Przemowa

1.1K 34 18
                                    

A jednak dzieciaki nie poszły się kąpać. Rozsiadły się na twardym tarasowym podeście. Głaskały Misia i Monsterka.
- Wujka Czecha zabił wczoraj prąd - odezwała się Amelia.
- Kogo? - spytał Nikodem.
- No, wuja Czecha, tatę Bartka, Aleksa, Madzi i Stasia... Prąd tak go walnął, że aż spadł z drabiny.
- Niko, ty będziesz następny - rzekł Marcel. - Masz takie genialnie głupie pomysły, że na bank będziesz następny!
- Spadaj.
- Sam się zbadaj!
- Debil!
- Dupek!
- Chłopaki, weźcie przestańcie! - odezwała się Amelia. - To idziemy się kąpać czy nie?
- Nie, bo nam się Nikodem utopi! - zaśmiał się Marcel.
- Ja się utopię? Ja się utopię? Ja jestem właśnie farciarz! Wszystko mi się udaje! - oznajmił dumnie.
- Co ci się niby udaje? - spytał Marcel marszcząc brwi.
- Wszystko!
Nikodem podniósł się z podłogi. Wdrapał się na drewniany stolik położony tuż przy ławeczce.
- Pytasz się, co mi się udaje to ci powiem! - zawołał chłopiec. - Ja mam nieskończoność żyć! Utopiłeś mnie, ale mi się od tego nic nie stało! Spadłem ze stoga, ale od tego też mi się nic nie stało! Wdrapałem się na słup! I co? I gówno! Od tego też mi się nic nie stało! A teraz słuchajcie najlepszego! Tata dowiedział się o tym, że planowaliśmy podpalić stóg i co? I gówno! Nic mi za to nie zrobił! Jestem niezniszczalny!
- Chyba głupi! - odezwał się Marcel widząc Szymona i Danielę stojących w oknie i przysłuchujących się mowie Nikodema.
- Głupi to bym był, jakbym się przyznał, że wyszedłem z domu przed dwunastą w nocy a wróciłem o drugiej czy tam trzeciej!
- No, byłbyś głupi - rzekł Marcel spoglądając przez szybę na minę ojca.
Po chwili uchyliły się tarasowe drzwi. Szymon wyszedł z domu. Znacząco spojrzał na Nikodema. Bez słowa wskazał ręką na drzwi.
Nikodem prędko zszedł ze stolika.
- No co? - spytał wzruszając ramionami.
Nie mówiąc nic więcej wszedł do salonu tuż przed ojcem.
Marcel uśmiechnął się do Amelii.
- No to nasz niezniszczalny Nikodem za moment zostanie zniszczony! Idziemy się kąpać?
- No! - odpowiedziała wstając z tarasu.
- "Jestem niezniszczalny"! Co za debil z tego mojego brata!
- No, masakra - przyznała Amelia.
Po chwili oboje pobiegli w stronę jeziora.

Ojczym od matematyki 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz