtowne poruszenie i każdy po kolei wykłóca się o m n i e. Jeśli byłaby to inna sytuacja, to być może bym się cieszyła, ale nie, to jest zdecydowanie chore.
Znowu czuję się jak przedmiot.
Odwracam się na pięcie i gdy mam zamiar odejść, czuję dłoń na swoim pośladku.
Przypomina ci to kogoś?
Smith. Smith. Smith.
On też cię tak dotykał. A teraz jakiś napalony facet. Na co czekasz, Mel? Nie podoba Ci się?
Cały świat niebezpiecznie wariuje, twarze wszystkich dookoła nienaturalnie się wykrzywiają i przerażająco uśmiechają. Jednak największy uśmiech ma owy śmiałek, który miał czelność mnie tknąć. A konkretnej złapać za pośladek.
CZYTASZ
Particular taste
Fanfiction(...) "Trzeba być Shawnem Mendesem, żeby wywołać tyle sprzecznych emocji naraz u innej osoby." Co wyniknie z przypadkowego spotkania siedemnastoletniej, niczym niewyróżniającej się Melody Jones i, uwielbianego przez miliony ludzi, Shawna Mendesa? Cz...