Skaczemy?

2.5K 100 4
                                    

Weszłam do pierwszego lepszego skepu i kupiłam potrzebne rzeczy. Rzeczy włożyłam w plecak. No dobra. Czas zbierać się do domu. Zalożyłam kaptur i szłam przed siebie. Dalszą droge zatorowali ludzie. Patrzyli się na budynek.

-Prosze dziewczynko nie skacz!-krzykneła jakaś przerażona kobieta. Spojrzałam na góre. Dziewczyna chce skoczyć z dachu. Podeszła do krawędzi. Nagle zrobiła się wrzawa. Wszyscy naraz zaczeli rozmawiać.

-Czy ona skoczy?-spytał jakiś facet. Ominełam ich i wlazłam po schodach przeciw pożarowych na góre budynku. Na górze byli strażacy i Avengersi.

-Dziewczynko! Cofnij się!-krzyknął jakiś strażak. Roześmiałam się. Miałam to w dupie że teraz wszyscy patrzą się na mnie jak popierdoloną psychicznie.

-To nic nie da.-powiedziałam roześmiana.

-Skąd to możesz wiedzieć?-spytał Iron-Man.

-Wiem więcej rzeczy niż wam się wydaje.-powiedziałam obojętnym tonem głosu. Zrobiłam kilka kroków w przód tym samym omijając strażaków i Avengersów.

-Co ty robisz?-krzyknął do mnie facet z łukiem.

-To co powinnam.-odpowiedziałam i podeszłam do dziewczyny. Stałam obok niej na krawędzi.

-Cześć.. Jestem Jennifer a ty?

-Aa... Ana- odpowiedziała troche przestraszona.

-Ile masz lat?

-14.

-Dlaczego chcesz się zabić?

-Życie nie ma sensu. Moja mama zgineła. Mam tylko tate. W szkole jestem popychadłem i kozłem ofiarnym. Tne się i mam kompleksy. Jestem po prostu beznadziejna.-powiedziała a ja złapałam ją za ręke i popatrzyłam w dal.

-Twój tata o tym wie?

-Nie. Zamartwiał by się na śmierć. Już wolałabym skoczyć z tego budynku.

- A chcesz skoczyć?-spytałam ją i spojrzałam w jej przerażone oczy.

-Boje się.

-Skocze z tobą. Moje życie też jest do dupy. Kilka razy nawet próbowałam się zabić. Ale mam dla kogo żyć. Ty też masz. Żyj dla taty. On kocha cię nad życie. Zrobi dla Ciebie wszystko. I napewno nie przeżyłby twojej śmierci.-powiedziałam.

-Naprawde? Skąd to wiesz?

-Widze.

-Ja.. Ja... Dziękuje ci.-powiedziała i wrzuciła mi się w ramiona. Stałam jak słup soli. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Po dobrej chwili oddałam przytulaska i uśmiechnełam się.

-Powiedz tacie co się dzieje. Napewno ci pomoże.-powiedziałam i odsunełam się od niej.

-No. A teraz chcesz skoczyć? Ten chodnik z takiej wyskości wydaje się kuszący. Skaczemy?-powiedziałam z zapałem a ta zaśmiała się.

-Nie nie chce.

-To idziemy?-spytałam już normalnym tonem głosu.

-Idziemy.-powiedziała uśmiechnięta Ana i złapała mnie za ręke. Oddaliliśmy się od krawędzi a Avengersi zszokowani patrzyli się raz na mnie a raz na Ane. Tylko koleś z metalową ręką patrzył się na mnie normalnie.

-To my od dobrych 10-ciu minut próbójemy ją odciągnąć od krawędzi a ty w 3 minuty ją przekonałaś że nie warto się zabijać! Jak ty to?!- spytał zdenerwowany blaszak.

-Nie umiecie rozmawiać z takimi osobami. Uważacie je za dziwaków.-powiedziałam i puściłam ręke dziewczyny.

-Do zobaczenia Ano. Może kiedyś się spotkami. I pamiętaj żyj dla taty.-powiedziałam i pobiegłam do domu. No wiecie przez dachy i takie tam...

What Is Love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz