Około jedenastej Adriana podniosła się z łóżka. Niechętnie zeszła na dół po schodach. Kamila, Daniela i Szymon siedzieli przy stole. Pili kawę.
- A gdzie tata? - odezwała się małolata.
- Poszedł nad wodę z Kubusiem - odparła Kamila.
- Mówił coś?
- Coś tam wspominał...
Dziewczynka wzięła głęboki oddech, po czym powędrowała do łazienki. Po chwili do mieszkania wbiegł Marcel. Chłopiec stanął przy mamie.
- Porozwieszaliśmy te ogłoszenia normalnie wszędzie! - oznajmił. - Na każdym drzewie po dwie kartki!
Daniela przeczesała ręką grzywkę chłopca. Uśmiechnęła się do niego.
- A Oliwer widział nas i się z nas śmiał. Chciałem go pobić, ale Nikodem mnie obezwładnił... I dobrze, bo ja jestem grzeczny...
- No, jesteś...
- Jak cię obezwładnił? - zainteresował się Szymon.
- No, normalnie. Złapał mnie za ręce do tyłu, wykręcił je i powiedział, że... - zawahał się. - Nie jestem kapusiem - dodał po chwili.
- No nie, nie jesteś... Co ci powiedział?
- Nic...
Wtem do salonu wbiegł Nikodem. Był cały zgrzany. Serce biło mu tak, jakby miało mu za chwilę wyskoczyć z piersi.
- Siemka, siemka! - zawołał biegnąc w kierunku łazienki. - No i zajęte? Kto tam jest? Ada? - rzekł szarpiąc ręką klamkę.
- No, Ada - odparła Daniela.
- Ada! Dalej! Wyłaź stamtąd! Chce mi się siku! - wydarł się.
- Nie możesz iść pod drzewko? - odezwał się Marcel.
- Mogę, ale mi się nie chce...
Wtem uchyliły się drzwi od łazienki. Adriana weszła do salonu. Nikodem jak szalony wbiegł do ubikacji. Zamknął drzwi na zamek.
- Ada, tata prosił, żebyś poszła do niego nad wodę jak się najesz - odezwała się Kamila.
- Zły był na mnie czy mu przeszło trochę? - spytała dziewczynka czesząc włosy grzebieniem.
- A ty byś była zła, gdyby twoje dziecko o drugiej w nocy leżało sobie z chłopakiem na tarasie? - spytała Kamila.
- Nie byłabym zła - odparła dziewczynka.
Szymon uśmiechnął się. Daniela również.
- Leć do taty...
Adriana kiwnęła głową, po czym wyszła z domu. Na dworze panował skwar. Dziewczynka wolnym krokiem ruszyła w stronę jeziora. Z daleka ujrzała siedzących w piasku Andrzeja i Kubusia.
Gdy tylko mężczyzna dostrzegł córkę, uśmiechnął się. Adriana odetchnęła z ulgą. Przyśpieszyła.
Andrzej wstał z piasku. Wyszedł Adzie naprzeciw. Objął ją ramieniem.
- Jak się spało? - spytał.
- Średnio - odparła.
- Kim jest dla ciebie ten Bartek? To twój chłopak?
Dziewczynka spuściła wzrok na dół. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Andrzej wszystko z niej wyczytał jak z książki.
- Córuś, ty masz dopiero czternaście lat. Dopiero co robiłaś w pieluchy...
- Tato... Bez przesady... - uśmiechnęła się.
- Ada, zabraniam ci spotykać się z tym chłopcem... w nocy... O godzinie dwudziestej drugiej chcę cię widzieć w domu. Jeszcze jedna taka wpadka, jak wczoraj i wracamy do Wrocławia. Jasno się wyraziłem?
- Jasno, jak zawsze - westchnęła.
- Tata, no chodź! - zawołał Kubuś.
- Już idę do ciebie! Ada, za wczorajszy wyczyn masz szlaban. Pierwszy tydzień po wakacjach nie będzie umawiania się z koleżankami ani wychodzenia z domu...
- Tato...
- Powinnaś się cieszyć, że nie daję ci szlabanu na resztę wakacji. Widzisz misiaku, jaki jestem wspaniałomyślny?
Ada naburmuszyła się. Andrzej uśmiechnął się do niej. Przytulił ją.
- Założę się, że Bartek dostał kolejny szlaban... - powiedziała ze smutkiem.
Andrzej wzruszył ramionami.
- Z tego, co wiem, pomaga wujkowi przy jakimś remoncie Janek pewnie nie miałby nic przeciwko, żebyś i ty trochę im pomogła.
Ada uśmiechnęła się. Rzuciła się ojcu na szyję.
- Mogę tam iść? - spytała.
- No, możesz... Korzystaj z tych ostatnich dni wakacji...
- Tata, no chodź! - zawołał Kubuś.
- To ja lecę - odezwała się Adriana.
- No, leć... - rzekł Andrzej spoglądając z uśmiechem na córkę.
Dziewczynka podbiegła do braciszka. Pogłaskała go po głowie. Po chwili spojrzała w stronę domu stojącego na skarpie. Ruszyła w jego kierunku.