Adriana i Bartosz leżeli na hamaku. Andrzej co kilka chwil spoglądał z tarasu na roześmianą córkę. Był przekonany, że to, co łączy ją i Bartka to coś więcej niż tylko przyjaźń.
- Przynieść ci jeszcze jedną kiełbaskę? - powiedziała Adriana odkładając na ziemię kubek z sokiem pomarańczowym.
Chłopiec uśmiechnął się do do niej. Delikatnie przejechał palcem po jej jasnych, miękkich włosach.
- Jesteś śliczna - odezwał się.
- Pytałam, czy chcesz kiełbaskę?
- Ada, nie chcę...
Wtem do nastolatków podszedł Jakub. Chłopiec zaczął wdrapywać się na kolana Ady.
- Kuba, spadaj - powiedziała spychając braciszka na trawę. - No, już. Znikasz - dodała.
- Czemu go przegoniłaś? Mógł z nami siedzieć - rzekł Bartek spoglądając na Kubę idącego błędnym krokiem w stronę rodziców.
- Kubański! Wróć się! - zawołała.
Maluszek uśmiechnął się, po czym podbiegł do siostry.
- Co? - spytał.
- Masz nie mówić nikomu, że cię przegoniłam. Jasne? - spytała grożąc mu palcem.
- Nie boję się ciebie. Powiem tacie, że kazałaś mi sobie iść - odparł, po czym pokazał Adzie środkowy palec.
Dziewczydnka zeskoczyła z hamaku. Chwyciła brata za rękę. Wykręciła ją do tyłu.
- Złamię ci ten palec! - wydarła się.
Kubuś wybuchnął płaczem.
- Ada! Zostaw go! - zawołał Andrzej podnosząc się z krzesła. Zbiegł z tarasu. Po chwili był już obok swoich dzieci. Kubuś przytulił się do jego brzucha.
- Zaczepia się we mnie a teraz wyje - odezwała się czternastolatka. - Pokazał mi środkowy palec! Dupek!
- Debilka - odpowiedział chłopczyk.
- Uspokoicie mi się?! - krzyknął Andrzej spoglądając na córkę.
- Tak - odparła dmuchając w swoją długą grzywkę.
- Kuba? Będzie zgoda między wami? - zwrócił się tym razem do synka.
Chłopczyk jeszcze raz pokazał siostrze środkowy palec. Ada naburmuszyła się.
- Tata, powiedz mu coś! - krzyknęła zdenerwowana. - Wykręcę mu ten paluch!
- Ada, przestań! A ty, Kuba, jeszcze raz pokażesz siostrze środkowy palec to za karę pójdziesz do łóżka spać. Pilnuj się, bo dwa razy nie będę powtarzał...
Kubuś pochylił lekko głowę. Andrzej wziął go na ręce. Wniósł na taras. Usiadłszy na ławeczce, posadził chłopca na swoich kolanach.
Tymczasem Ada wpadła na pomysł, by omówić z Bartkiem szczegóły dotyczące operacji stóg. Usiadła na trawie. Oparła się plecami o drzewo.
- Jak pomyślę o tym, co stanie się dziś w nocy, dostaję gęsiej skórki - powiedziała spoglądając na swoją rękę. - Jak myślisz? Ile wozów strażackich przyjedzie gasić pożar?
- Ani jeden - odparł Bartek. - Nie zrobimy tej akcji.
Ada spojrzała na chłopca z wyrzutem.
- Jak nie? - spytała.
- Przemyślałem sobie wszystko. Nie będzie żadnego odwetu.
- Bo?
- Bo ten stóg należy do naszego sąsiada, który ma zwierzęta i potrzebuje słomy - odpowiedział. - Poza tym, za taką akcję Oliwer dostałby takie lanie, że aż na samą myśl o tym, to ja dostaję gęsiej skórki...
- A ja myślę, że zwyczajnie wymiękasz - odezwała się Ada.
- Myśl sobie, co chcesz... Ja nie będę brał udziału w tej akcji.
Adriana zmarszczyła brwi. Posmutniała.
- Powiedz to Nikodemowi i Amelii. Mieliśmy pomścić Misia - szepnęła.
- Zróbmy coś innego... Przecież nie musimy od razu podpalać stoga...
- Masz jakiś pomysł? - spytała dziewczynka.
- No, właśnie, nie... - odparł Bartosz. - A ty?
- Ja też nie - szepnęła spoglądając na Kubusia. Chłopiec grzebał patykiem w ziemi.
- Mam! - zawołała. - Możemy pochować Oliwera żywcem. Oczywiście, nie dosłownie pochować... Ale moglibyśmy wrzucić go do dołka i zakopać na przykład do pasa... Co myślisz?
- Myślę, że to wszystko jest głupie i bezsensu... Dajmy już spokój z tym odwetem... - odparł Bartosz.
- Wiesz, co? Jak ci się coś nie podoba to nie musisz tu ze mną siedzieć - odezwała się.
Bartek spojrzał na arogancką minę Adriany, po czym wstał z hamaku.
- To na razie - rzekł kierując się w stronę swojego rowera.
Ada spojrzała na chłopca ze zdziwieniem.
- No i gdzie idziesz? - spytała.
- Do domu, a gdzie niby? Jest już późno... Czas na mnie. Narka!
- Wpadniesz jutro? - spytała podnosząc się z ziemi.
- Nie wiem - odpowiedział.
- Bartek, no!
- No, przyjadę przecież! - rzekł wsiadając na rower. - Narka!
- Narka - odpowiedziała dziewczynka.
Spuściwszy głowę powędrowała w stronę jeziora. Rozmyślała nad tym, w jaki sposób możnaby zrobić odwet na Oliwerze. W końcu uwięził Misia i to na całe dwa dni... Należała mu się za to kara i to nie byle jaka.