"Podaj łapę"

1K 37 2
                                    

Gdy Szymon wszedł do sypialni, Daniela leżała już w łóżku.
- Lusia, ty nie musisz spać przed ósmą jak Niko - odezwał się mężczyzna.
- No, nie... Nie muszę - odparła poprawiając sobie kołdrę.
Szymon spojrzał na żonę z uśmiechem. Pogłaskał ją po ramieniu.
- Co ci? Źle się czujesz? - spytał.
- Nie... Wszystko w porządku - odpowiedziała.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Szymon, wszystko jest okej. Po prostu jestem zmęczona i chciałam położyć się wcześniej spać...
Mężczyzna popatrzył na małżonkę z namysłem. Przyjrzał jej się uważnie.
- No dobrze... Skoro tak mówisz to pewnie tak jest - rzekł bez przekonania.
Położył się obok żony.
- Ty też będziesz już spał? - spytała.
- Nie... Poleżę z tobą... Chodź... Przytul się...
Daniela odwróciła się w stronę męża. Szymon pogłaskał ją po policzku.
- Powiedz mi, co się dzieje... Coś cię boli? - spytał.
- Nie męcz mnie... Nic mi nie jest... Jak byłam w ciąży z Marcelem to też chodziłam wiecznie niewyspana... Taka moja uroda...
- No, nie wiem. Jutro pojedziemy do lekarza.
Daniela westchnęła głęboko.
- Po co? - spytała. - Dopiero co byłam u ginekologa...
- Tak? I co ci robił? Robił ci wyniki badań krwi? Mierzył ci cukier, ciśnienie?
- Szymon, bez przesady.
- Ale się pyskata zrobiłaś... Zaraz przez kolano przełożę...
Lusia uśmiechnęła się. Przytuliła się do męża.
- Jak Niko? Był w łóżku, gdy do niego zajrzałeś? - spytała.
- No, był...
- A Marcelek? Skarbie, sprawdzisz, czy Marcel jest w domu?
- Jasne... Za momencik wrócę tu do ciebie...
Szymon pocałował żonę w policzek, po czym wyszedł z sypialni. Od razu ujrzał Marcela siedzącego na kanapie w salonie. Chłopiec trzymał swojego pieska na kolanach. Bawił się z nim.
- Marcel, dziewiąta godzina. Do spania - rzekł Szymon.
Malec uśmiechnął się.
- Chodź tu... Coś ci pokażę... - rzekł siadając na podłodze. Położył pieska naprzeciw siebie.
- Michu, podaj łapę - rzekł patrząc na pieska z powagą.
Misiu uniósł łapkę w górę. Marcel chwycił ją, po czym wsunął pieskowi do pyszczka jedną chrupkę.
Szymon uśmiechnął się. Podszedł do syna. Pogłaskał go po włosach.
- Super! - pochwalił go.
- Jutro jeszcze będę to z nim utrwalać... Ale powiedz tata, że Misiu jest mądrym psem, co nie?
- Jest bardzo mądrym psem - odparł ojciec chłopca.
- Jest mądrzejszy od Monsterka?
- No, jest... Ale to tylko i wyłącznie twoja zasługa. Szkolisz go, tresujesz, karcisz i nagradzasz...
- No, bo chcę, żeby dał sobie radę w życiu... - rzekł Marcel uśmiechając się do taty.
- Da sobie radę... Z tobą na pewno nie zginie - odparł Szymon z uśmiechem na ustach.
- Kocham go bardzo, bardzo, bardzo... Misiu to najlepszy prezent, jaki dostałem kiedykolwiek od kogokolwiek, wiesz?
- Wiem, smyku... Ale teraz czas spać...
- Nie będę się kąpał, bo cały dzień kąpałem się w jeziorze - rzekł chłopiec.
- No dobrze.
Marcel z pomocą ojca podniósł się z podłogi. Wziął Misia na ręce.
- To idziemy spać... - rzekł. - To dobranoc, tato.
- Dobranoc, synku... - odparł Szymon spoglądając na chłopca. Skrzyżował ręce. Z uśmiechem patrzył na Marcela zmierzającego pewnym krokiem w stronę schodów.
Po chwili chłopiec zatrzymał się. Schylił się, położył Misia na schodach, po czym podszedł do Szymona. Nieoczekiwanie przytulił się do niego.
- A to za co? - odezwał się mężczyzna.
- Za Misia... - szepnął chłopiec.
Szymon przykucnął.
- Pięknie się nim zajmujesz. Jestem z ciebie naprawdę dumny - rzekł.
Na twarzy chłopca momentalnie pojawił się szeroki uśmiech.
- Serio tak myślisz? - spytał z błyskiem w oczach.
- Serio... A teraz do spania... - dodał kładąc chłopcu rękę na ramieniu. Odprowadził go do schodów.
Marcel wbiegł na górę.
- Misiu! Do nogi! - zawołał klepiąc się ręką w kolano.
Piesek pomerdał ogonem, po czym podbiegł do chłopca.
Marcel pogłaskał go, po czym wprowadził do swojego pokoju.
Szymon zastanowił się przez chwilę nad tym, czy zajrzeć do Nikodema, by upewnić się, że chłopiec śpi. Ostatecznie zdecydował się pójść prosto do swojej małżeńskiej sypialni.

Ojczym od matematyki 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz