Daniela stała przy kuchennym blacie. Zagniatała ciasto rękoma. Szymon obierał jabłka. Z kolei Nikodem kroił je w koślawą kostkę.
- Synek, co ty robisz z tymi jabłkami? - odezwał się Szymon.
- Nie lubię tego robić, nie umiem tego robić i nie chce mi się tego robić... - odparł chłopiec.
- Ale szarlotki byś sobie zjadł, prawda? - rzekł Szymon.
- Pewnie, że by zjadł... Nikuś lubi moją szarlotkę... Ślicznie kroisz jabłuszka, a taty nie słuchaj.
Nikodem uśmiechnął się.
- Jak ja widzę, jak on trzyma ten nóż, to mi na rękach włosy dęba stają. Serio - rzekł Szymon po chwili.
Wtem do salonu wszedł Marcel.
- Siemanko! - zawołał od progu.
- Siema - rzekł Nikodem. - Chcesz mnie zmienić?
- Nie chcę... Przyszła Amelia. Czy mogę z nią i z Nikodemem iść się pokąpać do jeziora? - spytał spoglądając na ojca.
- Niech idą - odezwała się Daniela.
- Możecie iść - rzekł Szymon.
Nikodem natychmiast przerwał krojenie jabłek. Opłukał ręce pod bieżącą wodą.
- To idziemy! - zakomunikował wychodząc z domu.
Marcel podszedł do stołu. Wziął do ręki garść obranych i pokrojonych w kostkę jabłek. Szymon spojrzał na chłopca z namysłem.
- Ty wiedziałeś o tym, że Niko i Amelia chcieli podplić stóg? - spytał go.
- No, wiedziałem, a co? - rzekł Marcel.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym?
- Bo nie jestem kapusiem - rzekł malec. - Idę na dwór. Narka!
- Narka - odparł Szymon. - Przyszedł na chwilę, zabrał nam Nikodema, zjadł połowę jabłek i sobie poszedł...
- O co chodzi z tym stogiem? - odezwała się Daniela.
- Niko i Amelia planowali podpalić stóg... Chcieli zwalić winę na Oliwera za to, że uwięził Misia - wyjaśnił jej Szymon.
- Chcieli podpalić stóg? Nie wierzę. Skąd te dzieciaki biorą takie pomysły?
Szymon pokręcił głową.
- Za parę dni zacznie się szkoła, nauka. Nie będzie czasu na latanie po stogach... I dobrze!
Daniela spojrzała na męża z namysłem. Uśmiechnęła się do niego.
- Jak tam twoje jabłuszka? - spytała.
- Kwitnąco - odpowiedział. - Tylko spójrz. Tyle wystarczy?
- Tak. Na połowę blaszki. Obierz wszystkie.
- Wolałbym iść z Marcelem, Nikodemem i Amelią kąpać się w jeziorze - rzekł patrząc na żonę poważnym wzrokiem.
- Tak? To idź.
- Żartowałem.
- Wiem przecież.