#52

515 42 31
                                    

SHAWN POV

Ziewam przeciągle i zerkam na śpiącą blondynkę. Mimo tego, że zwymiotowała na moją piękną tapicerkę, to i tak dałem jej jakiś koc, żeby nie zmarzła.

Shawn Mendes. Bohater, nie człowiek.

Zaznaczam książkę zakładką i odkładam ją na bok. Cholera. Ale mi się nudzi.

16:09. Ciekawe co robi teraz Mel. Pewnie obsługuje jakichś klientów. Albo z kimś rozmawia. Śmieje się. Uśmiecha.

Każdy jej ruch, najmniejszy gest jest uroczy.

Albo ta sytuacja w samochodzie. Myślałem, że ją pocałuję. Ale oczywiście tego nie zrobiłem. Wiedziałem, że stchórzę. Przecież zawsze tak robię. Ciągle uciekam. Ciągle się chowam. A, jak wiadomo, od uczuć nie da się uciec. Prędzej czy później i tak cię dopadną.

Przeciągam się zbyt intensywnie, bo czuję bolesne strzyknięcie w okolicach pleców. Super. Jeszcze mi brakuje, żebym coś złamał. Brawo Mendes.

Wlokę się leniwie do kuchni i nastawiam wodę na herbatę. Sprawdzam co mam w lodówce, ale nadal nic nowego.

Chociaż w sumie...

Pora wypić to piwo. Herbata będzie najwyżej dla tej całej Ruby.

Otwieram puszkę i nachylam ją w kierunku ust. Od razu mrozi mi gardło i przez chwilę nie mogę się odezwać.

Chyba trzeba było trochę poczekać na wypicie tego piwa.

Odkładam puszkę na blat i odwracam się. Laska jak spała, tak śpi. Bez zmian.

Ciekaw jestem czy sama się zjarała, czy ktoś ją zjarał, czy może została zmuszona? Nie wiem. Jebie mnie to. Szczególnie ta blondi. Mam ją gdzieś. Pobrudziła mi auto, przez nią Mel spóźniła się do pracy i, jakby nie patrzeć, no istna kłoda! Podsuwa nam same przeszkody.

Ostrożnie biorę łyk piwa, ale momentalnie krzywię się, bo:

1. Jest bardzo zimne.
2. Jest niedobre.

Dlaczego większość moich rówieśników (i nie tylko) tak bardzo się nad nim zachwycają? Przecież jest gorzkie i cuchnie jak pomidor.

Wszystko co wam nie smakuje, jest  pomidorem. Pamiętajcie.

Ziewam głośno, żeby zbudzić dziewczynę, ale bez skutku. Śpi jak zabita. Może to i lepiej, bo będzie przynajmniej cicho. Podobno gada jak najęta, a ja nie mam zbyt wielkiej ochoty gadać z nieznajomą.

Wylewam zawartość puszki do zlewu i wrzucam ją do śmietnika. Dobra. Jeden produkt z lodówki mniej.

Czajnik wydaje krótki dźwięk, więc robię sobie kawę. Myślałem, że przeznaczę tą wodę dla Ruby, ale nadal śpi, więc... jej strata.

Siadam przy stole i ogrzewam sobie dłonie, przyciskając je do kubka.

Zaraz. Która to już kawa tego dnia?

W nocy - jedna. Po wstaniu - druga. Teraz - trzecia.

Czyli mogę pić. Wiedziałem. W końcu od trzech kaw się nie umiera, co nie?

Przeczesuję włosy i od razu przypominają mi się dłonie Mel, które je dotykały. Proszę, niech robi to częściej... Uwielbiam, gdy ktoś głaszcze mnie po włosach, to jedno z najlepszych uczuć, poważnie.

- Jones?

Odwracam się i spojrzenie Ruby wędruje na mnie.

- Mendes?

Particular tasteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz