Chichotanie przerodziło się w śmiech... Psychiczny śmiech... Zaczełam widzieć różne rzeczy. Krew, duchy, noże. Słyszałam krzyki. Nie wiem co mnie podkusiło ale poszłam do źródła tego krzyku. Okazało się że ktoś krzyczy w salonie. Salon był we krwi. Poczułam nieprzyjemny zapach. Jakby jakieś ciało się rozkładało.
-Jennifer?-spytał Steve, który odziwo normalnie wygłądał. Sięgnełam do kieszenie. Poczułam chłód metalu.
-Prosze nie.-wyszeptałam przestraszona. Miałam nadzieje że to nie jest ta rzecz.
-Prosze żeby to nie był nóż.-wyszeptałam ze strachem wyciągnełam rzeczy.
Nadzieja matką głupich. Nóż.
Lecz tym razem gdy zobaczyłam tą rzecz nie przeraziłam się. Poczułam żądze mordu oraz tak jakby ktoś przejmował nademną kontrole. Chwiciłam nóż, zamachnełam się i wbiłam... W stół. Na co uśmiechnełam się. Wyjełam go i znowu zamachnełam się. Poczułam że ktoś chwyta mnie za nadgarstki i wyrywa nóż.
-To ci się nie przyda.-powiedział Bucky i powalił mnie na ziemie. Kopnełam go w krocze i usiadłam w kącie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Chciałam przejąć kontrole lecz nie wiedziałam jak.
-Pomocy.-wyszeptałam po czym roześmiałam się histerycznie.
-Ktoś uratuje ją czy nie? Wiecie ja ciało sobie chętnie zatrzymam.-wycharczałam. Wstałam i sięgnełam po nóż. Natasha chciała mi go odebrać ale kopnełam ją w brzuch i wylądowała na końcu pomieszczenia. Poczułam że to coś słabnie bo musiało włożyć dużo energi w te kopnięcie, więc szybko zrobiłam głębokie cięcie na nodze. Poczułam jakby odzyskiwała władze nad ciałem.
-Odsuncie się.-wycharczałam i zrobiłam drugie cięcie. Zawyłam z bólu. Te coś nie miało sił aby znowu przejać nademną kontrole. Zrobiłam trzecie cięcie a te coś już chyba się poddało. Wstałam obolała i kruczowo ściskałam nóż.
-Jennifer? Co się dzieje?
-Nie wiem Steve. Nie wiem. Ale chyba już poszła sobie.-powiedziałam.
-Steve przytul mnie prosze.-powiedziałam a Steve spełnił moją prośbe.
-Ja nie wiem co to było. Przepraszam was. Przepraszam.-powiedziałam a z moich oczu poleciało kilka łez.
-Ci. Już dobrze.-wyszeptał. Czułam niepokój więc gwałtownie się odsunełam. Poczułam że trace władze. Nóż ścinełam i chciałam wbić go w ramie Steva. Zamachnełam się. Wbiłam go.
-Jennifer!-krzyknał Steve. Nie wiedziałam o co mu chodził. Spojrzałam na jego ramie. Nie ma nawet zadrapania. Spojrzałam na siebie. Ja... Wbiłam sobie ten nóż w serce.
-Nic mi nie będzie.-powiedziałam i zaśmiałam się. Szybkim i sprawnym ruchem wyciągnełam przedmiot z mojego ciała. Czarna mgła wyszła ze mnie. Krzynkeła przeraźliwie i znikneła.
-Kurwa. Nigdy więcej.-powiedziałam i usiadłam na kanapie.
-Jennifer co to było?-spytała Wanda.
-Wygląda na to że jakiś demon mnie opętał. Tak jak rozmawiałam z Mią musiała wyjść z tabliczki i pałętać się po wieży. A gdy miałam załamanie musiała we mnie wejść.
-Przepraszam za wszystko co zrobiłam przed chwilą.
-Nic się nie stało. Ale co z twoimi ranami?-spytał Steve.
-Do wesela się zagoi. Przecierz nie jest tak źle.
-Trzy głębokie cięcia na nodze i wbicie noża sobie w okolocy serca...-nie pozwoliłam dokończyć Nat.
-Mówisz tak jak to byłoby ważne. A nie jest.-powiedziałam i poczułam się źle.
-No dobra przyznaje. To może być troche ważne.-przyznałam i widziałam już tylko ciemność.
CZYTASZ
What Is Love?
FanficJennifer Williams. To 15-latka z wieloma problemami. Lecz... Pewnego dnia spotyka Avengersów. Czy dowie się co to miłość? Uwaga! W tym opowiadaniu występują: -wulgaryzmy -przemoc -różnica wieku -duchy -piekło Informacje o duchach nie muszą być zgodn...