-Popierdoliło was? Nie zgadzam się!-wykrzyczał Mark. Odkleiłam się od Armina i podeszłam do brata.
-Mark. Nie pozwolę by im coś się stało.
-A ja nie chce pozwolić by tobie coś się stało.
-Dam sobie radę.
-Jen. Proszę.
-Będzie mnie bronił kamień i Armin. A poza tym moja druga forma jest niezniszczalna.-powiedziałam. Chociaż nie byłam pewna drugiego zdania.
-W takim razie idę z wami.
-Nie możesz Mark. Nie mogę Cię stracić.
-A ja Ciebie mogę?
-Iskierko...-wyszeptałam.
-Perełko. Zrozum. Już raz Cię straciłem. Nie pozwolę stracić drugi raz.
-Poczekaj tu chwile.-powiedziałam do Marka. Armina pociągnęłam za rękę do mojego pokoju.
-Znasz kogoś kto by chronił Marka?
-Mam.
-A masz jeszcze innych aby chronili rodzinę Clinta, Petera i osoby, które są ważne dla Avengersów?
-Tak.
-Mogę ich zobaczyć?-spytałam. Przed mną pojawili są duszę.
-Wasza wysokość.-powiedziały chórem i ukłony się.
-Witajcie. Jak się nazywacie?
-Ja jestem Miranda Grey, to Fabio Stapleton, Chris Brown, Sylia Run, Rey Hale...-zaczęła wymienić wszystkich.
-Jestem Jennifer Williams. Miło mi was poznać. Mam dla was zadanie. Będziecie musieli chronić Avengersów i ważne dla nich osoby oraz mojego brata Marka, ale możecie odmówić.
-Dobrze królowo.-odpowiedzi chórem.
-Dziękuję Wam. A teraz idźcie pomagać Avengersom. Zgłoście się do mnie po tym jak skończycie pomagać i zdajecie mi raport.-powiedziałam i wszyscy oprócz Armina znikli.
-Co zrobimy z Markiem? Nie dam mu pójść.
-Proszek usypiający?
-W sumie to nawet dobra opcja.
-Ej!-do pokoju wbiegł Mark.-Tam coś pika na tej tablicy.-powiedział. Poszłam tam szybko.
-Cholera.-powiedziałam. W odrzutowiec trafił pocisk. Wylądował awaryjnie, ale wszyscy byli cali.
Całe szczęście.
Skupiłam się i już po chwili przed sobą miałam torbę. Otworzyłam ją i podałam dwa pistolety Arminowi.
-Masz ten proszek?
-Mam.
-Tylko nie użyj go za dużo.
-Nie martw się. Nie użyje za dużo. Kiedy użyć?
-A ja?-spytał Mark. Podeszłam do Marka z pistoletem.
-Teraz.
W ręku Armina pojawił się biały proszek. Podszedł do Marka i rzucił proszkiem w niego. Mark padł na podłogę.
-Jennifer. Dlaczego?-wyszeptał po czym zaczął bełkotać o fioletowym smoku, którego zobaczył przed chwilą.
-Czy to ten proszek?
-Nie, ale ma podobne działanie.
-Jak to nie ten proszek? Jakie jest jego działanie?
-To proszek informacyjny. Daje się to osobie, z której chce się wyciągnąć jakieś informacje. Pierwsze chwile to bełkotanie bez sensu. Potem będzie siedział cicho a jeśli zadasz pytanie odpowie szczerze a potem się ocknie i będzie zachowywał się jak zwykle.
-Jak długo działa?
-Jakieś 10 minut.
-Czyli mamy trochę czasu.-powiedziałam. Poszłam do pokoju. Przebrałam się w jakieś ciuchy, które nadają się do walki. Włosy spięłam w kitke. Armin wszedł do pokoju z torbą.
-Weź koronę. Kamień może Ci pomóc.
-Wiem.-powiedziałam i wrzuciłam koronę do torby.
-Jak to wyszło że ty i Steve jesteście razem?
-Tak jakoś.
-Czyli lubisz starszych?-spytał z zboczonym uśmiechem.
-Armin.-powiedziałam i dźgnęłam go łokciem w żebra. Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu. Spojrzałam na tablicę.
-Zaczyna się.-powiedziałam i poprawiłam kitke.
-Załóż.-powiedział i podał mi czarną chustę. Zawiązałam ją i założyłam kaptur. Mark zaczął się budzić. Armin stworzył portal.
-Gotowa?
-Gotowa.-powiedziałam po czym weszłam do portalu z Arminem.
CZYTASZ
What Is Love?
FanfictionJennifer Williams. To 15-latka z wieloma problemami. Lecz... Pewnego dnia spotyka Avengersów. Czy dowie się co to miłość? Uwaga! W tym opowiadaniu występują: -wulgaryzmy -przemoc -różnica wieku -duchy -piekło Informacje o duchach nie muszą być zgodn...