Szymon wyszedł na taras. Uśmiechnął się na widok swoich uczennic.
- Dzień dobry! - powiedziały obydwie.
- A, dzień dobry - przywitał się. - No takich gości się nie spodziewałem - dodał opierając się łokciami o balustradę.
- Stęskniłyśmy się za panem - odezwała się dziewczynka w ciemnych, kręconych włosach. - Jak panu mijają wakacje?
- A całkiem przyjemnie - odparł. - A wam?
Dziewczyny popatrzyły na siebie.
- Proszę pana, my przyjechałyśmy o coś pana zapytać... Chodzi o to, że podobno zatrudnił pan nowego nauczyciela od matematyki...
- No, zgadza się... I co w związku z tym?
- No to, że my byśmy chciały, żeby to pan uczył nas matmy...
Szymon głośno się zaśmiał.
- Oj, dziewczyny... I po to jechałyście rowerami dwadzieścia kilometrów? Jesteście niemożliwe - rzekł po chwili.
Czternastolatki spojrzały na siebie z namysłem. Po chwili Wiktoria wzięła do ręki plecaczek. Wyciągnęła z niego swój telefon.
- Chciałyśmy coś panu pokazać... - odezwała się. - Tylko wejdę w Facebooka. Momencik... Ładuje się... Już...
Dziewczynka podała nauczycielowi do ręki swój smartfon.
- To jest profil Nikodema... - odezwała się Wiktoria. - Parę dni temu wstawił dziwną fotkę... Pisałyśmy mu, że ma ją usunąć...
Szymon bez słowa przeglądał zdjęcia zamieszczone na Facebooku przez jego syna. Nie wiedział o tym, że chłopiec założył sobie konto na serwisie społecznościowym. Tym bardziej nie spodobało mu się zdjęcie przedstawiające Nikodema siedzącego na szpitalnym sedesie.
- Konto założone pierwszego lipca... Pięknie... - rzekł sam do siebie. - Dziewczyny, dzięki, że mi to pokazałyście.
- To zdjęcie ma już sześćset wyświetleń... - odezwała się Wiktoria.
- A dziwi cię to? - spytał.
- No, nie... Ogólnie te zdjęcia, na których uwiesza się w piżamie na barierkach też mają sporą popularność...
Szymon wziął głęboki oddech. Oddał Wiktorii jej smartfon.
- To może my będziemy się powoli zbierać - szepnęła dziewczynka. - Do widzenia...
- Do widzenia... Trzymajcie się, dziewczyny - odparł.
Małolaty wsiadły na rowery. Pojechały w stronę głównej drogi. Szymon zamyślił się. Spojrzał w stronę drzwi.
- Nie... Spokojnie, Szymon - rzekł sam do siebie. - Odczekaj pięć minut... - dodał spoglądając na zegarek. - Pięć minut i ani sekundy więcej...