Szymon dopił kawę do końca. Zajrzał do sypialni. Był ciekaw, co robi jego żona.
Kobieta stała za deską do prasowania. Kończyła składać pranie.
- Jakby co, to żelazko odłącza się z prądu zaraz po skończeniu prasowania... - rzekł Szymon wyjmując wtyczkę z gniazdka.
- Jakby co, akurat to żelazo wyłącza się automatycznie za każdym razem, gdy stawiam je w takiej oto pozycji - odparła.
- Niech ci będzie, mądralo - powiedział siadając w fotelu. - Wiesz, dlaczego Marcel spał wczoraj w przedpokoju? - spytał po chwili.
- Pokłócił się z Nikodemem?
- Nie. Niko rysował sobie do późna, a Marcel nie mógł zasnąć przy zapalonym świetle... - odpowiedział. - Niko jest troszkę za mądry. Wczoraj o dziesiątej poszedłem do nich. Obaj byli w łóżku, a ta mała bestia wylazła... Założę się, że wyszedł z łóżka jak tylko zamknąłem drzwi.
Daniela uśmiechnęła się.
- Gadałeś z Nikodemem?
- Nie... Zaraz do niego zajrzę. Dostanie szlaban na rysowanie - zaśmiał się.
- Ta... Jasne...
- Myślisz, że nie? Marcel mówił, że Nikodem rysował statek kosmiczny... Idę obejrzeć ten statek... Zobaczymy, jaki z Nikodema rysownik. Od kiedy on lubi rysować?
- Nie mam pojęcia.
- No, ja właśnie też nie... Dobra... Składaj sobie to pranie. Nie przeszkadzam ci.
- Nie przeszkadzasz... Mógłbyś pomóc.
- Tobie idzie to świetnie - odparł wstając z łóżka.
Ucałował żonę w usta, po czym wyszedł z sypialni.