Informacja o balu

526 36 13
                                    

-Nie. Nie pozwolę na to.

-O nie, nie Steve. Nie będę pić twojej krwi.

-Jennifer. Nie pozwolę Ci głodować przez dwa dni.

-A ja nie pozwolę na to żebyś mi dawał swoją krew.

-Jennifer...

-Steve...-wyszeptałam. Znowu mnie zemdliło i znowu zaczęłam wymiotować.

-Ile krwi będzie potrzebowała Jennifer?

-Dwieście piędziesiąt mililitrów myślę że tyle starczy.

-Mógłbyś być przy Jennifer? Ja muszę gdzieś iść.

-Oczywiście.-powiedział Armin a Steve wyszedł. Wrócił po kilku minutach z woreczkiem wypełnionym szkarłatną cieczą.

-Steve..-wyszeptałam.

-Nie pozwolę Ci głodować.

-Dziękuję. Zaraz wypije tylko ogarnę się.-powiedziałam i wstałam. Umyłam jeszcze raz zęby i wyszłam z toalety. Steve wręczył mi worek. Otworzyłam go i zaczęłam pić.

Słodka ale nie za słodka, metaliczno słodki zapach... Idealna.

Wypiłam cały woreczek.

-Teraz nie może jeść tylko przez trzydzieści minut. Jakby coś się działo niech Jennifer mnie przywoła.-powiedział Armin i zniknął.

-Dziękuję.-powiedziałam i przytuliłam Steva.

-Nie ma sprawy. Jakbyś była jeszcze głodna Bruce ma jeszcze jeden worek.

-Nie możesz tak się dla mnie poświęcać.

-Kocham Cię i zrobię dla Ciebie wszystko.

-Steve.. Ja rzadko czuje miłość.

-Wiem skarbie, wiem.-powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.

-Macie już plan?-zmieniłam temat.

-Tak.-powiedział i zaczął mi szczegółowo tłumaczyć plan. Nagle w pokoju pojawił się Armin.

-Jak się czujesz Jennifer?

-Dobrze.

-Świetnie.-powiedział. W jego dłoniach pojawił się stos dokumentów.-To twoje zaległości. Musisz się podpisać lub wyrazić zgodę. Musze znikać. Śmierć ostatnio narzeka że się spóźniam.

-Jasne rozumiem.-powiedziałam. Armin znikł zostawiając mnie z dokumentami.

-Po prostu zajebiście.-mruknęłam i usiadłam przy biurku. Wzięłam pierwszą kartkę. Steve usiadł obok mnie. Złapał mnie w tali i posadził na swoich kolanach.

-Nie przeklinaj.-powiedział i pocałował mnie w policzek.

-Postaram się.-powiedziałam, podpisałam kartke i odłożyłam ją na bok. Wzięłam kolejną i zaczęłam czytać.

-Masz ładny charakter pisma.

-Dziękuję.-powiedziałam, złożyłam podpis, odłożyłam kartkę, wzięłam kolejną i zaczęłam czytać.

-Ładnie Ci w różowym.

-Dziękuję.-powiedziałam, złożyłam podpis, odłożyłam kartkę, wzięłam kolejną i zaczęłam czytać.

-Skarbie?

-Tak Steven?-spytałam i spojrzałam na niego.

-Wyrzucisz żyletkę?

-Dla Ciebie? Wszystko.-powiedziałam, pocałowałam go w policzek i poszłam do łazienki. Wzięłam żyletkę i poszłam do Steva. Na jego oczach wyrzuciłam ją do kosza. Usiadłam mu na kolnach i nadal składałam podpisy. Steve podciągnął rękaw mojej bluzki i zaczął składać pocałunki na moich bliznach.

-Obiecasz, że nie będziesz sobie robić krzywdy?

-Obiecuje Stevie.-powiedziałam. Dalej podpisywałam się a Steve do mnie szeptał czułe słówka.

-Zostałam zaproszona na coś w rodzaju balu. Mogę zabrać osobę towarzyszującą. Chcesz iść ze mną?

-Kiedy się odbywa ten bal?

-Jutro. Będzie tam Lucyfer, Śmierć, Odyn, Armin.. Będziemy rozmawiać o sprawach dotyczących mnie, dusz. Takie tam.

-Pójdę z tobą.

-Cudownie.-powiedziałam, pocałowałam go w policzek i podpisałam się. Podpisałam jeszcze kilka dokumentów.

-W końcu.-powiedziałam, wstałam z kolan Steva i poszłam po koronę. Założyłam ją i wzięłam papiery.

-Zaraz wracam kochanie.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

Armin. Wyczaruj poratal do Lucyfera.

Przededniu pojawił się portal. Weszłam w niego i już po chwili byłam w biurze Lucyfera.

-Hej Lucy.-przywitała się i położyłam papiery na stole.

-Będziesz na balu. Załóż sukienkę i jakieś ładne szpilki.

-Szpilki?

-Tak szpilki.

-Nie jestem za młoda na szpilki?

-Za niedługo masz szesnastkę a umiejętność chodzenia w szpilkach przyda ci się.

-Nie mogę balerin?

-Dobrze by było jakbyś miała szpilki.

-No dobra. Wykombinuje je.-powiedziałam i zniknęłam. 

Skąd ja wezmę szpilki?

What Is Love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz