Marcel wszedł do pokoju Nikodema. Usiadł obok niego na łóżku. Popatrzył na brata ze współczuciem.
- Nie płacz, no - odezwał się. - Mocno oberwałeś?
Nikodem nic nie odpowiedział. Przekręcił się na drugą stronę. Zacisnął powieki.
Marcel posmutniał jeszcze bardziej. Czuł, że to z jego winy Nikodem dostał lanie. Powoli wstał z łóżka, po czym zszedł na dół po schodach. Usiadł na przedostatnim stopniu.
- Proszę bardzo! - usłyszał głos ojca. - Piętnastolatek z Brzostka wszedł na słup energetyczny. Zabił go prąd... Kolejne ogłoszenie... Prąd zabił szesnastolatka, który wdrapał się na słup! Kolejne, siedemnastolatek, czternastolatek! W sieci aż roi się od podobnych informacji! A ty próbujesz mi wmówić, że nic się nie stało i niesłusznie dostał lanie?!
- Szymon... Nie złość się na mnie...
- Kolejne! Gazeta Fakt! Zginął, bo założył się, że wejdzie na słup wysokiego napięcia! Jak tak to teraz czytam, to się zastanawiam czy nie iść mu poprawić tego lania!
- Przestań już - szepnęła. - I nie krzycz... Myślisz, że Nikodem na górze tego nie słyszy?
- Mam nadzieję, że słyszy! Gówniarz cholerny! Po słupach będzie się wspinał! Jak jakiś Batman czy Spiderman! Dostanie jutro poprawkę. Oj, dostanie!
Daniela chwyciła męża za rękę. Wprowadziła go do sypialni. Kątem oka dostrzegła siedzącego na schodach Marcela.
- Do spania - odezwała się.
- Gdzie niby mam spać? - spytał. - Niko ryczy i rzuca się na łóżku...
- Chodź do nas... - odezwała się.
- Nie, bo tata jest pijany...
- Tata nie jest pijany... Jest zdenerwowany. Jak ciebie zobaczy, to mu przejdzie... Chodź...
Chłopiec wszedł nieśmiało do sypialni rodziców. Szymon siedział na kanapie.
- Co tam, smyku? Czemu jeszcze nie śpisz? - spytał.
- Bo Nikuś płacze... - odparł chłopiec.
- Kładź się z nami - rzekł Szymon podnosząc kołdrę w górę. - Wskakuj w środek.
- Tatuś, nie złość się na Nikodema. To wszystko wina Aleksa i Oliwera. To oni go do tego namówili. Mi kazali chodzić boso po ognisku, ale tego nie zrobiłem...
- Kazali ci też skoczyć do wody na główkę, tak? - spytał Szymon.
Malec kiwnął głową.
- Oj, chłopaki, chłopaki... Co ja z wami mam?
Powiedziawszy te słowa, Szymon wpuścił Marcela do łóżka. Po chwili położył się obok niego.
- Chodź do taty - rzekł. - Przytul się, smyku... - dodał szeptem. Pocałował chłopca w skroń. Marcel przytulił się do ojca. Zamknął powieki.
- Śpij dobrze, smyku - szepnął Szymon.
- Dobranoc, tatusiu...