#39

539 38 2
                                    

SHAWN POV

Po powrocie do domu od razu rzucam się na gitarę i notatnik.

When I hear you sing, it gets hard to breathe
Can't help but think every song's about me
And every line, every word that I write
You are the muse in the back of my mind, oh

Wyłączam długopis i lekko się uśmiecham. Jestem coraz bliżej ukończenia piosenki. Czuję to.

Melody jest moją muzą. Zdecydowanie.

To trochę żałosne, że jedyne co mi wychodzi to pisanie utworów i wyznawanie tam swoich uczuć, zamiast w realnym świecie się odważyć.

To bardzo żałosne.

Umiem tylko gdzieś tam pomiędzy wierszami wcisnąć coś romantycznego i stwierdzić, że tyle wystarczy.

Po prostu muszę się bardziej postarać.

Może zaproszę Melody na randkę? I wtedy zapali jej się lampka, że to nie tylko beznadziejna przyjaźń? No bo przyjaciele nie zapraszają się na randki... nie?

Cholera. Jestem w tym chujowy.

W ogóle to w relacjach międzyludzkich jestem słaby, a co dopiero w jakichś tam zakochaniach. Boże. Tylko w piosenkach udaję takiego romantyka, a tak to jestem istnym przegrywem.

W sumie to nie dziwię się Mel, że nie zauważyła żadnych znaków z mojej strony. Ja też bym nie zauważył.

Jakby nie patrzeć, to zachowuję się jak typowy przyjaciel.

Właśnie. Przyjaciel.

To jest w tym wszystkim najgorsze. Że ograniczam się jedynie do marnego kumpla, a nie kogoś większego. To swego rodzaju przykre, nie? Chciałoby się być kimś lepszym, a jest się nikim.

No bo czy bycie zakochanym przyjacielem jest dobre? Już wolałbym jej nie poznać, niż zostać w takiej relacji.

Nie no. Za daleko. Nie żałuję, że ją poznałem. Ale ze mnie idiota.

Melody Jones: jutro też przychodzisz tak myślę?

Shawn Mendes: dobrze myślisz :)
Shawn Mendes: będę przychodzić tak często, aż będziesz mieć mnie dosyć

Melody Jones: już się nie mogę doczekać -,-
Melody Jones: czuję się jakbyś przesiadywał u mnie co najmniej 24/h, serio

Shawn Mendes: może być
Shawn Mendes: od jutra zaczynam

Melody Jones: PRZECIEŻ JA OSZALEJĘ MAJĄC CIĘ CODZIENNIE POD DACHEM
Melody Jones: NIE MA OPCJI

Shawn Mendes: czyli mnie nie lubisz?:(

Melody Jones: uwielbiam cię, ale no weź

Uwielbiam cię. O Boże.

Szkoda, że nie napisała kocham cię. Marzenia.

Shawn Mendes: uwielbiasz? no chyba kochasz;)

Melody Jones: hmm
Melody Jones: pomyślmy:)

Serce gwałtownie mi przyspiesza. Ale mi się wymsknęło.

Melody Jones: wszystko zależy od tego w jakim stopniu mnie irytujesz

Shawn Mendes: w każdym możliwym
Shawn Mendes: zgadłem?

Melody Jones: of course :**
Melody Jones: miło było, ale Case bez skrupułów wstawi mi jedynkę, jeśli nie zrobię dziesięciu stron z książki

Shawn Mendes: Case?
Shawn Mendes: a cóż to za osobnik?

Melody Jones: mój ulubiony nauczyciel od matmy 💖

Shawn Mendes: w takim razie miłej randeczki życzę

Melody Jones: dzięki dzięki

MELODY POV

Po uporaniu się z zadaniami przenoszę się do salonu i siedząc na niewygodnej kanapie, oglądam telewizję. Jakieś chat show, którego nazwy nie pamiętam. Ale i tak beznadziejne. Dziwny, starszy prowadzący próbuje rozmawiać z nieznanym mi raperem i wygląda na to, że zaraz się pokłócą. Wait, gdzie mój popcorn?

Nagle słyszę skrzypnięcie za sobą. A może mi się wydawało? Pewnie tak.

Jednak gdy słyszę ciche kroki już wiem kto zaszczycił mnie swoją obecnością.

- Dobry wieczór Ashley - odzywam się. Myślała, że jej nie zauważę. Jasne.

- Heeeej Mel - rzuca nerwowo i pospiesznie rusza w kierunku swojego pokoju.

- Chodź tu do mnie. Porozmawiamy.

Młoda wzdycha ciężko i opada obok mnie. Chwilę milczymy i jedyny dźwięk wydaje telewizor.

- Gdzie byłaś?

Nie odpowiada, więc odkręcam się tak, żeby ją dobrze widzieć. O Boże.

- Od kiedy ty się malujesz, Ash? Sama mówiłaś, że kosmetyki są beznadziejne i takie tam. Skąd ta zmiana, co?

- Wszystkie dziewczyny się tak malują. Co w tym dziwnego?

Marszczę brwi, obojętnie wzruszając ramionami. Po pierwsze - w jakim towarzystwie się obraca, skoro postanawia nagle zacząć się malować, po drugie - czy aby nie za mocno nakłada ten make-up?

- Moim zdaniem jesteś jeszcze za młoda na takie malowanie się - stwierdzam oschle i odwracam się, skupiając ponownie uwagę na programie. Raper prawie rzucił się do gardła prowadzącemu. Niech się pobiją czy coś, bo strasznie nudno się robi.

- Nie przesadzaj Mel - irytuje się. - Moje koleżanki wyglądają świetnie, więc dlaczego ja nie mogę tak wyglądać?

Głęboko wzdycham. Myślałam, że wychowanie jej będzie o wiele prostsze. A tu oczywiście jeszcze bunt młodzieńczy i te sprawy.

Jeszcze długa droga przede mną.

- Okay Ash - zaczynam powoli i staranie dobieram słowa - nie zabraniam ci malowania się, ale czy mogłabyś robić to delikatniej? Naprawdę, jeszcze będziesz miała dość tych wszystkich kosmetyków.

Dziewczynka wywraca oczami i tyle ją widziałam.

Ach, ta dzisiejsza młodzież.

Tak, zawsze chciałam to powiedzieć.

Wracając, bardzo martwię się o Ash. Widzę, że obraca się teraz w całkiem innym towarzystwie i to mnie niepokoi. A co z Polly?* Już się ze sobą nie zadają? Przecież Ashley przy niej była całkowicie inna i obie wyraźnie krytykowały malowanie się i uważały, że ich rówieśniczki próbują udawać dorosłe, nakładając tony tapety na twarze. A teraz? Pewnie co przerwę młoda odwiedza łazienkę i poprawia swój cudowny make-up.

Mam nadzieję, że tak nie jest.

Naprawdę muszę z nią porozmawiać. Chyba za późno spostrzegłam zmianę w jej wyglądzie, a także w zachowaniu.







*Dla przypomnienia - Polly to przyjaciółka Ashley, były razem na koncercie, a także na backstage'u Mendesa.

Particular tasteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz