#56

537 49 4
                                    

MELODY POV

Pocałował mnie. Naprawdę mnie pocałował.

Czy to jebany sen? Bo jeśli tak to nie chcę się nigdy z niego budzić.

- Shawn...

- Tak?

- Przygniatasz mnie.

Mendes wybucha śmiechem i podnosi się ze mnie.

- Spodziewałem się czegoś romantycznego, wiesz?

- Po mnie? Żartujesz? - odpowiadam z uśmiechem i podnoszę się z ziemi. Siadamy na kanapie, a Shawn od razu przygarnia mnie do siebie.

Nie mogę w to uwierzyć. Po prostu nie mogę.

Czy w końcu będę uśmiechnięta?
Czy w końcu zaznam spokoju?
Czy w końcu będę... szczęśliwa?

Szczęście. Takie małe słowo. A jakże piękne.

Czy Shawn da mi to szczęście, którego tak długo pragnę?

Oby.

Ale czy ja dam mu to szczęście, które myśli, że mu ofiaruję?

Oby.

Ale raczej nie.

Co jeśli nadal jestem problemem? Osobą, która potrzebuje ciągłej opieki i pomocy?

Nie wytrzymałabym, gdyby przeze mnie był przygnębiony.

Chcę mu dać wszystko, co najlepsze.

- Melody, skarbie.

- Hm?

Mendes odwraca głowę, żeby na mnie spojrzeć i krzywo się uśmiecha.

- Jesteś taka śliczna.

- Przestań - mruczę, spuszczając głowę. Brunet dotyka mojej brody palcem wskazującym i unosi moją głowę.

- Czemu tak bardzo wstydzisz się komplementów?

- Jesteś seksowna, Jones. Pokaż więcej ciała!

- Dobrze wiesz dlaczego - przełykam ślinę. Shawn cicho wzdycha i przenosi dłoń z brody na mój policzek. W zamyśleniu przejeżdża kciukiem po skórze i uważnie skanuje moją twarz.

- Popracujemy nad tym. Obiecuję. - Składa szybki pocałunek na moim czole i odsuwa się, żeby ponownie na mnie spojrzeć. - Okay?

- Będzie ciężko - ostrzegam. Brunet odgarnia moje włosy z twarzy i uśmiecha się delikatnie.

- Wiem. Będzie dobrze. Ufasz mi, prawda? - kiwam głową. - Właśnie. Może być tylko lepiej. Zapomnisz o tym chuju szybciej, niż ci się wydaje.

Kładę rękę na jego rozgrzanym karku i przyciągam go do siebie. Mendes ochoczo łączy nasze wargi i nie jest ani trochę nachalny, co napawa mnie uczuciem bezpieczeństwa.

Czy to już niebo?

Zdecydowanie.

   ***

Nawet nie zauważam jak dochodzi 4:19. Jestem zbyt zajęta rozmową z Mendesem i jedzeniem, że nic innego się dla mnie nie liczy.

- Jesteś zmęczona?

Cholera. Aż tak to po mnie widać?

- Niezbyt.

- Nie kłam.

Particular tasteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz