O wpół do dziewiątej rano Szymon zajrzał do pokoju Nikodema. Chłopiec siedział przy biurku. Oglądał swoje szkolne przybory.
- Hej, Spiderman - rzekł Szymon podchodząc do syna. Spojrzał w jego szkliste oczy. - Jak się spało?
- Średnio - rzekł chłopiec.
- Co to wczoraj było, co? Po co wlazłeś na ten słup?
Chłopiec wzruszył ramionami. Łza spłynęła mu po policzku.
- Nikuś, wiesz ile dzieci straciło w ten sposób życie? Hej, spójrz na mnie, smyku... Nikuś...
Malec spojrzał ze smutkiem na ojca. Szymon uśmiechnął się do niego.
- Niko, nie można robić takich rzeczy. Rozumiesz?
- Tak... - odparł malec.
- Chodź do mnie...
Nikodem bez słowa podniósł się z krzesła. Przytulił się do ojca.
- Już nie płacz... Już dobrze... Obiecaj, że na drugi raz będziesz mądrzejszy i nigdy więcej nie będziesz się wspinał po słupie energetycznym.
- Obiecuję - szepnął chłopiec pociągając nosem.
- No, dobrze... Chodź, zjesz śniadanie...
- Nie jestem głodny...
- Bez dyskusji.
Nikodemowi ponownie łzy stanęły w oczach. Bez słowa ruszył w stronę drzwi. Zszedł na dół. Usiadł przy stole.
- Dzień dobry, Nikuś - przywitała go Daniela.
- Cześć mama - odpowiedział zwieszając nisko głowę. - Gdzie są wszyscy? - spytał.
- Nad jeziorem... Wujek uczy Kubusia pływać, a Marcel z Adą pojechali rowerami zobaczyć jak kombajn młóci pszenicę.
Chłopiec posmutniał. Podparł ręką brodę. Daniela spojrzała na niego oczyma pełnymi współczucia. Po chwili podała mu chleb posmarowany Nutellą i szklankę soku pomarańczowego.
- Smacznego - odezwała się.
- Dziękuję... - odparł chłopiec.
Szymon usiadł na kanapie. Wziął do ręki tablet.
- Co ci przeczytam... - rzekł. - Dwunastoletni chłopiec w ciężkim stanie trafił do szpitala, po tym jak, został porażony prądem w Gryfowie Śląskim. Chłopiec wszedł na słup energetyczny i prawdopodobnie dotknął listwę transformatora, która była pod napięciem. Nastolatek spadł z wysokości trzech metrów... Co o tym myślisz?
Chłopiec spuścił głowę na dół.
- Kolejne ogłoszenie... Piętnastolatek z Hajnówki walczy teraz o życie w szpitalu. Chłopak pił piwo z kolegami, potem wszedł na słup energetyczny, został tam porażony prądem i spadł z wysokości 10 metrów... Co o tym myślisz, Nikodem?
- Głupio zrobiłem... - przyznał.
- Bardzo głupio... O, proszę! Kolejny mądry dzieciak! Wdrapał się na słup energetyczny dla zabawy. Zachwiał się. Chwycił przewód. Teraz nie ma rąk... Niko, czy coś do ciebie dociera?
- Tak - westchnął chłopiec. - Tato, nigdy więcej nie wejdę na żaden słup - dodał patrząc na ojca smutnymi oczami.
- Dobrze... Okej...
Szymon wyłączył tablet. Nie mówiąc nic więcej wyszedł na dwór. Daniela usiadła naprzeciw Nikodema.
- Tata jest zdenerwowany - odezwała się. - Postąpiłeś naprawdę nierozsądne...
- Wiem... Przepraszam...
- Jak wysoko planowałeś się wspiąć?
- Nie wiem... Mogę iść do pokoju?
- Umyj buzię. Masz całą od czekolady.
Chłopiec przetarł usta ręką, po czym chwiejnym krokiem poszedł na piętro. Daniela zabrała się za zmywanie naczyń. Chwilę później wyszła na taras. Zbliżyła się do Szymona siedzącego na schodach.
- Jestem złym ojcem - rzekł przyduszając zaciśniętą pięść do sosnowego schodu.
Daniela usiadła obok męża. Wtuliła się w jego pierś.
- Wcale nie... Jesteś stanowczy i konsekwentny. To fakt... Ale to nic złego. Gdybyś taki nie był, chłopaki weszliby nam na głowy...
- Jeszcze by po nich skakali - odparł Szymon uśmiechając się w końcu. Ucałował żonę w czubek głowy.
- Uwielbiam zapach twoich włosów...
- A ja uwielbiam, kiedy tak czule i delikatnie całujesz mnie w usta - szepnęła patrząc mężowi w oczy.
Szymon natychmiast pocałował żonę. Zrobił to w taki sposób, jaki uwielbiała najbardziej.
- Myślę, że jesteś świetnym tatą dla naszych dzieci. Jakby nie zachowywali się tak, jak się zachowują, mieliby z tobą lajcik.
- No mieliby - przyznał.
Daniela jeszcze czułej wtuliła się w pierś męża.
- A tak, nie mają... - szepnęła.
- No, nie... Nie mają...