Samochodzik

1.2K 41 6
                                    

Ada wyszła z samochodu jako pierwsza. Uściskała Marcela i Nikodema. Po chwili przy dzieciakach zjawił się mały Kubuś. Chłopiec trzymał w ręku autko, które ojciec kupił mu w drodze do Zajezierza na jednej ze stacji benzynowej.
- I co Kubański? Przyjechałeś do nas na wakacje? - odezwał się Marcel.
Chłopczyk kiwnął głową, po czym odłożywszy samochodzik, wziął Monsterka na ręce.
- Ale gryzie - rzekł uśmiechając się do chłopaków.
- Jak chcesz, mogę ci go rozwścieczyć... - rzekł Nikodem. - Chcesz?
Maluszek skinął głową, po czym podał Nikodemowi do ręki pieska. Jedenastolatek zaczął termosić psa po grzbiecie oraz głaskać go ręką pod włos. Kiedy Monsterek był już rozwścieczony, Nikodem włożył go na ręce Kubusia.
Chłopiec nie mógł utrzymać wyrywającego się szczeniaka. Upuścił pieska na trawę.
- Kuba! Nie rzucaj nim! - rzekł Nikodem podnosząc z ziemi Monsterka. - Niedobry Kuba, rzucił moim piesiulkiem - dodał patrząc w okrągłe oczy szczeniaka.
- Sam mi wyleciał - rzekł Kuba.
- Nie wyleciał. Rzuciłeś nim! - odparował Nikodem.
Kubusiowi łzy stanęły w oczach. Ada wzięła chłopca na ręce.
- Nie przejmuj się chłopakami - szepnęła braciszkowi do ucha. - Ja widziałam, że sam ci wypadł...
Wtem z domu wyszła Daniela. Kobieta szczerze ucieszyła się z przyjazdu gości. Wyszła im na spotkanie.
- A może by tak panowie pomogli wujkowi i cioci nieść bagaże, co? - odezwała się Daniela.
- Ja uspokajam Monsterka, bo Kuba kazał go rozwścieczyć a potem go rzucił na ziemię.
Marcel uśmiechnął się. Kubuś wybuchnął płaczem. Pobiegł do mamy.
Kamila postawiła torbę na trawie. Objęła zrozpaczone dziecko.
- Ja chcę do domu! - zawołał chłopiec.
- Kubuś, przecież bardzo chciałeś przyjechać do chłopaków na wakacje... - odezwała się.
- On powiedział, że ja rzuciłem pieskiem!
- A rzuciłeś? - odezwał się Andrzej.
- Nie - odparł chłopiec.
- To czego ryczysz? - rzekł mężczyzna uśmiechając się do synka. - Co? - dodał biorąc chłopca z objęć matki. - Odpoczniemy chwilkę i pójdziemy nad wodę się popluskać.
Chłopczyk uśmiechnął się do taty, po czym zdusił jego policzki swoimi maleńkimi rączkami.
- Pomogę wam z torbami - odezwała się Daniela. Wprowadziła gości do mieszkania. Kamila rozejrzała się po salonie. Zapach wszechobecnego sosnowego drewna bardzo jej odpowiadał. Położywszy bagażową torbę na podłodze, usiadła na kanapie.
Daniela nalała wody do czajnika.
- Szymon jest jeszcze w pracy - odezwała się. - Zwołał na dzisiaj radę pedagogiczną więc wróci do domu nie wcześniej niż na piętnastą. Jak podróż?
- Dobrze, bo Andrzej kierował całą drogę - odpowiedziała Kamila.
- Nie chciałem jej stresować... I tak ostatnio mieliśmy nerwowy okres...
- A co się stało? Coś z Adą? - spytała Daniela siadając w fotelu.
Andrzej i Kamila spojrzeli na siebie bez słowa.
- Ada uderzyła mamę w buzię - odezwał się Kubuś. - O tak... - dodał machając maleńką rączką.
Daniela wzięła głęboki oddech.
- Brak słów - odezwała się. - Brak słów. Przeprosiła cię chociaż?
- Tak, zaraz po tym jak Andrzej... spuścił jej lanie... Aż mam ciarki...
- To idziemy się kąpać? - spytał chłopczyk.
- Wypijemy kawę i pójdziemy - odparł Andrzej. - Lusia, ja jestem naprawdę cierpliwy... Ale ile można?
Wtem do salonu weszła Adriana. Uśmiechnęła się do cioci.
- Woda się gotuje... Zrobić kawę? - spytała.
- Zrób - odpowiedziała Daniela nie schodząc z fotela.
Dziewczynka wyciągnęła z szafki cztery kubki. Wsypała do każdego z nich po półtora łyżeczki kawy.
- Ale wujka nie ma w domu - odezwała się Daniela.
- Aha, okej.
Małolata zalała kawę wrzątkiem, po czym postawiła trzy kubki na ławie.
- Aduś, podasz śmietankę i cukier? - spytała Daniela po chwili. - I w lodówce masz ciasto.
- Aha, okej - odparła dziewczynka.
- My też mamy ciasto - odezwała się Kamila. - Kuba, usiądź koło taty... - dodała podnosząc się z kanapy.
Wyszła na dwór. Tymczasem Adriana pokroiła sernik. Starannie wyłożyła ciasto na kwadratowy talerz.
- Proszę... - powiedziała. - Podam jeszcze talerzyki... Kiedy wujek wróci do domu? Mam dla niego prezent - dodała spoglądając na Danielę.
- Nie wiem, słońce. Ale pewnie po piętnastej.
Małolata kiwnęła głową. Po chwili podeszła do ławy. Rozłożyła na niej trzy deserowe talerzyki. Dopiero teraz Daniela zauważyła, że dziewczynka nie ma na ręce ani jednej bransoletki.
Adriana usiadła obok Danieli na szerokim fotelu. Spojrzała na ojca. Uśmiechnęła się do niego.
- Tato, mogę iść do Bartka? - spytała.
- Możesz - odpowiedział.
- Okej... Wezmę telefon, jakby co...
- Weź...
Wtem do salonu weszła Kamila. Trzymała w ręku dużą reklamówkę. Stanęła przy kuchennym blacie, po czym wyciągnęła z torby dwa kartoniki z ciastem.
- To ja lecę - odezwała się Adriana.
Kubuś zsunął się z kolan ojca. Ruszył w stronę drzwi. Andrzej chwycił go za rękę.
- Hola, hola!
- Tata, ja idę z Adą - odezwał się chłopczyk.
- A kto będzie ze mną pływać w jeziorze? - odparł Andrzej.
- No ja... - westchnął chłopiec.
Andrzej posadził malca z powrotem na swoich kolanach.
- A mój samochodzik? - odezwał się malec.
- Na tarasie leży! - zawołała Adriana. - Podam ci, czekaj!
Nastolatka wyszła z domu. Po chwili wróciła. Podała bratu do ręki jego autko. Chłopczyk uśmiechnął się.
- To ja idę - odezwała się Adriana. - Ciocia, mogę twój rower?
- Możesz - odparła Daniela.
Ada wyszła z domu. Pobiegła w stronę kanciapy. Wyprowadziła z niej rower.
Nie mogła się doczekać na to spotkanie. Była ciekawa co nowego u Bartka, czy wciąż mieszka w domu wujka...
Rozpromieniona wsiadła na rower. Pojechała w stronę domu na skarpie.

Ojczym od matematyki 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz